Krajoznawstwo i turystyka historyczna

Moja ścieżka edukacyjna po maturze poskręcała się niczym węzeł żeglarski. O swojej przygodzie ze studiami w ogóle mogłabym sporo opowiedzieć. Dzisiaj jednak skupię się tylko na jednym kierunku. Na tym, który jest najbardziej powiązany z tematyką bloga. I już na samym początku zaznaczam, że tekst jest moją subiektywną opinią i nie żadną (anty)reklamą.


Dzisiaj postaram się odpowiedzieć na pytania: Jak to jest studiować na unikatowym w skali kraju kierunku? Czego się spodziewałam? I co zastałam?

KiTH - z czym to się je?
Krajoznawstwo i Turystyka Historyczna (KiTH) to unikatowy kierunek na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Nigdzie indziej takiego nie znajdziecie. Szczególną uwagę zwracam na wydział. Moim zdaniem umiejscowienie takiego kierunku na wydziale historycznym jest największym błędem. Pierwsze o czym myślicie (przynajmniej ja tak myślałam) wypowiadając nazwę kierunku, to szeroko pojęta turystyka. W takim razie wyprowadzam z błędu. Krajoznawstwu bliżej do historii aniżeli do turystyki. Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że z turystyką ma niewiele wspólnego, pomijając samą nazwę.

Jak się tam znalazłam?
Szczerze mówiąc nie miałam bladego pojęcia o istnieniu takiego kierunku, dopóki nie zostałam przyparta do muru. Po rezygnacji z Budownictwa plan był jeden - Iberystyka. Tylko, że nie było to takie łatwe do zrealizowania. Progi wysokie, a ja nie miałam w zanadrzu żadnej rozszerzonej matury z przedmiotów humanistycznych. W liceum jeszcze nie wiedziałam, że będę chciała studiować hispanistykę. Ale raz się żyje. Trzeba zaryzykować. Z tym, że nie było to takie bezmyślne ryzyko. Zdawałam sobie sprawę, że może się nie udać i musiałam mieć jakiś plan B. Zaczęłam przeglądać ofertę UG. I tym sposobem dowiedziałam się o Krajoznawstwie. Brzmiało ładnie, więc i tam postanowiłam złożyć papiery. 

Tak się złożyło, że na Krajoznawstwo dostałam się bez najmniejszych problemów. Natomiast o Iberystykę jeszcze walczyłam. Dostałam się na studia zaoczne. Nie tego chciałam. I dlatego właśnie zostałam na Krajoznawstwie, żeby przeczekać ten jeden rok studiów zaocznych. Potem miałam starać się o przeniesienie na Iberystykę dzienną. Ale życie znów mnie zaskoczyło.

Aktualnie jestem na drugim roku dziennego Krajoznawstwa i zaocznej Iberystyki. Okazało się, że całkiem mi to odpowiada. Powiem Wam, że teraz, gdy mam pewne pojęcie, jak to wszystko wygląda, nie poszłabym drugi raz na studia dzienne. Mimo wszystko na tych, które rozpoczęłam, już zostałam. 

Przedmioty, czyli czego się (nie) nauczycie
PIERWSZY SEMESTR prezentował się całkiem nieźle. Kilka przedmiotów geograficznych, podstawy krajoznawstwa, turystyka religijna (swoją drogą cały czas się zastanawiam, dlaczego nie było innych typów turystyki), angielski (który jak do tej pory jest najbardziej turystycznym przedmiotem na tym kierunku), jakieś przedmioty typu zapchaj-dziurę i oczywiście historia, ale w ilości do przeżycia. Nie żeby historia była zła, ale ja chciałam studiować krajoznawstwo.

DRUGI SEMESTR naprawdę mi się podobał. Świetna geografia turystyczna świata. Przedmiot jest kontynuowany i nadal mocno przykuwa moją uwagę. Super ćwiczenia z geografii turystycznej Polski, kultura mowy - zajęcia, które naprawdę pomogły przy kolejnych wystąpieniach. I oczywiście kontynuacja historii starożytnej, w wersji trochę bardziej przystępnej, bo skupionej na stronie turystycznej.

TRZECI SEMESTR mnie załamał. Jeszcze więcej historii. Co prawda pozostał wykład z geografii turystycznej świata i doszedł z geografii turystycznej Polski (który niestety nie spełnił moich oczekiwań). Była też metodyka organizacji imprez turystycznych (zajęcia terenowe) - pierwszy przedmiot praktyczny związany z kierunkiem studiów. Doszedł również drugi język obcy nowożytny, który ze względu na moje drugie studia, mnie nie dotyczy.

Szczerze mówiąc myślałam, że gorzej już być nie może. Otóż może. Przecież wszystko jest możliwe. CZWARTY SEMESTR to jest jakiś koszmar. Wyobraźcie sobie, że oprócz geografii turystycznej świata, reszta to zajęcia związane z historią. Jedne są ciekawsze, inne mniej, ale mimo wszystko to nadal historia. Nie tego oczekiwałam. I nie ja jedna jestem zawiedziona.

PIĄTY SEMESTR spędziłam na Erasmusie ale z drugiego kierunku, więc w tym czasie na Krajoznawstwie musiałam wziąć urlop dziekański. Udało się to tak fajnie zorganizować, że nie straciłam całego roku, a jedynie ten jeden semestr. Po Erasmusie wróciłam na SEMESTR SZÓSTY, który dla większości był już finiszem. Ale nie dla mnie. Nadal musiałam się zmagać z historią i uczęszczać na wykłady monograficzne, które niczego nowego nie wnosiły a jedynie zabierały czas, który można było poświęcić na pisanie pracy licencjackiej. Najprzydatniejsze okazały się zajęcia z prawa, które naprawdę wiele mnie nauczyły i to w przyjemny i jasny sposób. Koszmarem natomiast okazała się technologia informacyjna - wydział nie dysponował odpowiednio przygotowanym do prowadzenia tych zajęć wykładowcą w związku z czym na zaliczenie trzeba było przygotować prezentację multimedialną, co na każdym semestrze robiło się po kilka razy.

Kiedy inni już mieli obronę za sobą, ja przygotowywałam się mentalnie na powrót na wydział i dokończenie PIĄTEGO SEMESTRU. Tym razem, zamiast prezentacji multimedialnych, na zaliczenie było kilka prac pisemnych, co niekoniecznie mi się spodobało, jako że miałam do dokończenia licencjat. Nawet dla tych, którzy szli normalnym trybem, musiało to być nie lada wyzwaniem. Co tydzień seminarium licencjackie i zero napisanych stron, bo trzeba było pracować nad innymi przedmiotami. No, cóż... Żadne studia nie są idealne.

Często przed aplikacją, przegląda się siatki studiów, żeby wiedzieć, czego się spodziewać. Siatka Krajoznawstwa nie wygląda najgorzej. Przedmioty historyczne mają ładne tytuły, typu cywilizacja świata nowożytnego. Niestety pod tym nieco tajemniczym określeniem nie kryje się nic innego, jak zwyczajna historia. Tylko od prowadzącego zależy, czy będzie to bardziej historia polityczna, czy raczej z nastawieniem na kulturę i sztukę.

Ja jednak wcześniej nie zagłębiałam się w strukturę przedmiotową kierunku, gdyż KiTH miał być moim wyjściem awaryjnym. Może też dlatego teraz takie moje zdziwienie.

Wykładowcy
W tym temacie KiTH niczym się nie różni od innych kierunków. Jak na każdym uniwersytecie, są wykładowcy lepsi i gorsi. Tacy, którzy rozumieją studenta i dostosują się do jego potrzeb oraz tacy, którzy mają wszystko gdzieś. Tacy, którym nie chce się przychodzić na poprawki, więc wszystkich przepuszczają w pierwszym terminie oraz tacy, którzy muszą choć jedną osobę oblać.

Dla kogo te studia?
Dla zainteresowanych historią powszechną. Dla tych, którzy chcieliby związać swoje życie zawodowe właśnie z historią, a turystyka byłaby tylko dodatkiem. Historia na tym kierunku bowiem dominuje. Jeśli historii się nie lubi, lepiej odpuścić.

Perspektywy
Szczerze? Nie widzę zbyt wielu, a niby studia z przyszłością. Bo oprócz wiedzy teoretycznej, niczego więcej nie ma po tych studiach. Owszem można być przewodnikiem, pilotem, organizatorem imprez turystycznych. Ale to wszystko właściwie bez żadnych uprawnień. A kto chce zatrudnić świeżo upieczonego absolwenta, któremu brak wiedzy praktycznej? Z drugiej jednak strony, jeśli komuś zależy, to sobie poradzi, jak w przypadku każdego innego kierunku. Ja jednak nie jestem pewna, czy będę chciała wykorzystać te studia w późniejszym życiu zawodowym.

Podsumowanie
Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie skończę te studia. Choć sesje nie są tak ciężkie jak na Iberystyce, to jednak ten kierunek sporo nerwów mnie kosztuje. I nie chodzi jedynie o samą siatkę studiów, ale też w dużej mierze o organizację na wydziale, która właściwie nie istnieje. Denerwuje mnie też bardzo humanistyczne podejście do wszystkiego, ale to dlatego, że ja jednak mam umysł ścisły.

EDIT: studia już ukończone; teraz czuję się lżejsza :D Mimo wielu nerwów, cieszę się, że dotrwałam do końca, co prawda z kilkoma więcej siwymi włosami, ale się udało. Całą moją ocenę tego kierunku podnoszą ostatnie semestry i pisanie pracy licencjackiej, co było dla mnie ogromną przyjemnością. Miałam świetnego promotora i temat, przy którym się nie męczyłam lecz z wielką radością zagłębiałam swoją wiedzę. 

Komentarze

  1. Krajoznawstwo to w ogóle bardzo rozległy zakres wiedzy, nie bardzo wiem ja to upchnąć na wydziale historii, skoro w zakres powinna też wchodzić np. geologia,architektura, historia sztuki, etnografia... no kurna to studia interdyscyplinarne! Pewnie się "szacowne magnificencje" zebrały i jęły radzić o tym jak poszerzyć ofertę edukacyjną i wymyśliły coś takiego. Równie dobrze mogli by wykombinować studia z zakresu medycyny na politechnice uzasadniając to protetyką hitechnologiczną.

    Tobie oczywiście życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiscie kierunke studiów sugeruje, że w większości będzie to krajoznawstwo, a nie historia. I zgadzam się z przedmówcą, geologia, architektura, historia sztuki równiez powinny się znaleźć na tym kierunku. Szkoda, ze tak nie jest. Ciezko bedzie z praca, szczegolnie dla ambitnych osób.

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia sztuki jest w szczątkowych ilościach, jako jedna z części ćwiczeniowych przedmiotów historycznych. O geologii, architekturze, czy etnografii można zapomnieć. Cóż, szkoda gadać...

    OdpowiedzUsuń
  4. No szkoda, że tak sie to potoczyło... Ja myślalam właśnie, żę to coś ma w spolnego z turystyką, a tu zonk. Za historią nie przepadałam i nie przepada, więc ja bym rady nie dala ;)
    Ale Tobie życzę wszystkiego co najlepsze i wytrwałości :)
    Jednak iberystyka już brzmi lepiej, a nawet dużo lepiej :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie coś wspólnego z turystyką ma, ale więcej z historią. Cóż... Nie każdy wybór okazuje się dobry. Natomiast Iberystyka jest super. Cieszę się, że zawalczyłam o te studia.

      Usuń
  5. Ano właśnie tego się obawiam, że pięknie brzmiący kierunek będzie pięknym zmyśleniem. Chciałabym dostać się na takie studia, które będą w stu procentach idealne dla mnie, ale pewnie to niemożliwe. Będę aplikować na "języki obce w turystyce" i jestem ciekawa, czy też spotka mnie tam jakaś niespodzianka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Języki obce w turystyce brzmi super. Ciekawe jak wygląda to od środka?
      Życzę powodzenia.

      Usuń
  6. Kierunek brzmi fantastycznie, nawet zaczęłam żałować że czegoś takiego nie studiowałam. Przeszło mi jak doczytałam do końca. Co prawda lubię historię ale jednak po takim kierunku oczekiwałabym czegoś innego więc rozumiem Twoje rozczarowanie. Może chociaż iberystyka Cię nie zawiedzie. Ojala ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie mam nic przeciwko historii, ale nie w takich ilościach na takim kierunku. Powinno to trochę inaczej wyglądać.
      A na iberystyce jest naprawdę fajnie :)

      Usuń
  7. Każda forma turystyki jest super. Najważniejsze żeby nie siedzieć po prostu w domu

    OdpowiedzUsuń
  8. Po takim kierunku można znaleźć fajną pracę jako przewodnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie tak. Ale same studia uprawnień nie dają, nawet nie dają możliwości, aby takie uprawnienia zdobyć. O wszystko trzeba się postarać na własną rękę. Naprawdę byłoby dużym plusem, gdyby uniwersytet oferował jakieś dodatkowe kursy.

      Usuń
  9. Można popytać na priv o więcej szczegółów? Idę na ten kierunek na mgr i jestem ciekawa, chociażby, kogo wziąć na promotora, żeby się nie nadziać😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do kontaktu mailowego :) tampowrotem@gmail.com

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram