Portugalia dzień 14: Aveiro ~ portugalska Wenecja

Prognozy pogody zapowiadały deszcz. I faktycznie całą noc i cały poranek lało jak z cebra. Nie spieszyłyśmy się. Wykorzystałyśmy to załamanie pogody na to, żeby porządnie odpocząć. Na spacer po miasteczku, w którym nocowałyśmy wybrałyśmy się dopiero po południu, gdy troszeczkę się rozchmurzyło. Miałyśmy sporo szczęścia, bo jak tylko opuściłyśmy nasze mieszkanko faktycznie przestało padać, a potem nawet wyszło słońce, więc nasz dzień w Aveiro okazał się naprawdę przyjemny i bardzo odprężający, dlatego dzisiaj będzie krótko i niespiesznie. Takie leniwe dni w podróży też są potrzebne. Tym bardziej, że właśnie stuknęły nam dwa tygodnie w drodze.

  

Aveiro jest niewielkim tradycyjnym miasteczkiem rybackim. Nazywane jest portugalską Wenecję ze względu na kanały przecinające centrum miasta oraz charakterystyczne gondole moliceiros, którymi niegdyś rybacy wypływali na połów. Jest niezwykle kolorowe i ma w sobie urok takiej spokojnej mieściny, choć  w rzeczywistości jest to miasto tętniące życiem. 

Najpierw wpadłyśmy do informacji turystycznej, gdzie dostałyśmy mapkę, a pani zarysowała nam mniej więcej trasę spaceru. Oczywiście potem i tak szłyśmy własnymi ścieżkami, ale do najważniejszych punktów chyba dotarłyśmy.

Na początek udałyśmy się na obrzeża miasta na teren saliny. Szczerze mówiąc nic spektakularnego, ale sam proces pozyskiwania soli z wody morskiej robi wrażenie. Salina jest podzielona na kilka stref, na kilka basenów, w których woda ma różne stężenie soli. Salina w Aveiro jest zwana Marinha i dzieli się na trzy strefy. Najpierw wpompowuje się wodę morską z kanału do strefy magazynowej. Stamtąd woda spływa pod wpływem siły grawitacji do kolejnych basenów. W tym czasie woda paruje, aż w ostatniej fazie w strefie krystalizacji pozostają tylko drobinki soli – mówi się, że jest to miejsce, w którym rodzi się sól. 

Na terenie saliny są ścieżki i można się nimi przechadzać pomiędzy basenami. Ponadto są też tablice informacyjne, skąd dowiemy się, jak wygląda cały proces pozyskiwania soli z wody morskiej. Na pierwszy rzut oka miejsce wydaje się mało ciekawe, ale fajne jest to, że można sobie tamtędy swobodnie spacerować i przy okazji dowiedzieć się czegoś nowego. Poza tym wzdłuż terenu saliny jest fajna promenada, są ławeczki, więc wbrew wszelkim pozorom jest to naprawdę miłe miejsce.

Następnie wróciłyśmy do centrum, które było częściowo rozkopane, bo prowadzili tam jakieś prace remontowe na drodze. Ale gdy już się zagłębiłyśmy w te wąskie uliczki, zrobiło się dużo przyjemniej. Mnóstwo kolorowych domków, ulice poprzecinane kanałami, po których sunęły ogromne tęczowe gondole. 

Te niezwykłe jednostki pływające niegdyś służyły rybakom w ich pracy na morzu. Obecnie są już tylko atrakcją turystyczną. No i są też najważniejszym symbolem Aveiro. Pojawiają się na wszystkich pocztówkach z tego miasteczka, a nawet regionu, na magnesach i wszystkich innych pamiątkach, na których da się wcisnąć symbol gondoli. Mnóstwo turystów decyduje się także na rejs taką gondolą. No czy i Wam to miejsce nie kojarzy się z Wenecją? A najśmieszniejsze jest to, że ja w Wenecji nigdy nie byłam, więc teoretycznie nie mam prawa porównywać. 

Podczas spaceru znalazłyśmy też sporych rozmiarów park. I to właśnie tam spędziłyśmy sporą część dnia. Aczkolwiek muszę przyznać, że w cieniu drzew nie było tak przyjemnie jak na słońcu, a kamienne ławki były po prostu zimne, więc dłuższe tam siedzenie wysysało całe zapasy słoneczka, jakie zgromadziłyśmy podczas spaceru po salinie.

Ostatnio to do mnie niepodobne, żebym pisała taki krótki tekst, ale, jak już wspomniałam, tamten dzień był naprawdę spokojny, bez pośpiechu, bez większych planów zwiedzania. Potrzebowałyśmy takiego odprężenia. Nie dziwcie się więc także, że poszłyśmy na lunch do McDonald’s. Może to i nie przystoi w podróży, bo przecież zawsze wypada spróbować jakichś lokalnych smaków, ale jak się jest w drodze dłuższy czas, to potem człowiek zaczyna tęsknić za takimi znanymi sobie smakami. I ja absolutnie nie mam z tym problemu. Nie zawsze muszę mieć ochotę na nowości i specjały danego regionu. Zjedzenie frytek i hamburgera w podróży to nie żadna ujma dla honoru podróżnika. 

Liczyłyśmy, że chociaż uda nam się zakończyć ten dzień jakimś zachodem słońca nad wybrzeżem, ale chmury znowu zasnuły niebo, więc nie fatygowałyśmy się, by pojechać na plażę, tylko po prostu wróciłyśmy do naszego mieszkanka. Przygotowałyśmy kolację, otworzyłyśmy winko i odpoczywałyśmy…  

Komentarze

  1. Byłam tam, byłam! I nawet przepłynęłam się po kanałach. Podobieństwo do Wenecji jest duże i nawet nie trzeba w Wenecji być, żeby być tego świadomym bo Wenecję zna każdy, chociażby ze zdjęć. Portugalia to kolejny kraj, który może się poszczycić swoją własną Wenecją i muszę przyznać, że ta portugalska jest u mnie na drugim miejscu, zaraz po pierwowzorze.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie spodziewałam się tak pozytywnych wrażeń z tej portugalskiej Wenecji. Bardzo urocze miasteczko.

      Usuń
  2. Przyjemny spacer, choć architektura nad kanałami bardziej mi przypomina Amsterdam niż Wenecję. Ale uroczych zakątków miastu nie brakuje. A płytki azulejos dobitnie podkreślają portugalskie klimaty:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amsterdam, Wenecja... Myślę, że Aveiro ma w sobie cechy wielu popularnych miast i tym samy staje się wyjątkowym i niepowtarzalnym.

      Usuń
  3. I ja byłam w Aveiro w lutym ubiegłego roku. Zrobiło na mnie duże wrażenie.
    Pozdrawiam stokrotkastories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to możemy sobie przybić piątkę, mnie też Aveiro bardzo miło zaskoczyło.

      Usuń
  4. Nadrabiam reszte wpisów, ostatnio nie mialam czasu wszystkich przeczytac :) Niesamowita jest ta portugalska Wenecja. Bardzo mi się podoba. W słoneczną pogodę musi być tam zjawisokowo. Fajne miejsca nam tu pokazujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się. Ja też ostatnio nie mam na nic czasu, stąd ta cisza na blogu. Teraz bardzo trudno znaleźć mi chwilę, żeby pisać. A nawet jak się już za to zabieram, to od razu pojawia się jakaś przeszkoda w postaci pracy...

      Usuń
  5. W Aveiro nie byłam, dlatego z zaciekwieniem przeczytałam Twój wpis. Wiesz, że to jest najciekawszy opis tego miejsca, z którym się spotkałam w necie? Pokazałaś nie tylko gondole, ale również inne, ciekawe miejsca. Wczesniej miejscowośc wydawała mi się nijaka i będąc w Porto kilkukrotnie, nigdy nie zdecydowałam się na wycieczkę tam. Chyba czas nadrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najwyższy czas nadrobić ;) Co prawda wiatraków tam żadnych nie znalazłam, ale moim zdaniem Aveiro jest warte uwagi. No a z Porto to praktycznie rzut beretem, można sobie na przykład zrobić taką całodniową wycieczkę pociągiem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram