Hiszpania dzień 25: Ávila

Rano, jak zwykle, bez pośpiechu, bo i żadnego konkretnego planu nie miałyśmy. Dopiero przy śniadaniu krystalizuje nam się jakaś idea i postanawiamy pojechać do Ávili. Dla mnie miasto to było znane głównie za sprawą św. Teresy, o której dużo mówiło się na lekcjach języka polskiego. Nie miałam natomiast bladego pojęcia, że Ávila jest jednym z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych miasteczek obronnych Hiszpanii, no a starówka jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. I generalnie wszystko by mi się tam bardzo podobało, gdyby nie jeden mały szczegół. Jaki? Dowiecie się, jak tylko wysiądziemy z pociągu...

Wyspa słońca ~ pogoda na Majorce

Powszechnie mówi się, że na Majorce w ciągu roku jest ponad 300 słonecznych dni. Nie sprawdzałam tego, ale może być to prawda, bo mało kiedy zdarza się taki dzień, że słońce w ogóle się nie pokazuje. Klimat Majorki zalicza się do śródziemnomorskiego z łagodną zimą i upalnym latem. Niemalże przez cały rok panuje na wyspie wysoka wilgotność powietrza, a to tylko potęguje odczuwalność wysokich i niskich temperatur - to znaczy, latem jest gorąco a powietrze jest ciężkie i trudno się oddycha, natomiast zimą pomimo braku ujemnych temperatur wilgoć sprawia, że chłód odczuwa się ze zdwojoną siłą. Latem ukojeniem staje się morska bryza, niestety tylko na wybrzeżu. Natomiast zimą wybawicielem okazuje się słońce. Oczywiście jest chłodno, pada deszcz, czasami nawet w górach pojawia się śnieg, a w zeszłym roku również w nizinnych rejonach Majorki sypało białym puchem, ale słońce robi robotę i zima na Majorce jest wspaniałym okresem.

Hiszpania dzień 24: życie jak w Madrycie cz. II

Kiedyś lubiłam zwiedzać jak szalona. Miałam długą listę miejsc do zobaczenia i skrupulatnie je odhaczałam. Byle tylko jak najwięcej zobaczyć w jak najkrótszym czasie. Na szczęście już się pożegnałam z tego typu podróżami. Teraz nie jest dla mnie ważna ilość a jakość. Nie denerwuję się, gdy okazuje się, że gdzieś już nie zdążę, że jakieś muzeum jest akurat tego dnia zamknięte. Mogę sobie spokojnie usiąść w parku na ławeczce i po prostu obserwować przechodniów. Nigdzie się nie spieszę. I tak nie jestem w stanie zobaczyć całego świata. Lepiej więc cieszyć się momentem, miejscem, chwilą. Taki też właśnie był nasz kolejny dzień w Madrycie. Powolny. Bez planu. Bez fajerwerków.

Hiszpania dzień 23: życie jak w Madrycie

Życie jak w Madrycie? Nie znam genezy tego powiedzenia, ale po wizycie w hiszpańskiej stolicy muszę przyznać, że w tych słowach rzeczywiście coś jest. Może nie ma tam takiej beztroski i zabawy, jaką sobie wyobrażamy, ale Madryt sam w sobie jest bardzo wyjątkowy i nigdy bym nie przypuszczała, że będę się tam tak dobrze czuć. Czyli już wiecie, że mi się tam podobało. A teraz postaram się jakoś wytłumaczyć, dlaczego i co też takiego ten Madryt w sobie ma.

Hiszpania dzień 22: Toledo ~ miasto trzech kultur

Po nocy spędzonej w autobusie z Portugalii do Hiszpanii, o godz. 6:00 zatrzymujemy się na dworcu w Toledo. Jest ciemno i wszystko pozamykane. Na dworcu autobusowym przechowalnia bagażu w ogóle nie funkcjonuje, więc z plecakami idziemy na poszukiwania jakiegoś otwartego o tej porze baru, gdzie będziemy mogły się rozgrzać i przeczekać te ciemne poranne godziny (bo trzeba Wam wiedzieć, że w Hiszpanii robi się jasno później niż w Polsce, więc czasami nawet jeszcze o 7:30 jest szarawo).

Raixa ~ kolejna perełka Majorki

Moje odkrywanie Majorki nieco zwolniło na skutek licznych obowiązków, a lista miejsc, do których chciałabym jeszcze dotrzeć stale rośnie. Odwiedziny mojej koleżanki były idealnym momentem, żeby oderwać się od codzienności i znowu wyruszyć na podbój Majorki. Bo w końcu nie samą pracą człowiek żyje. I po wielu wielu latach wreszcie udało mi się odwiedzić posiadłość Raixa położoną na skraju Tramuntany.

Portugalia dzień 21: Óbidos - białe miasteczko

Stuknęły nam trzy tygodnie w podróży i ostatni dzień w Portugalii. Niestety nie był on najszczęśliwszy. Złe samopoczucie dopadło nas obie. Do tego fatalna deszczowa pogoda. Atrakcja, którą sobie zaplanowałyśmy, akurat we wtorek była niedostępna dla zwiedzających, co popsuło nam całe plany. A ulewa wcale nie pomagała w ich skorygowaniu. Ale pomimo tych wszystkich niedogodności zapamiętałam ten dzień nawet jako całkiem miły, bo dotarłyśmy do niezwykle urokliwego miasteczka, które przepięknie zamknęło nam ten czas spędzony w Portugalii.

Portugalia dzień 20: na krańcu Europy

Kolejny dzień zaczynamy bardzo pozytywnie, bo ciemne chmury się rozstąpiły i wyszło nawet jakieś słońce, ale dość mocny wiatr potęgował odczuwalność dość niskiej temperatury. Opuszczamy nasz uroczy pokoik punkt 11. i wyruszamy na koniec Europy kontynentalne, czyli na Cabo da Roca - najbardziej na zachód wysunięty punkt Portugalii kontynentalnej.

Portugalia dzień 19: Sintra

No i wreszcie docieramy do jednego z najbardziej znanych miejsc na mapie Portugalii, czyli do Sintry, która jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO ze względu na swoją spuściznę architektoniczną.

Portugalia dzień 18: pożegnanie z Lizboną

Ostatni wpis z Portugalii zakończyłam tak jakby bez zakończenia, ale nie potrafiłam nic więcej napisać na temat Lizbony. Nie chciałam tworzyć kolejnego przewodnika po tym mieście z dziesiątkami informacji historycznych i ciekawostkami. Miałam potrzebę, żeby napisać coś od siebie, od serca. Lizbona na swój sposób wywołała we mnie ciekawe odczucia. Niby mi się to miasto nie podobało, ale jednak potrafię zrozumieć, dlaczego niektórzy w Lizbonie się zakochują. Lizbona nie jest moja, ale nie płaczę z tego powodu. Może nawet trochę się cieszę. Nie wszystko przecież musi mi się podobać. A dzięki takiej różnorodności co do odczuć w różnych miejscach, podróże nie są nudne i ciągle chce się więcej i więcej. Stolica Portugalii wcale mnie nie zniechęciła do dalszego eksplorowania tego niesamowitego kraju. Wręcz przeciwnie. Uznałam, że skoro to miasto mi się aż tak bardzo nie podobało, to na pewno nadal są gdzieś jeszcze miejsca, które będę potrafiła docenić znacznie bardziej. Z Lizboną żegnałam się więc bez żalu.

Portugalia dzień 17: stara Lizbona

Następnego dnia po naszym bardzo długim spacerze po Lizbonie, postanowiłyśmy pospacerować po nieco mniejszym obszarze, w centrum starej Lizbony. Tereny bardziej turystyczne, więc obawiałam się potwornie zatłoczenia, ale jakimś cudem udało nam się ominąć te najbardziej przeludnione zakątki.

Portugalia dzień 15 - 16: Lizbona ~ pierwsze wrażenia

Po dłuższej przerwie wracam do relacji z Portugalii. Lizbona podczas naszej podróży była takim momentem małego kryzysu i odbiło się to teraz również na pisaniu. Ale wreszcie jest i mam nadzieję, że na kolejne wpisy z Lizbony i innych miejsc w Portugalii nie będziecie musieli tak długo czekać. Mój plan był taki, żeby opisać całą podróż zanim nie minie rok od jej rozpoczęcia, ale póki co czarno to widzę. Chociaż może jak się zepnę, to jakoś dam radę. Tymczasem zapraszam do przeczytania moich wspomnień z pierwszego dnia w portugalskiej stolicy.

Dlaczego wakacje na Majorce to nie jest dobry pomysł?

Zastanawiasz się, czy wybrać się na urlop na Majorkę? Koniecznie przeczytaj ten wpis i już nie będziesz mieć żadnych wątpliwości.

Portugalia dzień 14: Aveiro ~ portugalska Wenecja

Prognozy pogody zapowiadały deszcz. I faktycznie całą noc i cały poranek lało jak z cebra. Nie spieszyłyśmy się. Wykorzystałyśmy to załamanie pogody na to, żeby porządnie odpocząć. Na spacer po miasteczku, w którym nocowałyśmy wybrałyśmy się dopiero po południu, gdy troszeczkę się rozchmurzyło. Miałyśmy sporo szczęścia, bo jak tylko opuściłyśmy nasze mieszkanko faktycznie przestało padać, a potem nawet wyszło słońce, więc nasz dzień w Aveiro okazał się naprawdę przyjemny i bardzo odprężający, dlatego dzisiaj będzie krótko i niespiesznie. Takie leniwe dni w podróży też są potrzebne. Tym bardziej, że właśnie stuknęły nam dwa tygodnie w drodze.

Portugalia dzień 13: wszystkie kolory tęczy

W Coimbrze spędziłyśmy dwie noce, a tak właściwie miałyśmy bardzo niewiele czasu, żeby pospacerować po tym mieście i poczuć jego niepowtarzalny klimat. Bo taka właśnie jest Coimbra - miasto inne niż wszystkie. Cały problem w tym, że czuję, że byłam tam za krótko, żeby naprawdę docenić to miejsce. Mimo wszystko udało mi się dostrzec, że Coimbra ma w sobie to coś i mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś będę w Portugalii, będę miała okazję na dłuższy spacer po tym studenckim mieście.

Portugalia dzień 12: pielgrzymkowo

Po pięknym zachodzie słońca w Coimbrze, w niedzielę pozostały już tylko wspomnienia. Niebo zasnuło się chmurami, z których siąpił nieprzyjemny deszcz. Prognozy nie były najlepsze nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej, gdzie właśnie zmierzałyśmy. W planie miałyśmy jednodniowy objazd po miejscach pielgrzymkowych licząc na cud, że jednak pogoda nieco się poprawi. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wielkie było nasze zdziwienie, gdy wbrew wszelkim prognozom i zwiastunom na niebie, gdy dojechałyśmy do Fatimy, nagle wyszło słońce. No i jak tu nie mówić o cudzie? Ale od początku...

Coves d'Arta

Majowa pogoda na Majorce jest dość kapryśna. Raz słońce a raz deszcz. Jak słońce, to nie ma problemu. Ale jeśli nagle zacznie padać deszcz, to co tutaj można ciekawego robić? Pójść zwiedzić jaskinie, których na Majorce jest od liku i co jedna, to piękniejsza. A dzisiaj zabieram Was do jaskiń w Arcie.

Portugalia dzień 11: jak z baśni

Chciałam wstać na wschód słońca, bo dom, w którym nocowałyśmy, był położony w malowniczej dolinie i wyobrażałam sobie, że poranek musi tam być po prostu cudowny. Niestety ja rannym ptaszkiem nie jestem i wygrała chęć dłuższego pospania. Nie żebym jakoś bardzo późno wstała, ale zdecydowanie za późno, by zobaczyć wschód słońca. Jednak najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nastawiłam budzik na odpowiednią godzinę, nawet obudziłam się nieco przed czasem, wyjrzałam szybko przez okno i stwierdziłam, że chyba jednak wrócę do łóżka. Poranki nigdy nie były moje...

Portugalia dzień 10: na szczycie Portugalii

Po bardzo mglistym i deszczowym dniu kolejny poranek zwiastuje nam przepiękną pogodę. Nie mogłyśmy mieć więcej szczęścia, bo w planie był przejazd widokowymi górskimi drogami, mnóstwo panoramicznych punktów widokowych i trekkingi w otoczeniu zieleni.

Portugalia dzień 9: we mgle

To miał być jeden z tych dni, kiedy przechadzamy się wąskimi uliczkami najurokliwszych portugalskich miasteczek, kiedy podziwiamy panoramiczne widoki z zamkowych włości. A przede wszystkim to miał być jeden z tych dni, kiedy zatracamy się wpatrując się w tarczę zachodzącego słońca. Miał być, ale nie był.

Portugalia dzień 8: podróż w czasie

Ósmy dzień portugalskiej wyprawy to ciąg dalszy pięknych widoków na trasie, małych przyjemności i niezapomnianych doświadczeń, a także podróż w czasie do prehistorii. Gotowi na wycieczkę? Trochę mi zajęło napisanie tego tekstu, ale muszę nieskromnie przyznać, że jestem z niego naprawdę dumna, w ogóle z tej archeologicznej części. Więc mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Portugalia dzień 7: miasto miłości i winna dolina rzeki Duero

Najtrudniej jest zacząć. Dlatego bardzo często wstęp zostawiam sobie na sam koniec. I zazwyczaj wówczas sam się pisze. Niestety nie tym razem. Zostawiam Was więc bez wstępu i od razu zapraszam na wycieczkę.

Portugalia dzień 6: wodospady cuda natury

Po ostatnich kilku dniach zwiedzania miast i miasteczek nareszcie przyszła pora na kontakt z naturą. W planie był nawet mały trekking, więc zapowiadało się naprawdę ciekawie. Tylko ta pogoda taka niepewna... Ale przestaję już narzekać na aurę, bo podczas podróży po Portugalii takich mniej fajnych dni było zdecydowanie za dużo i za każdym razem chciałabym się Wam wyżalić, to byście się zanudzili tymi pogodowymi relacjami. Tym bardziej, że w większości przypadków wyglądało to ciągle tak samo: deszcz i mgła. Oczywiście tamtego dnia nie było wcale inaczej.

Portugalia dzień 6: Guimarães

Może wcale nie w Porto, a właśnie w Guimarães powinnyśmy zacząć naszą podróż, bo to właśnie w tym niewielkim miasteczku na północy kraju narodziła się Portugalia.

Miramar ~ krótka historia Majorkańczyka z wyboru

Najbardziej znaną romantyczną historią związaną z Majorką jest pobyt francuskiej pisarki George Sand i naszego rodaka Fryderyka Chopina w Valldemossie. Sama na blogu wielokrotnie o nich wspominałam. I pomimo tego, że Valldemossa przez tą parę stała się bardzo turystyczna, zachowała swój niepowtarzalny urok i bez dwóch zdań powinno się to miejsce odwiedzić. Dzisiaj natomiast chciałabym Wam opowiedzieć inną historię, równie romantyczną o ile nie bardziej. Jak wiadomo związek Chopina z Majorką był dość burzliwy. Natomiast relacja, o której dzisiaj Wam opowiem, to była prawdziwa bezgraniczna miłość. Nawet najtwardsze serca się wzruszą. I nie, nie jest to nic w stylu lichej komedii romantycznej ani płaczliwego melodramatu. Jest to historia życiem pisana, o tym jak pewien książę pisał poematy na cześć swojej ukochanej Majorki.

Portugalia dzień 5: ocean, Braga i Guimarães

Dzisiaj żegnamy się z Porto i jedziemy na podbój Portugalii północno-środkowej. Póki co dość nieśmiało poznajemy kolejne miejsca na mapie tego przepięknego kraju, więc tym razem będzie dość zwięźle, ale już teraz możecie się przygotować na naprawdę pełne wrażeń relacje z kolejnych dni. Tymczasem zapraszam Was na nasz pierwszy dzień objazdu po Portugalii.

Portugalia dzień 4: wino porto

Porto jest drugim co do wielkości miastem Portugalii, a mimo to mam wrażenie, że wygrywa w starciu z Lizboną pod względem popularności. Chyba każdy o Porto słyszał. Albo ze względu na jego walory turystyczne albo ze względu na wino, które stamtąd pochodzi. I oczywiście będąc w Porto nie mogłyśmy tak po prostu odpuścić sobie degustacji porto.

Z miłości do podróży

Nie jestem etatowym podróżnikiem, aczkolwiek kiedyś bardzo chciałam nim być. Zachwycałam się przygodami wielu backpackerów, którzy porzucili życie w korpo i wyruszyli w świat. Chociażby Przemek Skokowski, który był moim idolem. Też tak chciałam. Ale on był facetem, a facetom jakoś łatwiej na tym świecie. A potem poznałam BAnitę i już wiedziałam, że my, dziewczyny, też możemy robić szalone rzeczy. Tyle że ja wtedy nie pracowałam w korporacji. Nie miałam czego rzucać. Byłam sobie biedną początkującą studentką. Wydawało mi się, że brak mi wystarczającej odwagi, żeby tak po prostu spakować się w plecak i ruszyć w drogę po marzenia. Wydawało mi się (słusznie z resztą), że byłam jeszcze za młoda. Toteż jeździłam sobie nieśmiało po Polsce i próbowałam swoich sił w blogowaniu. Jak sobie przypomnę moje blogowe tutaj początki, to płonę ze wstydu. Od tamtego momentu przeszłam długą drogę i teraz wiem, że do niektórych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć. Cieszę się niezmiernie, że wtedy jednak nie podążyłam za tamtym zauroczeniem. Cieszę się, że strach przed nieznanym zahamował moje podróżnicze zapędy i powolutku wkraczałam w to niebezpieczne aczkolwiek piękne uzależnienie, jakim są podróże. Moja wielka życiowa przygoda zaczęła się w idealnym dla mnie momencie.

Dzień 21: Wilno

Uwaga, uwaga. Przed Wami moje pierwsze spotkanie z Wilnem i jednocześnie ostatnia relacja z tamtej podróży. Dotrwaliście do końca. Należą się Wam gratulacje. Nie sądźcie jednak, że ten wpis będzie taką wisienką na podróżniczym torcie. Chciałabym napisać, że Wilno mnie zachwyciło. Ale Estonia postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko i po tym, co doświadczyłam w tamtym kraju, ani Łotwa, ani Litwa nie były w stanie tego przebić. Niemniej mam nadzieję, że nie zniechęciłam Was zanadto do czytania i jak już przeszliście ze mną przez te wszystkie północne przygody, to i Wilno jeszcze razem przemierzymy.

Dzień 20: Jūrmala ~ łotewski Sopot

Pamiętacie, jak pisałam o najpopularniejszym kurorcie nadmorskim w Estonii? Takim estońskim Sopocie? Otóż Łotwa też ma taki swój prywatny Sopot. I szczerze mówiąc, tak jak Łotwa okazała się raczej rozczarowaniem w porównaniu do Estonii, tak nadmorska Jūrmala wydała mi się dużo ładniejsza niż Pärnu. Nawet w strugach deszczu.

Dzień 19: w łotewskim więzieniu

Dzień zaczęłyśmy w więzieniu. Po ulewnej nocy i siąpiącym deszczu również o poranku, więzienie okazało się zbawieniem. Było w miarę ciepło i przede wszystkim sucho. A to, co nas doprowadziło do tego miejsca, to głównie uzależnienie od podróży. Po jakimś czasie zwyczajne atrakcje turystyczne stają się nudne. Plaże, trasy trekkingowe, wieże widokowe, średniowieczne zamki, to wszystko staje się chlebem powszednim i wtedy z pomocą przychodzi łotewskie więzienie wojskowe, które dostarcza mocnych wrażeń.

Dzień 18: najurokliwsze zakątki Łotwy

Jak człowiek ma zaspokojone potrzeby podstawowe, to świat wydaje się od razu piękniejszy. Wystarczyło, że przenocowałyśmy w ogrzewanym hotelu i Łotwa stała się nagle ładniejsza. Kolejny dzień na łotewskiej ziemi sprawił, że zaczęłam się przekonywać do tego kraju, choć do Estonii wciąż mu daleko. Kiedy zwiedzałyśmy Tallinn z przewodniczką, ta w swojej opowieści co i rusz wspominała o wyścigach między Łotwą i Estonią. W kategorii na ilość przepięknych miejsc, Estonia u mnie wygrywa. Nie znaczy to jednak, że Łotwa nie może się pochwalić perełkami. Dzisiaj właśnie trochę takich cudeniek Wam pokażę.

Dzień 17: z północy na południe

Nasza zła passa z ogrzewaniem wciąż nas nie opuszcza. Tym razem nocowałyśmy w nadmorskim pensjonacie. Nie było tam ogrzewania centralnego, ale w pokoju zostawiono na grzejnik elektryczny. Cieszyłyśmy się z niego bardziej, niż z czegokolwiek innego, co nam zapewniono na miejscu zakwaterowania. Niestety grzejnik był dość wiekowy i jak podłączyłyśmy go do prądu... Bum... Wysadziło korki. Zostałyśmy bez ogrzewania i bez światła w łazience. Wreszcie na coś się nam przydały nasze latarki czołówki.

Podsumowanie roku 2022

I ponownie nadszedł moment podsumowań i noworocznych postanowień. Mam wrażenie, że z każdym rokiem, te 12 miesięcy upływa coraz szybciej. Ale z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, skoro było tyle różnych niezwykłych przeżyć, które nie pozwalały mi się nudzić. To był dla mnie niesamowity rok. Rok kolejnych spełnionych marzeń. Rok wielu zmian. Rok pełen radości. Niemniej, jak to w życiu bywa, były i trudne chwile. Są one jednak potrzebne, żebyśmy mogli docenić te piękne momenty. Nie przedłużając już więcej, sprawdźmy, co się u mnie działo w 2022 roku. 

instagram