Polecane posty

Hiszpania dzień 28: Barcelona ~ ostatni przystanek

Nareszcie budzę się wyspana i pełna energii. I gdyby nie fakt, że już miałyśmy zarezerwowany przejazd bla bla carem do Barcelony, być może wykorzystałybyśmy poranek na dokładniejsze poznanie Saragossy. Ale prawdopodobnie właśnie tak miało być, że tylko zahaczyłyśmy o to miasto w drodze do stolicy Gaudiego.

Hiszpania dzień 27: Zaragoza

Do Saragossy (czy też z hiszpańskiego Zaragozy) dojeżdżamy jeszcze przed 5:00 rano, nieco wcześniej niż wskazywał na to rozkład jazdy autobusów. Tym razem brak jakichkolwiek opóźnień na trasie był nam trochę nie w smak. Dworzec zamknięty na cztery spusty. Większość barów też będzie się otwierać nieco później. Tyłki ratuje nam niewielka poczekalnia. Niestety pomimo tego, że sala była zadaszona i miała cztery ściany, na przeszywający chłód nie dało się nic poradzić. Przeczekujemy tam do otwarcia dworca. Te kilkadziesiąt minut dłużyło się w nieskończoność. Nieprzespana noc, ja zakatarzona, chłód, zimne metalowe krzesełka... Nocne transfery wcale nie są takie fajne...

Spacer po magicznym lesie Miramar

1 marca świętowaliśmy na Majorce Dzień Balearów. Z tej okazji postanowiłam Wam przypomnieć o pięknie Majorki i jej różnorodności. Zabieram Was więc na krótką wycieczkę po Tramuntanie.

Hiszpania dzień 26: Segovia

Nauczone doświadczeniem bilety na pociąg do Segovii kupujemy dzień wcześniej, aby w dniu podróży nie było niespodzianek. Tym samym miałyśmy dodatkową motywację, by wcześniej wstać i wycisnąć z dnia wszystko co się da. Nasz pociąg odjeżdża ze znacznie większej stacji niż ten do Avili, więc tym bardziej potrzebowałyśmy niewielki zapas czasu, żeby się nie pogubić. Informacje były kiepskie, trudno nam się było zorientować skąd odjedzie nas pociąg. Na tablicach wszystko i nic. Postanowiłyśmy więc zapytać panią w okienku sprzedającą bilety, ta nam niestety poleciła spojrzeć na tablice, przed którymi stałyśmy już dobre kilkanaście minut i nic sensownego nie wyczytałyśmy. Wreszcie pytamy pana ochroniarza, bo wyglądał na bardziej zorientowanego niż sprzedawcy biletów, i okazało się, że informacja o peronie pojawi się na tablicy, ale dopiero na dwie minuty przed odjazdem. Koniec końców, na niewiele się zdało nasze wcześniejsze przybycie na dworzec. Ale żeby podawać numer peronu tak późno? Ja rozumiem, że nie wiadomo, gdzie pociąg będzie mógł się zatrzymać, a już w ogóle jeżeli jest to tak ogromny dworzec, ale dla podróżnych, szczególnie tych niewprawionych, jest to sytuacja dość stresująca. Na szczęście rzeczywiście na te dwie minuty przed odjazdem na tablicy pojawia się numer peronu i nagle wszyscy zaczynają biec w tę samą stronę, do pociągu. Kosmos. Ale się udało.

Visca Sant Antoni

Dlaczego na Majorkę warto przyjechać w styczniu? Ano dlatego, że to właśnie w połowie tego miesiąca dzieją się najfajniejsze rzeczy na wyspie. Mam tutaj na myśli najbardziej imponującą fiestę, w jakiej miałam okazję brać udział, czyli Sant Antoni.

Popularne teraz

instagram