Władysławowo w kolorze moro
Mam tyle zdjęć do pokazania, tyle wrażeń do opisania... A jeszcze więcej przybędzie. Więc trochę tak na przemian publikuję relacje na blogu. Raz z wakacji na Bałkanach, a raz z wycieczek nad Bałtykiem. Wody będzie pod dostatkiem :D Choć dzisiaj trochę mniej, a właściwie na fotografiach wcale. Bo choć byłam we Władysławowie, to na plażę tam nie dotarłam. Dlaczego? O tym w dalszej części.
Czasami pogoda naprawdę robi się przepiękna. Na przykład ostatni weekend był po prostu bajeczny. Wówczas, mimo zmęczenia, nie da się wysiedzieć w pomieszczeniu. Aż ciągnie, by popatrzeć na świat.
Tydzień temu, w sobotę udało mi się skończyć trochę wcześniej pracę. Wróciłam do siebie tylko na chwilę, wzięłam prysznic, a potem szybciutko na stację PKP. Jak to na Półwyspie Helskim bywa, pociągi mają w zwyczaju się spóźniać. Na szczęście tylko 5 minut, więc aż tak się nie denerwowałam, że później będę mieć mało czasu i nie zdążę na powrotny. Z resztą, tamten też się spóźnił.
Zawróciłam więc i udałam się na plac po przeciwnej stronie dworca, gdzie odbywała się jakaś impreza historyczna. Zauważyłam wojskowe pojazdy, ludzi w historycznych strojach wojskowych. Zaciekawiło mnie, co się tam dzieje.
Jak głosił plakat odbywała się tam Bitwa o Wielką Wieś. Niestety dotarłam już po fakcie. Jakąś godzinę wcześniej na placu odbyła się rekonstrukcja bitwy pod Falaise. Ja załapałam się jedynie na spacer po polu bitwy i galerię pojazdów wojskowych. Porobiłam jakieś zdjęcia, ale nie za dużo. Ludzie trochę przeszkadzali, no cóż.
A teraz najfajniejsza część mojej relacji. Zauważyłam tam trzy pojazdy na kartuskich numerach. Od razu się tym zainteresowałam. Podeszłam do dwóch Panów, którzy odpoczywali po inscenizacji i zagadałam. Okazało się, że Panowie przyjechali z Borkowa - wioski nieopodal Kartuz. Jak to miło spotkać kogoś ze znajomych stron. Gdyby nie to, że na Półwyspie trzyma mnie praca, pewnie bym się z nimi zabrała do domu :) Przy okazji, przesyłam pozdrowienia dla obu Panów.
Pospacerowałam sobie jeszcze trochę po placu, obejrzałam stragany, gdzie można było zakupić stroje militarne, a potem już udałam się na pociąg powrotny do Chałup. Jak już wspomniałam, miał opóźnienie. Ale co tam, to i tak był udany wieczór.
PS. Założyłam sobie konto na Instagramie. Tak, dopiero teraz. Na razie nie ma tam wielu zdjęć. I nie wiem, czy w najbliższym czasie ukaże się więcej. Bo jak na złość, zaraz po powrocie do domu, upuściłam swój telefon. Co się z nim stało? To już sobie sami dopowiecie. Ewentualna naprawa będzie musiała poczekać aż wrócę z kolejnego wyjazdu. Dopiero co wróciłam, a już jutro kieruję się na południe Polski. Także do zobaczenia za... Jeszcze nie wiem, kiedy wrócę.
PS. Założyłam sobie konto na Instagramie. Tak, dopiero teraz. Na razie nie ma tam wielu zdjęć. I nie wiem, czy w najbliższym czasie ukaże się więcej. Bo jak na złość, zaraz po powrocie do domu, upuściłam swój telefon. Co się z nim stało? To już sobie sami dopowiecie. Ewentualna naprawa będzie musiała poczekać aż wrócę z kolejnego wyjazdu. Dopiero co wróciłam, a już jutro kieruję się na południe Polski. Także do zobaczenia za... Jeszcze nie wiem, kiedy wrócę.
Piknik mlitarny, pięknie. A i eksponatów coraz więcej i coraz ciekawsze, dawniej królowały T-34, kałasze z przewierconymi komorami i trochę poniemieckiego złomu, a teraz... miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńA i zainteresowanie spore wśród osób w każdym wieku.
UsuńMnie z kolei wojna i jakiekolwiek wybuchy po osobistych przeżyciach przerażają.
OdpowiedzUsuńNiemniej we Władku w ciągu roku jestem przynajmniej kilka razy :)
Pozdrawiam :))))
Wojna jest zła. I jest też przerażająca. Ale nie o wojnę tutaj chodzi, a o historię i pamięć o niej. Takie lekcje historii najszybciej zapadają w pamięć.
UsuńWładysławowo pokazałaś z zupełnie innej i chyba mniej znanej strony! Lubię to:)
OdpowiedzUsuńSama byłam zaskoczona tym obliczem Władysławowa :)
UsuńDla mojego Eryka byłaby to wielka frajda ale ja się tym nie pasjonuję.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
We Władysławowie byłam dawno temu i nie pamiętam tego miejsca :(
OdpowiedzUsuń