Italia 2024: spokojna niedziela w Padwie

Po szalonym i długim dniu w Weronie, na kolejny dzień planów nie miałyśmy żadnych. Długi i spokojny poranek, a podczas śniadania miałyśmy się zastanowić, co robimy. No i wymyśliłyśmy. Jedziemy do Vicenzy, której już nie udało nam się zaliczyć w drodze powrotnej z Werony. Patrzymy na rozkład jazdy pociągów, potem szybkie spojrzenie na zegarek... Mamy jakieś pół godzinki, żeby się zebrać i złapać pociąg. Zrywamy się w ekspresowym tempie, przygotowujemy kanapki i wychodzimy. Powiem Wam, że jeszcze nigdy nie udało nam się tak szybko zorganizować. Na szczęście na dworzec miałyśmy 3 minuty, więc dotarłyśmy tam w mgnieniu oka. Jako że czas nas gonił, od razu skierowałyśmy się do automatów w celu zakupienia biletów. No i w momencie gdy transakcja została zaakceptowana, moja towarzyszka patrzy na monitory: nasz pociąg do Vicenzy odwołany. Kolejny też i następne w inne kierunki również. Stuknęłyśmy się w czoło: no tak, strajk, przecież wczoraj w pociągu ogłaszali ten strajk, a my zupełnie o tym zapomniałyśmy, bo nawet nie próbowałyśmy zapamiętać, w tamtym momencie stwierdziłyśmy, że ta informacja nas nie dotyczy. A wiecie co jest najzabawniejsze w tej sytuacji? Że za każdym razem zanim kupiłyśmy jakiekolwiek bilety, najpierw sprawdzałyśmy na dworcu, czy nasz pociąg istnieje... Ten jeden jedyny raz tego nie zrobiłyśmy i się wkopałyśmy. Ale nie my jedne okazałyśmy się takimi ignorantami. Do okienka kasowego stała długa kolejka pasażerów próbująca przebukować swoje bilety. My zdecydowałyśmy się na całkowitą anulację, bo tego dnia już nie chciałyśmy ryzykować, a na kolejne dni, miałyśmy już inne plany. Widocznie to nie był nasz moment na Vicenzę. Najpierw Werona tak bardzo nas pochłonęła, że na Vicenzę nie starczyło już czasu, a potem ten strajk. Ale przynajmniej jest po co wracać.

Italia 2024: Werona - miasto Julii

Kto nie zna historii tragicznej miłości Romea i Julii? Historii, która wyniosła Szekspira do rangi jednego z najwybitniejszych dramaturgów. Historii, która dzisiaj przyciąga tłumy do włoskiej Werony. Mnie również oczarowała. Poniekąd za sprawą jej wyjątkowości, a poniekąd dlatego, że główna bohaterka jest moją imienniczką. Niegdyś opowieść o związku między Romeem a Julią wydawała mi się piękną historią miłości. Dzisiaj odbieram ten dramat raczej jako historię o młodzieńczym szaleństwie. Niemniej jakie by nie były interpretacje i opinie, postacie Romea i Julii na stałe zapisały się w popkulturze, a dzięki nim Werona stała się prawdopodobnie jednym z najczęściej odwiedzanych włoskich miast. No bo któż by nie chciał stanąć pod słynnym balkonem Julii?

instagram