Jest już końcówka listopada, nic więc dziwnego, że dopada mnie tęsknota za wakacjami. A że za oknem tylko mgłę widać, to tęsknota jeszcze bardziej się pogłębia. I tak zaczęłam sobie wspominać minione wakacje i natknęłam się na kilka zdjęć z wyjazdu, o którym jeszcze nie wspomniałam na blogu.
Każdej niedzieli grupa pasjonatów pieszych wędrówek organizuje spacery po okolicach Brna dla obcokrajowców. Jest to świetna okazja, żeby zażyć świeżego powietrza, a także poznać nowe miejsca i nowych ludzi z całego świata.
Wspominałam, że o Mazurach powstanie jeszcze jeden post, ale całkiem o tym zapomniałam i zajęłam się w miarę bieżącymi wyjazdami. Ale teraz jeszcze na chwilę powrócę wspomnieniami do Polski i mazurskich jezior. A dokładniej, przeniesiemy się teraz do Giżycka.
Julia - kiedyś au pair, obecnie rezydentka na Majorce; z wykształcenia tłumacz - iberysta oraz krajoznawca i turysta historyczny, jakkolwiek dziwnie to brzmi. W wolnych chwilach mól książkowy i przyszła poliglotka. Żyje wg motta: Nie ma rzeczy niemożliwych, więc nigdy nie mów nigdy!