Porto Cristo poza szlakiem
Pomimo tego, że na Majorce jestem już trzeci raz z kolei, życie tutaj wcale mi się nie nudzi, co więcej, nadal udaje mi się odkrywać nowe ciekawe miejsca. W zeszłym roku pisałam o jednej z największych atrakcji na Majorce, których raczej nie powinno się pomijać w swoim planie podróży - Smocze Jaskinie, ale wówczas nie do końca udało mi się zobaczyć, co jeszcze ciekawego znajduje się w tamtejszej okolicy.
Zwiedzanie jaskiń nie zajmuje całego dnia. Jeśli już odstoimy swoje w kolejce najpierw po bilety, potem do wejście do jaskini, cały spacer po podziemnym raju trwa jakąś godzinkę. Nie znaczy to jednak, że zaraz po wyjściu na powierzchnię musimy wracać do hotelu, czy gdzie tam się zatrzymaliście. Można iść na spacer po miasteczku i przy okazji coś zjeść. Albo udać się w bardziej odludne miejsce - Torre dels Falcons.
Samochód najlepiej zostawić na parkingu przy jaskiniach (za darmo) i na pieszo udać się w stronę morza. Spacerek trwa jakieś 10 minut. Pierwsze co zobaczymy to wspomniana wyżej kamienna wieża. Została ona zbudowana już w XVI wieku jako wieża, z której można było patrolować teren i zbliżające się statki. Głównie chodziło o obronę przed piratami, którzy w tamtym czasie nie byli niczym nadzwyczajnym na wodach okalających Majorkę.
Jednak sama wieża nie robi takiego wrażenia, jak widoki, które rozciągają się z klifu, na którym została wybudowana. Zapierają dech w piersiach. Ale ostrożnie. Nie podchodźcie zbyt blisko krawędzi. Klif jest dość wysoki i urwisty a w dole złowrogie fale rozbijające się o ostre skały.
Stamtąd widzimy również inną wieżę - współczesną latarnię morską. Wydaje się ona niedostępna, ale okazuje się, że można do niej dotrzeć bez moczenia stóp, ale za to z kilkoma otarciami na nodze. Nie ma jednej wyznaczonej drogi. Przemieszczamy się wąską ścieżką wydeptaną najprawdopodobniej przez ciekawskich turytów. Potem zaczynają się skały i sami musimy zdecydować, gdzie postawić stopę, by nie skręcić kostki. W klapkach lepiej się tam nie zapuszczać. Proponowałabym raczej pełne buty z grubą podeszwą, ale sandały sportowe też dają radę. Poza tym lepiej zamiast przewieszonej przez ramię torebki, zabrać plecak lub bez bagażu, żeby łatwiej było utrzymać równowagę.
Na półwyspie nie ma niczego oprócz latarni, szumu morza i wiatru i widoków. Jeśli uważasz, że spacer po ostrych skałach nie jest tego wart, odpuść sobie. Ja się cieszę, że tam dotarłam i ponownie mogłam zobaczyć Majorkę z innej perspektywy, z miejsca, które jest tak blisko turystycznego centrum, a jednak mało kto tam dociera.
Co zdecydowanie Wam polecam, to spacer na klif. Nie jest długi i wymagający, a widoki przepiękne. Jeśli więc planujecie wizytę w Cuevas del Drach, nie pomijajcie Torre dels Falcons.
W okolicy, po drugiej stronie jaskiń, możecie też wybrać się na spacer na plażę. Ale nie liczcie, że rozłożycie tam kocyk, zrobicie piknik i spokojnie sobie popływacie. Jest to jedna z tych niedostępnych plaż. Po pierwsze, samo zejście jest dosyć trudne. Ponownie mamy wąskie ścieżynki, a bliżej brzegu skały, gdzie trzeba bardzo uważać. A sam brzeg raczej nie nastraja na wchodzenie do wody, bo potem wyjście z niej może się okazać dosyć problematyczne. Jak to w takich miejscach bywa, woda jest zimna, albo raczej orzeźwiająca, ale długie moczenie stóp może grozić odmrożeniem kończyn :D Jeśli naprawdę macie ochotę na przyjemne i spokojne pływanie a potem wylegiwanie się na plaży, to w Porto Cristo jest też piaszczysta plaża miejska, którą zobaczycie będąc w okolicy kamiennej wieży i latarni.
Jednak sama wieża nie robi takiego wrażenia, jak widoki, które rozciągają się z klifu, na którym została wybudowana. Zapierają dech w piersiach. Ale ostrożnie. Nie podchodźcie zbyt blisko krawędzi. Klif jest dość wysoki i urwisty a w dole złowrogie fale rozbijające się o ostre skały.
Stamtąd widzimy również inną wieżę - współczesną latarnię morską. Wydaje się ona niedostępna, ale okazuje się, że można do niej dotrzeć bez moczenia stóp, ale za to z kilkoma otarciami na nodze. Nie ma jednej wyznaczonej drogi. Przemieszczamy się wąską ścieżką wydeptaną najprawdopodobniej przez ciekawskich turytów. Potem zaczynają się skały i sami musimy zdecydować, gdzie postawić stopę, by nie skręcić kostki. W klapkach lepiej się tam nie zapuszczać. Proponowałabym raczej pełne buty z grubą podeszwą, ale sandały sportowe też dają radę. Poza tym lepiej zamiast przewieszonej przez ramię torebki, zabrać plecak lub bez bagażu, żeby łatwiej było utrzymać równowagę.
Na półwyspie nie ma niczego oprócz latarni, szumu morza i wiatru i widoków. Jeśli uważasz, że spacer po ostrych skałach nie jest tego wart, odpuść sobie. Ja się cieszę, że tam dotarłam i ponownie mogłam zobaczyć Majorkę z innej perspektywy, z miejsca, które jest tak blisko turystycznego centrum, a jednak mało kto tam dociera.
Co zdecydowanie Wam polecam, to spacer na klif. Nie jest długi i wymagający, a widoki przepiękne. Jeśli więc planujecie wizytę w Cuevas del Drach, nie pomijajcie Torre dels Falcons.
W okolicy, po drugiej stronie jaskiń, możecie też wybrać się na spacer na plażę. Ale nie liczcie, że rozłożycie tam kocyk, zrobicie piknik i spokojnie sobie popływacie. Jest to jedna z tych niedostępnych plaż. Po pierwsze, samo zejście jest dosyć trudne. Ponownie mamy wąskie ścieżynki, a bliżej brzegu skały, gdzie trzeba bardzo uważać. A sam brzeg raczej nie nastraja na wchodzenie do wody, bo potem wyjście z niej może się okazać dosyć problematyczne. Jak to w takich miejscach bywa, woda jest zimna, albo raczej orzeźwiająca, ale długie moczenie stóp może grozić odmrożeniem kończyn :D Jeśli naprawdę macie ochotę na przyjemne i spokojne pływanie a potem wylegiwanie się na plaży, to w Porto Cristo jest też piaszczysta plaża miejska, którą zobaczycie będąc w okolicy kamiennej wieży i latarni.
W okolicy jest też kilka innych ciekawych plaż i zdecydowanie bardziej dostępnych, a co za tym idzie, tłumnych. Jedną z nich jest Cala Anguila, o której pisałam tutaj. Mimo, że jest tam więcej ludzi, warto jednak się tam zatrzymać, bo zatoczka Cala Anguila jest naprawdę malownicza.
Istny raj na ziemi! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie tam.
OdpowiedzUsuńZanim zaczęłam podróżować poza granice naszego kraju moim największym marzeniem było zobaczyć takie piękne skaliste wybrzeże. To właśnie ono, oprócz palm cha cha, najbardziej mi się kojarzyło z zagranicą. Mijają lata, byłam w wielu krajach, a takie widoki nadal mnie zachwycają i chyba nigdy się nie znudzą ( co innego wspomniane wcześniej palmy ).
OdpowiedzUsuńI w końcu udało Ci się nawet zamieszkać w okolicy takiego skalistego wybrzeża, bo przecież w Torrevieja właśnie takie ono jest :)
UsuńJa na Majorce spędziłam już kilka miesięcy i z każdym dniem coraz bardziej zakochuję się w tej wyspie. Zachwycam się wszystkim. Ale, jak każde miejsce, Majorka też ma swoje minusy...
Cuando volvemos al mar, volvemos de dónde venimos...Me encanta Jula. Naturaleza pura y al lado del mar... no se puede pedir nada más.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Aquí, en Mallorca, todo está cerca del mar ;)
UsuńUn abrazo