Smocze Jaskinie czyli koniecznie musisz to zobaczyć

Każdy kraj ma kilka o nawet kilkanaście miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć. Wieża Eiffela, Big Ben, Machu Picchu i tak dalej. Majorka, choć niewielka, ma więcej niż jedno takie miejsce. Sóller, Valldemossa, Palma, które udało mi się zobaczyć w lutym, no i wreszcie Covas del Drach, które dołączyły do miejsc odwiedzonych w te wakacje.


My w Polsce mamy Jaskinię Niedźwiedzia, na Majorce mają Smoczą Jaskinię. Jest kilka razy większa i robi ogromne wrażenie. Przede wszystkim dzięki niesamowitym formom naciekowym, jakie możemy tam podziwiać. Cóż, światło może nie jest najlepsze, aby obejrzeć je w pełnej okazałości, ale nie narzekajmy, to w końcu jaskinia.



Covas del Drach to zespół czterech jaskiń (Cova Negra, Cova Blanca, Cova de Luis Salvador, Cova dels francesos) połączonych ze sobą korytarzem, którym przemieszczają się turyści. Będąc w środku, trudno zauważyć, kiedy przechodzimy z jednej jaskini do drugiej. Ale to i tak nie ma znaczenia, kiedy nad naszymi głowami zwisają tysiące stalaktytów, a u stóp rozpościera się podziemne jezioro. Nawet przy ogromnej ilości zwiedzających można poczuć niezwykłość tego miejsca.




Jak wygląda wizyta?
Aby dostać się do Jaskini Niedźwiedzia w Polsce, należy zrobić rezerwację kilka miesięcy na przód. Tutaj też można, ale jeśli ktoś zatrzyma się po drodze, wejścia do jaskini nikt mu nie zabroni. Wejść jest kilka, co godzinę, począwszy od 10:00. Poza sezonem jest ich trochę mniej. Kupujemy bilet na najbliższą godzinę i ustawiamy się w ogromnej kolejce. Wydawałoby się, że nie wejdziemy, ale wchodzą prawie wszyscy. Dzieje się tak bowiem nie ma żadnego przewodnika. Dostajemy tylko broszurkę informacyjną, którą najlepiej przeczytać przed wejście, bo w środku jest dosyć ciemno. Wchodzimy i przemieszczamy się gęsiego, korytarz ma co najwyżej dwa metry szerokości. Przez ilość turystów, którzy wchodzą do środka, nie ma szans na zrobienie pięknego pozowanego zdjęcia, cały czas spacerkiem posuwamy się do przodu, aż dochodzimy do większej groty nad jeziorem.



Tutaj przygotowano amfiteatr. Wszyscy zajmują miejsca i czekamy na rozpoczęcie koncertu muzyki klasycznej na łodziach. Wygląda to tak, że gasną wszystkie światła, a na wodzie pojawia się podświetlona łódź, w której siedzą muzycy i przygrywają. Cały spektakl trwa maksymalnie 15 minut, ale robi spore wrażenie, o ile jakiś bobas nie zacznie płakać :)



Po spektaklu właściwie już wychodzimy z jaskini. Są dwie opcje, albo idziemy wzdłuż jeziora, albo płyniemy łódką na drugi brzeg. Cóż, większość wybiera łódź, pomimo tego, że rejs jest naprawdę króciutki. My również skusiliśmy się na przepłynięcie jeziora. Niestety sporo się naczekaliśmy na naszą kolej. Jeżeli macie cierpliwość, jest to ciekawe uzupełnienie wizyty w Covas del Drach. Jeśli nie, odpuście sobie - rejs trwa może 2 minuty, a czekać, przy takiej ilości turystów, trzeba pół godziny (chyba że jakimś cudem będziecie na początku kolejki). 
Kiedy dobijamy do brzegu, pozostaje nam już tylko wspiąć się po schodach i wychodzimy na zewnątrz. 



W jaskini panuje stała temperatura 21 stopni. Jednak gdy na zewnątrz jest 30, wydaje się tam być bardzo zimno. Zmarzlakom proponuję zabrać ze sobą coś jakąś narzutkę, żeby nie trząść się z zimna. Mnie jakoś udało się wytrzymać, ale czekając na łódź, poczułam chłodek :)



Coves del Drach to cały kompleks turystyczny. Oprócz głównej atrakcji, są też restauracyjki oraz sklepiki z pamiątkami. Ale, żeby nie siedzieć tylko w jednym miejscu, warto wybrać się na spacerek po Porto Cristo, np. do portu. A potem może jakaś okoliczna plaża. Ale o plażach napiszę kiedy indziej - planuję zrobić kolejne zestawienie rajskich plaż na Majorce. Na razie jestem na etapie zbierania materiałów :)



Komentarze

  1. Coś niesamowitego! Wyglądają przepięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości wyglądają dużo lepiej ;)

      Usuń
  2. Piekna jaskinia. Ostatnio zwiedzałam Jaskinię Macochy w Czechach - nie do opisania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planowałam się tam wybrać, niestety nie udało się :(

      Usuń
  3. Trzeba pamiętać że w ciepłym, wilgotnym i bogatszym w dwutlenek węgla środowisku (a takie jest na Majorce) procesy krasowienia przebiegają wielokrotnie szybciej i intensywniej.
    U nas złamany stalagmit odtwarza się przez setki lub tysiące lat, tam w ciągu lat kilku. Oni nie muszą więc tak skrupulatnie ograniczać ilości turystów, jak my.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie dowiedziałam się czegoś nowego :)

      Usuń
  4. Pięknie. I można iść własnym tempem, chyba można, jeśli tłum pozwoli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza sezonem może i można, w okresie urlopowym raczej ciężko iść własnym tempem. Ludzie idą powolutku, ale cały czas na przód, więc trudno się zatrzymać, by zrobić jakieś ładne zdjęcie, bo kolejni turyści już ci depczą po piętach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram