Trekking do raju ~ plaża Es Coll Baix


Najczęściej lato na Majorce jest upalne i nie nastraja do długich spacerów w środku dnia, ale są dni, kiedy na niebie pojawiają się chmurki a temperatura nieco spada i wówczas jest to idealny moment, by spędzić dzień na świeżym powietrzu. W zeszłym roku, kiedy niebo było ponure, wyruszyliśmy na trekking w góry i zdobyliśmy zamek Alaró. Tym razem zamiast gór, wybraliśmy plażę. Ale nie łudźcie się, nie będzie żadnego wylegiwania się i smażenia, a porządny spacer.


Plan był taki, że wychodzimy z domu o 10:30 i o 12:00 jesteśmy na plaży; tam krótki odpoczynek i wracamy. Ale jak to zwykle bywa, plan totalnie się posypał, co nie znaczy, że wycieczka się nie udała. Będzie to jeden z tych dni, które moja młodsza siostra będzie wspominać do końca życia :) A wszystko za sprawą prawie 7-kilometrowego spaceru. Niby niewiele, ale dla jedenastolatki, która nie przepada za pieszymi wycieczkami, był to nie lada wyczyn. Drogi powrotnej by nie przetrwała. Całe szczęście, że istnieją na tym świecie ludzie o dobrym sercu i zaoferowali podwózkę do Alcudii.



Z domu wyszliśmy z półgodzinnym opóźnieniem. Natomiast do celu doszliśmy dopiero o 14:00. Nie tylko dlatego, że szliśmy iście spacerowym tempem i zatrzymywaliśmy się co jakiś czas, ale też dlatego, że czas, który pokazuje Google Maps nie uwzględnia dosyć wymagającego zejścia na plażę. Kiedy dochodzimy do schroniska, do którego równie dobrze mogliśmy dojechać samochodem, wydawało się, że już jesteśmy u celu i dopiero gdy zaczęliśmy schodzić krętą leśną ścieżką, uświadomiliśmy sobie, że te kilometry, które już przeszliśmy to był pikuś. Najtrudniejsze było przed nami.



Chociaż ścieżka jest wydeptana, momentami może zwieść i zaprowadzić w ślepy zaułek. Momentami też może się wydawać, że właśnie zboczyliśmy z trasy, ale tak właściwie to idziemy w dobrą stronę. Niestety trzeba iść trochę na wyczucie. A już tym bardziej, gdy docieramy na skaliste wybrzeże. Tutaj już nie ma żadnej ścieżki, tylko skały, o które rozbijają się potężne fale z białymi bałwanami, więc ostrożnie. I mówię to całkiem poważnie. Droga na tę przepiękną plażę jest niebezpieczna! Nie wybierajcie się tam z dziećmi. Nie wybierajcie się tam, jeśli macie lęk przestrzeni! Odradzam też plażowy strój, tzn. klapki. Na tę wycieczkę lepiej ubrać się tak jak na wycieczkę w góry. Porządne buty i plecak. Ale pewnie wcale was nie zaskoczę, jeśli powiem, że i ludzie w japonkach tam docierają, a nawet i boso.





Plaża Coll Baix jest plażą kamienistą. Z góry wygląda jak czarny piasek, ale z bliska widzimy, że są to malutkie kamyczki, które nie uwierają, gdy sobie leżymy, ale mogą nieco przeszkadzać, kiedy wejdziemy do wody. Tego dnia morze było wzburzone a fale ogromne. Nie dało się pływać. Stojąc na samym brzegu fala czasami potrafiła cię przewrócić. Ale nawet jeśli udało się utrzymać równowagę, to potem można było znaleźć mnóstwo tych małych kamyczków w stroju kąpielowym. Także przed wyruszeniem w drogę powrotną do domu, trzeba było porządnie wytrzepać bikini, żeby nie nosić ze sobą zbędnego ciężaru. Mimo tych wszystkich niedogodności, zabawa była przednia i moja młodsza siostra przyznała, że chętnie by tam wróciła, mimo tego, że nie lubi trekkingu.

Warto też wspomnieć o kozach, które mieszkają w okolicy i ludzi się wcale nie boją, więc bez oporów zaglądają do plecaków w poszukiwaniu jedzenia. Także trzeba się mieć na baczności, bo jeśli przez przypadek jakaś koza zwinie ci buty, powrót do domu może być bardzo trudny.




Zanim dotarłam na tę plażę, byłam na innej, która wydała mi się nieziemsko piękna i sądziłam, że już piękniejszej na Majorce nie znajdę. A tu proszę, zaledwie tydzień później odnalazłam Coll Baix. Na wyspie jest mnóstwo przepięknych miejsc i podejrzewam, że każdy będzie miał swojego własnego faworyta, ale jedno jest pewne, rajskie plaże są tam, gdzie trudno dotrzeć. Po raz kolejny potwierdza się, że miejsca turystyczne, choć ładne na zdjęciach, w rzeczywistości są przereklamowane. Dlatego warto zejść z utartego szlaku i szukać swojego własnego raju na ziemi.


O innych plażach na Majorce poczytasz tutaj: Rajskie plaże na MajorceRajskie plaże na Majorce część 2

Komentarze

  1. Jako fanka trekkingu i przemieszczania się na własnych nogach z chęcią wybrałabym się na taki spacer. Tym bardziej, że widoki cudne, które w dość sporym stopniu rekompensują zmęczenie wywołane upałem i spacerem. Lubię się zmęczyć w taki sposób, który nazywam "pozytywnym" ( zmęczenie negatywne to np. to po pracy :) ).
    Masz rację odnośnie tego zbaczania z utartych szlaków. Odłączenie się od tłumu jest zawsze gwarancją odkrycia pięknych miejsc. Przekonałam się o tym nie raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego typu zmęczenie to wspaniałe uczucie. A Majorka jest świetnym miejscem na długie spacery po niezbyt wymagających górach, aczkolwiek zmęczyć i tak się można. Szlaki są malownicze i dobrze oznaczone. Zamierzam wybrać się kilkoma z nich na trekking, ale może jak się trochę ochłodzi :)

      Usuń
  2. Faktycznie, raj na ziemi, widoki zapierają dech w piersiach, wow! Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety żadne zdjęcia nie mogą oddać prawdziwego uroku Majorki, tu trzeba przyjechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy :)

      Usuń
  3. Mylne ścieżki, kierowanie się wyczuciem, kamory, skały... Serce rośnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Se vuelve a casa después de un paseo así lleno de calma.
    Preciosas fotos.
    Un abrazo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne tam :) nie byliy jeszcze na Majorce ale widzę że warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie :) Ale jeśli macie wybór, to po sezonie ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram