Majorka na ekranie ~ Tramuntana

Nastały długie jesienne wieczory. Jedni wykorzystują je na robótki ręczne czy nadrabianie zaległości w lekturach. Mam jednak wrażenie, że większość wciąż wybiera siedzenie przed telewizorem. Nie ważne, którym typem jesteś Ty, mam dla Ciebie coś super! 

Jakiś czas temu (może już nawet minął rok, nie pamiętam, bo ten czas tak szybko leci...) w Hiszpanii, a przede wszystkim na Majorce, było głośno o pewnym serialu kryminalnym: La caza. Tramuntana. Jest to drugi sezon serialu La caza. Monteperdido, który swego czasu również był bardzo głośną produkcją. Kryminał-Thriller La caza został zainspirowany powieścią Agustina Martineza Monteperdido i zrobił taką furorę, że scenarzyści postanowili iść za ciosem i stworzyć drugi sezon, tym razem z fabułą zupełnie autorską. 

Akcja pierwszego sezonu rozgrywa się w niewielkim górskim miasteczku Monteperdido, gdzieś w Pirenejach. Akcja drugiego ma miejsce na Majorce. I właśnie dlatego piszę o tym serialu, bo nie tylko dla samej fabuły warto go obejrzeć (o ile ktoś lubi takie thrillerowe klimaty), ale warto też dla Majorki. 

Oba te seriale były nagrywane w miejscach wyjątkowych, tak aby poza wciągnięciem widza w wykreowaną rzeczywistość, pokazać mu też piękno Hiszpanii i być może zachęcić do podróży. Mnie osobiście bardzo podobały się kadry z pierwszego sezonu. Zupełnie inne od tych hiszpańskich stereotypowych widoków plaż z palmami. Natomiast drugi sezon to prawdziwa bomba. Nie dość, że ponownie mamy bardzo interesującą zagadkową fabułę, to jeszcze te przepiękne krajobrazy Majorki.

Osobiście świetnie się bawiłam oglądając La caza. Tramuntana, ponieważ potrafiłam rozpoznać większość miejsc, które były tam pokazywane. Serial był kręcony głównie na Majorce, niestety przez pandemię, ekipa musiała wrócić do Madrytu i niektóre sceny były nagrywane już poza wyspą. Mimo to, myślę, że w serialu bardzo ładnie widać, jaka jest Majorka. I krajobrazowo, i kulturowo.  

Jako że serial nosi tytuł Tramuntana, nie powinno dziwić, że akcja dzieje się w majorkańskich górach. Główną rolę gra Valldemossa, która jest jednym z najpiękniejszych miasteczek na Majorce. Upodobali ją sobie Chopin, upodobali ją sobie turyści i wreszcie dostrzegli ją reżyserowie. 

Pojawia się oczywiście bardzo wiele krajobrazów górskich, ale są też akcenty morskie, jak np. Port de Soller, Sa Calobra, a nawet Cala Pi, która w górach nie jest.

Jednak nie tylko miejsca i krajobrazy w tym serialu są majorkańskie. Są nimi też, a może przede wszystkim tradycje wyspy, które odgrywają bardzo ważną rolę w całej produkcji. Już w pierwszym odcinku pojawia się pieśń bożonarodzeniowa, która została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO - El Cant de la Sibil.la - Pieśń Sybilli. Pisałam o niej trochę więcej przy okazji wpisu o Bożym Narodzeniu na Majorce. Pojawiają się Es Caparrots, które dzisiaj możemy zobaczyć głównie podczas obchodów Sant Antoni. Pojawiają się lokalne legendy i przypowieści. A bohaterowie mają majorkańskie imiona i nazwiska i zdarza się, że mówią lokalnym językiem. Oglądając ten serial można się poczuć tak, jakby naprawdę było się na Majorce.

Jest tylko jedno ALE. Serial nie został przetłumaczony na język polski, o angielskim również nic mi nie wiadomo. Bardzo nad tym ubolewam, bo wiem, że wielu z Was nie będzie mogło go przez tę barierę językową obejrzeć. Na prawdę szkoda, bo jest on dostępny online zupełnie za darmo na stronie internetowej hiszpańskiej telewizji RTVE.

Dzień 1 - 3: Turku - najstarsze miasto Finlandii


No to lecimy. Do najdroższego kraju Europy, siedziby św. Mikołaja. Do Finlandii. Do Turku. Do najstarszego miasta w Finlandii i jej dawnej stolicy. 

Turysty dylematy

Znowu mnie tutaj nie było, a obiecywałam sobie, że będę regularnie pisać, bo i jest o czym. Jednak tym razem przerwa była zaplanowana i nawet o niej wspominałam. Wyjechałam bowiem w dłuższą podróż po krajach Europy północno-wschodniej, a po powrocie miałam zaledwie kilka dni na pranie i przepakowanie i znów byłam w trasie. Wrzesień był więc bardzo aktywnym miesiącem, październik również rozpoczął się z przytupem, a co będzie dalej, to się okaże... Na razie wypadałoby te wszystkie przygody opisać.

instagram