Prehistoryczna Nekropolia


Jest takie miejsce, do którego bardzo lubię wracać. Jest to jedna z moich ulubionych plaż na Majorce. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy już tam byłam, ale zawsze aura jest taka sama: raczej pochmurno, niezbyt ciepło w stosunku do temperatur charakterystycznych dla danej pory roku. Zaczynam się już zastanawiać, czy to może wina tego miejsca i po prostu zawsze jest tam tak smutno, czy to po prostu moje dziwne szczęście? Jednak pomimo smutnej pogody, na jaką tam trafiam, wciąż jest to jedno z tych miejsc, do których mogę wracać i wracać i nigdy mi się nie znudzą. 

Dlaczego Coves dels Hams są wyjątkowe?

Czasami się zastanawiam, czym się kierują te wszystkie przewodniki turystyczne. Nieważne po jaki byś nie sięgnął/sięgnęła, we wszystkich jest to samo; tak jak by były przepisywane, po prostu kopiowane. Co prawda nie przejrzałam wszystkich publikacji skierowanych to turystów przyjeżdżających na Majorkę, ale jestem prawie pewna, że wszystkie, a przynajmniej większość, wspomina o jednej z najbardziej znanych jaskiń na wyspie - Cuevas del Drac. Fajnie. Bo faktycznie warto ją zobaczyć. Robi ogromne wrażenie. Jednak sęk w tym, że na Majorce jest jeszcze kilka innych jaskiń, które ja osobiście określiłabym mianem dużo ładniejszych. O jednej już Wam tutaj pisałam - Coves de Campanet; zdecydowanie jest ona moją faworytką. Ale całkiem niedawno udałam się też do innej fajnej jaskini, w okolicach tej najpopularniejszej, w Portocristo.

Coves dels Hams na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Do czasu, gdy nie przetłumaczymy sobie jej nazwy i nie wytłumaczymy skąd się ona wzięła. Wówczas jestem pewna, że nawet nie widząc żadnych zdjęć, będziecie chcieli tam pojechać i zobaczyć to, co w sobie skrywa. W języku katalońskim hams to nic innego jak haczyki wędkarskie. Ale co mają haczyki do jaskini? Otóż, odkryto tam unikalne formy naciekowe przypominające kształtem właśnie takie haczyki. Jest to jedyna tego rodzaju jaskinia na świecie i właściwie nikt jeszcze nie potrafi wytłumaczyć skąd i jak powstały takie niezwykłe formy. Stalaktyty, stalagmity, stalagnaty i tak dalej, możemy podziwiać w praktycznie każdej jaskini. Jedne są mniejsze, inne większe, jedne piękne, drugie piękniejsze. I właściwie wszystkie robią wrażenie. Ale drugich takich haczyków wędkarskich w jaskini nie zobaczycie.

Ponieważ jest to coś unikalnego, oczywiście jest też dobrze strzeżone. Jaskinia jest przygotowana pod turystów, ma swoich przewodników, bez których nie można wejść do jej wnętrza. Działa tak już od 1910 roku, a została odkryta zaledwie pięć lat wcześniej przez Pedro Caldenteya, i tym samym stała się pierwszą hiszpańską jaskinią udostępnioną zwiedzającym. 

Naszą wycieczkę rozpoczynamy schodząc kamiennymi schodami w dół, do czegoś w stylu naturalnego amfiteatru - Cova Redonda. I jeszcze nawet nie wchodząc do wnętrza jaskini, byłam pod ogromnym wrażeniem. Czułam się tam trochę jak w jakimś tajemnym miejscu w środku dżungli. Nad nami skalna kopuła i wokół mnóstwo zielonych roślin, pomiędzy którymi kryły się śpiewające ptaszki. Powietrze było dość wilgotne i chłodne. Tam czekaliśmy aż zbierze się grupa i o pełnej godzinie wraz z przewodnikiem mogliśmy wejść do pierwszej jaskiniowej komnaty Niebieskiej (Cova Blava), która została udostępniona zwiedzającym dopiero w 2015 roku. Oglądamy tak niedługi film dokumentalny o początkach Majorki i o tym jak powstawały tutejsze jaskinie i o ich przygotowaniu dla zwiedzających. 

Następnie w towarzystwie niebieskich świateł (stąd też takie niebieskie zdjęcia), wspinamy się w górę jaskini na Piekielną Fosę, która jest jednocześnie imponującym audytorium. Tam ponownie czeka nas niesamowity spektakl: film GENESIS, Historia Życia w postaci gigantycznej projekcji na skalnej ścianie jaskini. Muzyka, obrazy, barwy - robi to ogromne wrażenie. Ja już w tamtym momencie byłam zadowolona z wizyty w tejże jaskini. A przecież przed nami było jeszcze najważniejsze, czyli główna część Cova Principal.

Na Jaskinię Główną składa się 12 galerii połączonych wąziutkim korytarzykiem wydrążonym specjalnie pod zwiedzających. W większości z tych sal usłyszymy z głośników krótki opis tego na co patrzą nasze oczy (w kilku językach). Z kolei przewodnik, z którym idziemy, dopowiada nam co nieco i odpowiada na nasze pytania. 

Wreszcie dochodzimy to tej sali z tymi niesamowitymi formami naciekowymi. Jest ich naprawdę sporo. Niestety widok mamy nieco przysłonięty siatką, którą ulokowano tam, aby uchronić haczyki przed zbyt ciekawskimi turystami. Część haczyków trzeba było usunąć w momencie tworzenia korytarza i niewielkiej salki, część została zniszczona właśnie przez turystów, więc dzisiaj możemy je podziwiać tylko z pewnej odległości. 

Każda z galerii ma swoją unikalną nazwę, która jeszcze bardziej pobudza naszą wyobraźnię. Wśród nich znajdziemy np. Komnatę Sów, Sen Anioła, Dolinę Rozkoszy czy Cmentarz Wróżek. Ten kto wymyślał te nazwy, miał fantazję. 

W tej części jaskini znajdują się też trzy jeziorka, w tym Morze Wenecji, gdzie odbywa się piękny spektakl muzyczny. Poniżej wrzucam Wam krótkie nagranie tego momentu. 

Wizyta w jaskini trwa godzinę zegarową. Niestety czas ten mija bardzo szybko. Mimo wszystko warto. Cieszę się, że byłam tam poza sezonem. Jaskinia ma zdecydowanie turystyczny charakter i prawdopodobnie w szczycie może być tam tłumnie i wrażenia nie byłyby takie fajne. Choć podejrzewam, że tegoroczny sezon będzie raczej spokojny. 

Prawdopodobnie już więcej nie wrócę do tej jaskini, ale zdecydowanie było warto. Gdybyście chcieli więcej informacji praktycznych, to wejdźcie pod ten link; jest to oficjalna strona Coves dels Hams. 


Na dzisiaj to tyle. Zapraszam do dyskusji pod postem. A w razie jakichkolwiek pytań, można też kontaktować się ze mną mailowo; adres w zakładce Kontakt. Zachęcam także do obserwacji mojego konta na Instagramie:

Portocolom ~ spacer po Porcie Gołębi

Dzisiaj zabieram Was na spokojny spacer po jednym z piękniejszych portów, jakie widziałam na Majorce. Do Portocolom po raz pierwszy trafiłam całkiem przypadkowo podczas mojej pierwszej podróży na Majorkę. Nie trudno było się zauroczyć. Wielobarwne kamienice, tradycyjne łodzie rybackie i niesamowite kolorowe garaże wodne. Zawsze z przyjemnością tam wracam. Miejsce jest bardzo fotogeniczne. I przede wszystkim, pomimo swojej popularności, bardzo spokojne. 

Ses Fonts Ufanes ~ pomnik natury, który pojawia się i znika kiedy ma na to ochotę


Po ostatnim trekingu do wodospadu des Freu byłam przerażona ilością ludzi w górach w weekend, więc następną wycieczkę zorganizowałam sobie w miarę możliwości w tygodniu. Fajnie, że mam przedpołudnia wolne i mogę je wykorzystać na jakieś spacery, niestety mam zaledwie 4 godziny, więc wycieczki na drugi koniec wyspy raczej odpadają, długie szlaki niestety też. Na szczęście jest jeszcze kilka miejsc w okolicy, które można odwiedzić nie mając zbyt wiele czasu. 

Jedna wielka klapa czyli trekking na Puig de Sant Salvador


Czy to jakaś niepisana zasada, że jak weekend, to pogoda się pogarsza? Już niepierwszy raz w tygodniu jest słonecznie, bezwietrznie, po prostu idealnie, by wybrać się na wycieczkę, a wraz z początkiem weekendu następuje załamanie pogody. W tym tygodniu aura była iście wiosenna, zupełnie nie przypominała zimy, nawet tej majorkańskiej. Zaczęłam więc planować dłuższy trekking. Ale na kilka dni przed weekendem w wiadomościach zaczęli wspominać o silnych wiatrach, które miały dotrzeć nad wyspę w sobotę. No i dotarły, a ja byłam zmuszona zmienić nieco plany. 

instagram