O Jarmarku Dominikańskim odbywającym się w Gdańsku słyszał każdy. W końcu jest to jedna z największych imprez tego typu w Europie. Ale co ma piernik do wiatraka? Otóż w okresie przedświątecznym również mamy do czynienia z najróżniejszymi jarmarkami. Ale tym razem bożonarodzeniowymi. Jedne cieszą się większą popularnością, inne trochę mniejszą. Mimo to każdy przyciąga turystów, poszukiwaczy gwiazdkowych prezentów i ciekawskich.
Mnie również już od dawna ciągnęło, by wybrać się na jakiś jarmark tego typu. I padło na Gdańsk.
Ratusz tak samo jak rynek jest centralnym punktem miasta. Niegdyś pełnił funkcję reprezentatywnej siedziby władz miasta, a dzisiaj...? Dzisiaj najczęściej w jego murach tworzy się muzea. I do jednego z takich muzeów właśnie Was zabieram. Czy już wiecie jakie to miasto?
Strzelno jest miasteczkiem niepozornym. Nie zachwyca. Nie zachęca też, by zatrzymać się tam na dłużej. Nie wiem, być może na moją ocenę ma wpływ pogoda, jaka mnie tam zastała. I mimo, że miasto nie zapisało się w mojej pamięci zbyt pozytywnie, warto o nim wspomnieć.
Świątynie świata są bardzo różnorodne pod względem architektonicznym. Zależy to od epoki, w której powstały, jak również od miejsca, w którym się znajdują. I jednym z takich wyróżniających się moim zdaniem kościołów jest sanktuarium w Świętej Lipce.
Bursztyn to kopalna żywica drzew iglastych. Niestety definicja nie brzmi tak ładnie jak pięknie wygląda klejnot. I mówię to ja, która za bursztynem nie przepada.
Jakiś czas temu wybrałam się na spacer do lasu. W poszukiwaniu grzybów, oczywiście. Ale nie takich zwyczajnych, jadalnych - bo takich to nie widzę... Natomiast bardzo lubię podziwiać muchomory. Wzięłam więc aparat i ukryłam się pod gęstą kopułą koron drzew.
Śnieżne Kotły to chyba zaraz po Śnieżce najlepiej rozpoznawalne miejsce w Karkonoszach. Tak i my nie mogłyśmy sobie odpuścić wycieczki w tamtą stronę. Ale Kotły miały być jedynie punktem przejściowym na naszej trasie. Jednak okazały się znaczące dla naszego planu, a do tego w mojej pamięci zakodowały się najgłębiej.
Drugi dzień wędrówki zapowiadał się bardzo gorący. I taki też się okazał. Ale mimo palącego słońca wyszłyśmy na szlak, by ostatecznie dotrzeć do kolejnego schroniska na naszej trasie.
Znowu się wzruszyłam, znowu dostałam gęsiej skórki, jak zawsze, kiedy czytałam choć linijkę tej historii. Właśnie tak się czułam. Obok tej powieści trudno przejść obojętnie. Już od pierwszych zdań wyrywa czytelnika z rzeczywistości i zabiera go w niesamowitą podróż, której celem jest odnalezienie ASTROLOGA.
Po długim siedzeniu nad mapą, łączeniu na wszystkie sposoby punktów, do których musimy dotrzeć i sprawdzaniu pogody na dzień następny, w końcu opracowałyśmy trasę na pierwszy dzień wędrówki i wyruszyłyśmy na podbój królowej Sudetów.
W ubiegłe wakacje po raz pierwszy odważyłam się na backpacking po górach (relacja). Było ciężko, ale chyba odkryłam nową pasję. Dlatego i w tym roku postanowiłyśmy znowu wyjechać. W powiększonym składzie, ale ponownie w Bieszczady. Tylko, że kiedy przyszedł czas na zakup biletów (oczywiście na ostatnią chwilę ;)), okazało się, że biletów po prostu nie ma. Co więc robimy? Sprawdzamy dostępność biletów na inny kierunek. Tym oto sposobem wylądowałyśmy w Karkonoszach.
W mieście nad Motławą biegnie Trakt Królewski. Tworzą go Ulica Długa i Długi Targ. Najbardziej znane miejsce w Gdańsku. A ja zabieram Was tam dzisiaj na spacer.
Ostatnio było dużo wody, więc teraz trochę z architektury. Ale przy okazji przeniesiemy się też w inny rejon Polski. Z Kaszub wprost na Dolny Śląsk i spróbujemy odkryć tajemnicę twierdzy szyfrów.
Pewnej niedzieli dziadek zabrał mnie w niesamowite miejsce. Niby zwyczajne jezioro, ale utkwiło w mojej pamięci na wiele lat. Ostatnio postanowiłam je odszukać i odświeżyć wspomnienia. Chciałam się przekonać, czy rzeczywiście to miejsce jest takie zachwycające, jakim je zapamiętałam.
Chyba każdy, kto nałogowo podróżuje wie, że wcale nie trzeba wydawać kokosów, aby stanąć na drugim końcu świata. Wystarczy jedynie trochę dłużej posiedzieć nad planem wyprawy i wówczas można całkiem niewielkim nakładem wyruszyć w świat. A jak się zabrać za zmniejszanie kosztów wycieczki? To i owo podpowiada Paragon z podróży. Poradnik taniego podróżowania.
Pedałując przez dłuższy czas pod górkę, w końcu dotarłam do punku docelowego mojej niedługiej wycieczki rowerowej. Z Chmielna (relacja) pojechałam do Sianowa.
W zeszłym tygodniu pogoda była wręcz idealna na rowerowe wycieczki. Nie za ciepło, nie za zimno. I tak jednego dnia wybrałam się na małą objazdówkę po okolicy. Dzisiaj relacja z pierwszej jej części. Chmielno.
W 1466 roku, na mocy pokoju toruńskiego terytorium Korony Królestwa Polskiego powiększyło się o kolejne ziemie. Do Polski włączono m. in. Frombork, do którego Was dzisiaj zabieram.
Kartuzy, uznawane za stolicę Kaszub, są miasteczkiem nietypowym. Otoczone ze wszystkich stron lasami, a więc można powiedzieć, że położone na ogromnej leśnej polanie. Ponadto w mieście jest aż pięć jezior. I nad jednym z nich stworzono promenadę. Ścieżka dla spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów i jeżdżących na rolkach od długiego czasu była marzeniem kartuzian. Trzeba przyznać, że kiedy słońce wychodzi zza chmur i pogoda sprzyja spacerom, promenada cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
Dzisiaj krótka wycieczka do przeszłości. Początek wieku XX. Poziom wody w Jeziorze Biskupińskim obniża się. Miejscowi chłopi dostrzegają wyłaniające się z wody fragmenty starożytnych budowli. Postanawiają poszerzyć swoją wiedzę na ten temat. Na własną rękę penetrują okolicę i odnajdują zabytkowe przedmioty. Jednak początkowo w ogóle nie zdają sobie sprawy z ich historycznej wartości. Na szczęście, kiedy o znalezisku dowiaduje się jeden z okolicznych nauczycieli, postanawia sprawę nagłośnić, doprowadzając tym samym do rozpoczęcia prac wykopaliskowych.
Lidzbark Warmiński zwany jest historyczną stolicą Warmii. Niestety nie udało mi się o tym przekonać, gdyż mój pobyt w tym mieście nie trwał zbyt długo, ponadto było to sobotnie popołudnie i większość atrakcji turystycznych była już zamknięta. Poza tym trwały tam przygotowania do Kabaretowej Nocy pod Gwiazdami.
W ostatnim poście wspomniałam co nieco o bieganiu. Jest to sport wyjątkowy. Bo niedrogi i ogólnodostępny. Wystarczy mieć dobre buty i drobinę chęci. A kiedy już dasz się ponieść nogom...
Wielu uważa ten sport za męczący. Ale przecież nie trzeba od razu pobijać rekordu na maratonie. Ważne, by wyjść z mieszkania i zrobić choć kilka metrów truchtem. To nie jest takie trudne.
Ale do rzeczy. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć w kilku zdaniach o biegającej Gdyni.
Wczoraj byłam kompletnie dobita nagłym nawrotem zimy. Ale poprawiłam sobie humor oglądając stare zdjęcia, na których wiosna powolutku budzi przyrodę do życia. I chyba przywołałam tymi fotografiami wiosnę, bo dzisiaj ponownie świeci słońce.
W podstawówce po raz pierwszy spotkałam się z literaturą podejmującą tematykę II wojny światowej. I szczerze powiedziawszy po Dywizjonie 303 byłam bardzo zniechęcona. Dlatego dość sceptycznie podeszłam do lektury Kamieni na szaniec. Ale ta książka naprawdę miło mnie zaskoczyła. Po jej przeczytaniu moje nastawienie do tego typu literatury zmieniło się o 180 stopni. Od tego momentu zaczęłam się interesować historią, w szczególności historią II wojny światowej. A także częściej sięgałam po książki podejmujące tę problematykę.
Myślę, że nikomu nie trzeba przedstawiać tego miejsca. Na zdjęciu powyżej widnieje oczywiście w całej swej okazałości Bazylika mniejsza z Lichenia Starego. Zaraz po Częstochowie Licheń jest drugim w Polsce miejscem kultu Najświętszej Maryi Panny, do którego zmierzają pielgrzymi z kraju, jak i z zagranicy.
W niewielkiej miejscowości Fojutowo możemy podziwiać najdłuższy polski akwedukt - 75 metrów. Został on zbudowany w XIX wieku. Zabytek architektury hydrotechnicznej jest skrzyżowaniem Czerskiej Strugi i Wielkiego Kanału Brdy.
Od zawsze lubiłam wpatrywać się w niebo. Szczególnie w to nocne. Gwieździste sklepienie ma w sobie magię. Nic więc dziwnego, że niegdyś było przez tak wielu uczonych eksplorowane. A ci, którzy przeniknęli zbyt głęboko przez aurę tajemnicy i doszli do prawdy, często byli uważani za heretyków. Wśród nich znalazł się również Mikołaj Kopernik, który wstrzymał Słońce, a ruszył Ziemię. Ojciec teorii heliocentrycznej i mój idol z dzieciństwa :)
Już od dawna noszę się z zamiarem kupna tak głośnej Szmaragdowej Tablicy. Jednak prezenty gwiazdkowe są zawsze dla mnie wielką niespodzianką, także nie mogłam się spodziewać, że dostanę inną książkę Carli Montero. Tak więc na chwilę zaniechałam kupna tej pierwszej i zagłębiłam się w lekturę Wiedeńskiej Gry.
Wszystko zaczęło się od św. Brunona z Kolonii, który w Chartreuse (Francja) założył zakon. 300 lat później tamtejsi zakonnicy przybyli na tereny dzisiejszych Kaszub. Postanowili się tutaj osiedlić i wybudować klasztor, który stoi po dziś dzień. Co ciekawe, jego budowa trwała zaledwie 20 lat.
Jako, że sezon skoków narciarskich w pełni, postanowiłam dzisiaj pokazać Wam skocznie, jakie miałam okazję zobaczyć na własne oczy. Zapaloną fanką skoków nie jestem, ale skocznie robią na mnie ogromne wrażenie. A kiedy sobie pomyślę, że można z tego skakać, to przechodzi mnie dreszcz.
Nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło do północno-wschodniej Polski. Ta część kraju kojarzyła mi się przede wszystkim z jeziorami i żaglami, co niekoniecznie mnie interesowało. Ale ostatecznie wybrałam się w tamte strony i nie żałuję.
Julia - kiedyś au pair, obecnie rezydentka na Majorce; z wykształcenia tłumacz - iberysta oraz krajoznawca i turysta historyczny, jakkolwiek dziwnie to brzmi. W wolnych chwilach mól książkowy i przyszła poliglotka. Żyje wg motta: Nie ma rzeczy niemożliwych, więc nigdy nie mów nigdy!