W górę rzeki czyli "spacer" Jarem Raduni

Choć ostatnio miałam mnóstwo wolnego czasu, nie udało się dotrzeć na południe Polski i pospacerować górskimi szlakami :( Na szczęście na Kaszubach też można się włóczyć malowniczymi ścieżkami. Ciekawą alternatywą dla górskich wycieczek jest wyprawa Jarem Raduni, na którą zamierzam Was dzisiaj zabrać.


Naszym punktem startowym jest elektrownia wodna w Rutkach. Będziemy szli niebieskim szlakiem. Najpierw idziemy drogą przenoszenia kajaków, bo musicie wiedzieć, że na Raduni odbywają się spływy kajakowe, które do najłatwiejszych tras nie należą. Wreszcie wchodzimy w cień drzew i na dobre rozpoczynamy wędrówkę w górę rzeki.



Pierwszy odcinek szlaku przemierzamy brzegiem jeziorka utworzonego przy samej elektrowni, które potem przeradza się w bajkową rzekę. Radunia na tym odcinku jest przepiękna. W bardzo wielu miejscach przecięta jest zwalonymi drzewami porośniętymi mchem. Swój udział miały w tym zapewne bobry, które można usłyszeć, a szczęśliwcy może i któregoś wypatrzą. Moje zdjęcia niestety nie oddają uroku jaru. Musicie mi uwierzyć na słowo, że tam przestaje istnieć świat wykreowany przez człowieka, a jest jedynie natura.




Wędrówka Jarem Raduni nie jest długa, ale może nieco zmęczyć, bo ścieżka nie jest prosta. W niektórych miejscach trzeba się wykazać większą sprawnością fizyczną. Raz pod górę, za chwilę w dół, potem pień do przeskoczenia i jakaś kłoda, pod którą musimy się przeczołgać :) Jar Raduni na pewno nie wpisuje się w kategorię niedzielnych spacerów, ale też nie jest wyczynowy. Spokojnie, wolnym kroczkiem, każdy sobie poradzi z tą trasą. Trudy na drodze wynagradzają przepiękne obrazy.




Po kilku godzinach (Nie pamiętam dokładnie ile zajęło nam przejście. Raczej mniej, niż więcej.) docieramy do ulicy w Babim Dole. Niegdyś szlak ciągnął się dalej wzdłuż rzeki, po uprzednim przekroczeniu asfaltowej drogi. Niestety od jakiegoś czasu dawna trasa jest zamknięta z powodu niemożliwości przebrnięcia przez któryś jej odcinek. Nie wiem jak wygląda to miejsce i czy rzeczywiście jest nie do przejścia, ponieważ zdecydowałyśmy się z koleżankami jednak iść szlakiem. Tym bardziej, że wówczas nie wiedziałyśmy jeszcze dlaczego szlak zmienił swój bieg. Przez to właściwa wędrówka jarem zakończyła się w Babim Dole. Dalej szłyśmy lasami do punktu końcowego, który obrałyśmy w Kiełpinie.



Z ważnych informacji odnośnie warunków na trasie. Szlak jest w miarę dobrze oznaczony, więc trudno się zgubić i mapa raczej nie będzie potrzebna. Tym bardziej, że znalezienie odpowiedniej mapy może okazać się nie lada wyzwaniem. Poza tym cały czas idziemy jednym brzegiem Raduni, która może być dla nas punktem odniesienia w razie gdybyśmy zboczyli z drogi. Trasa ciągnie się wzdłuż rzeki, także mamy do czynienia z terenem podmokłym. Nie polecam wycieczki po deszczu, chyba że ktoś lubi taplać się w paskudnym błocie. Konieczne są wygodne buty. Najlepiej takie, które osłaniają kostkę. Ubrania nie powinny krępować ruchów, gdyż nie raz przyjdzie się zmierzyć ze zwalonym drzewem i wtedy najtrudniejsze będzie podjęcie decyzji: górą czy dołem? Poza tym warto wziąć jakiś prowiant, bo po drodze nie ma żadnych sklepów :) No i najważniejsze - nie zapomnijcie o dobrym humorze.

PS. Chciałabym już teraz przeprosić, że w blogosferze będzie mnie jeszcze mniej. Jest to związane ze studiami. Na szczęście mam jeszcze do opisania kilka miejsc, także będę się starała co jakiś czas coś nowego dodać. Poza tym nadal będę odwiedzać Wasze blogi, ale z mniejszą regularnością. Mam nadzieję, że się nie obrazicie :)
Pozdrawiam

Komentarze

  1. Świetna wyprawa, pewnie na żywo jest tam jeszcze piękniej niż na zdjęciach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na żywo krajobraz jest zdecydowanie ładniejszy :)

      Usuń
  2. Całkiem fajna przeprawa - w sam raz dla mnie - pewnie poszedł bym dalej tym zamkniętym traktem - zobaczyć czemu zamknięty został.

    Ten grzyb na czwartym zdjęciu to chyba świecznica rozgałęziona Clavicorona pyxidata - ale mogę się mylić, w każdym razie ciekawe znalezisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne odkryłbyś jeszcze nieodkryte oblicze Jaru :)
      Grzyb rzeczywiście ciekawy w formie. Wyglądał dość egzotycznie. Ale jak się nazywa - nie mam pojęcia. Clavicorona może być ;)

      Usuń
    2. takich "nieodkrytych" to już w Polsce trudno znaleźć, choć są miejsca opuszczone, w których nikt przez ostatnie wiele lat nie bywał - więc w sumie to odkrywa się je na nowo.

      Usuń
  3. Takie spacery to ja lubię! :)
    Pod warunkiem, że jest ciepło, zielono... jak u Ciebie ;)
    Bo w tej chwili, jak za oknem już mam 1 śnieg, nie mam ochoty wyściubiać nosa nigdzie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego dnia akurat pogoda się trochę zepsuła. Było zimno (biorąc pod uwagę, że dnia poprzedniego upał), a niebo zasnute chmurami. Ale muszę przyznać, że była to pogoda wprost idealna na taką wycieczkę :) Wniosek z tego taki, że wysoka temperatura i słońce nie są koniecznością przy tego typu wyprawach ;)

      Usuń
  4. To prawdziwa przyjemność włóczyć się razem z Tobą malowniczymi ścieżkami.
    Julo, jak zwykle fantastyczna relacja.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  5. To na pewno jesienna wycieczka? Zielono jak w wakacje! No i pięknie tam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To końcówka września, więc liście nie zdążyły się jeszcze zażółcić, zaczerwienić :)

      Usuń
  6. Zielono jak wiosną! Uwielbiam takie wędrówki i przemieszczanie się o własnych nogach - cisza, spokój, świeże powietrze i oderwanie się od rzeczywistości. Powrót do niej po takim spacerze to nie lada wyczyn :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Milo, cicho, przyjemnie, Kaszuby, czego chciec wiecej?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam pojęcia o tak urokliwym miejscu. Daleko w sumie nie mam, może uda mi się tam wybrać póki jeszcze jesień ładna i ciepła ostatnimi dniami :). Super zdjęcia, sprawiają, że aż chce się tam być!

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Jak teraz patrzę na te zdjęcia, to widzę, że najlepszej jakości nie są, ale zdecydowanie Jar Raduni należy do pięknych miejsc.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram