Ahoj czeska przygodo!
Początkowo chciałam już w piątek coś opublikować, ale z racji dosyć napiętego grafiku niestety nie udało się. Potem przez weekend byłam bez Internetu (i całkiem dobrze się z tym czułam), więc również nic nie wstawiłam na bloga. Ale teraz już nadszedł czas, żeby podzielić się radosną wiadomością...
Na najbliższe pół roku zmieniłam miejsce zamieszkania. Obecnie jestem na Erasmusie w Czechach w Brnie. I dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami. Na razie jeszcze nie napiszę nic o mieście, bo nie zdążyłam go dobrze poznać, ale obiecuję, że takiego postu możecie się spodziewać w najbliższej przyszłości, zaraz po tym jak skończę serię o Warmii i Mazurach. Dzisiaj też będzie bez zdjęć, bo niestety nie zdążyłam żadnych zrobić tak byłam przejęta tym wszystkim.
Hmm... Tak właściwie nie wiem od czego zacząć. O tym jak w ogóle doszło do tego wyjazdu, może w innym poście. Dzisiaj natomiast skupię się po prostu na wydarzeniach z ostatnich dni.
W przyszłym tygodniu rozpoczynam zajęcia. Na razie trwa tzw. Orientation Week, żeby poznać uczelnię i samo miasto i żeby się zaaklimatyzować. Ale zanim w ogóle tutaj dotarłam, nieźle się namęczyłam.
Przed wyjazdem musiałam załatwić kilka spraw na uczelni w Polsce. Jako, że studiuję na dwóch kierunkach, miałam podwójną robotę. I choć próbowałam pozałatwiać to wszystko jeszcze na początku wakacji, niestety nie udało się i jak to przeważnie bywa, większość została do zrobienia na ostatnią chwilę. I to do tego stopnia, że dopiero w piątek podpisywałam umowę z uczelnią i już na ten sam dzień miałam zabukowany bilet na podróż do Brna. Więc bez stresu tym razem się nie obeszło. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i wieczorem spokojnie wyjechałam z Gdańska.
Do Brna przyjechałam PolskimBusem. Początkowo był plan, żeby chociaż do Krakowa czy Katowic dojechać pociągiem, bo byłoby nieco wygodniej i przede wszystkim szybciej. Niestety ponieważ jeszcze w piątek rano podpisywałam umowę, ostatecznie zdecydowałam się na busa. Cenowo wyszło tanio, niestety czasowo... koszmar. 15 godzin jazdy, w nocy, a ja w autobusach spać nie potrafię, więc możecie sobie wyobrazić jaka byłam zmęczona, kiedy wreszcie przyjechałam do Brna, a przecież musiałam jeszcze jakoś dotrzeć do akademika. Na szczęście (chyba jednak spróbuję zagrać w tego totka, a nuż się uda :)) przez całą drogę siedziałam sama i miałam dla siebie dwa miejsca, więc mogłam się trochę rozciągnąć.
Wreszcie po 9 w sobotę byłam w Brnie. Pogoda super. Świeciło słońce i było naprawdę przyjemnie. Myślałam, że tak już zostanie, niestety trochę się pogorszyło i teraz pada deszcz. Wracając jednak do soboty, na dworzec autobusowy przyszedł po mnie... no właśnie, powinna wyjść po mnie moja tutorka, tzw. buddy. Niestety w tym czasie nie było jej w mieście. Mimo to i tak mi pomogła i wysłała po mnie swojego chłopaka, który bezpiecznie doprowadził mnie do samego akademika.
Gdy już wreszcie dotarłam do swojego pokoju (piętro 11) chciałam jeszcze rozpakować walizkę, ale skończyło się na wyciągnięciu kilku rzeczy i od razu weszłam pod prysznic, a potem się położyłam i momentalnie zasnęłam. Jeszcze wieczorem wyszłam do sklepu, żeby nie umrzeć z głodu i zanim się ściemniło spałam dalej aż do samego rana. Byłam potwornie wykończona tą długą podróżą.
Pierwsze dni w Brnie są trochę szalone, bo jeszcze nie do końca orientuję się w terenie. Ale już wiem, jak dotrzeć do centrum i myślę, że powoli zacznę eksplorować miasto, zwiedzać, poznawać miejsca, w których można dobrze zjeść i oczywiście postaram się opisać tutaj wszystkie (albo prawie wszystkie) moje wrażenia.
Trzymajcie za mnie kciuki, żeby wszystko się udało tak jak się udaje do tej pory.
Gdy już wreszcie dotarłam do swojego pokoju (piętro 11) chciałam jeszcze rozpakować walizkę, ale skończyło się na wyciągnięciu kilku rzeczy i od razu weszłam pod prysznic, a potem się położyłam i momentalnie zasnęłam. Jeszcze wieczorem wyszłam do sklepu, żeby nie umrzeć z głodu i zanim się ściemniło spałam dalej aż do samego rana. Byłam potwornie wykończona tą długą podróżą.
Pierwsze dni w Brnie są trochę szalone, bo jeszcze nie do końca orientuję się w terenie. Ale już wiem, jak dotrzeć do centrum i myślę, że powoli zacznę eksplorować miasto, zwiedzać, poznawać miejsca, w których można dobrze zjeść i oczywiście postaram się opisać tutaj wszystkie (albo prawie wszystkie) moje wrażenia.
Trzymajcie za mnie kciuki, żeby wszystko się udało tak jak się udaje do tej pory.
Gratulacje, Brno ładnym miastem jest, okolice też ma bogate.
OdpowiedzUsuńSuper! Życzę wielu niezapomnianych chwil podczas tej przygody!
OdpowiedzUsuńmakroman, Mo. dziękuję
OdpowiedzUsuńDosyć dobrze znam to miasto. Zawsze odwiedzam tamtejszą katedrę.
OdpowiedzUsuńFajna relacja.
Pozdrawiam:)
Znam to miasto. Uwielbiam odwiedzać katedrę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Katedra jest przepiękna :)
UsuńBędzie dobrze :) Czesi sa w porzadku, chetnie pomogą, szybko sie przyzwyczaisz :)
OdpowiedzUsuńJa się tutaj czuję jak w domu :)
Usuń