Trekking po przylądku Formentor
W ostatnich latach Majorka stała się bardzo popularnym kierunkiem turystycznym. Do tego stopnia, że mieszkańcy momentami mają już naprawdę dość. Z resztą sami pewnie gdzieś tam się natknęliście na artykuły dotyczące protestów przeciw turystyce... Nie będę dzisiaj rozwijać tego wątku, bo jest to dość obszerny temat. Dążę jednak do tego, że w związku z tak ogromnym zainteresowaniem Majorką wśród turystów, władze co jakiś czas wprowadzają kolejne ograniczenia, aby nie tyle zniwelować ilość turystów, co po prostu zmniejszyć negatywne skutki i chronić lokalne dziedzictwo. Jednym z takich ograniczeń jest zakaz wjazdu na przylądek Formentor własnym środkiem lokomocji (z pominięciem rowerów) obowiązujący w szczycie sezonu. Aby jednak nie odbierać odwiedzającym możliwości zobaczenia na własne oczy tych niesamowitych krajobrazów, zorganizowano transport zastępczy. Osobiście uważam, że jest to genialne rozwiązanie. Widziałam jak wyglądała droga na Formentor, kiedy jeszcze każdy mógł sobie tam wjechać i powiem Wam, że zamiast odpoczywać, cieszyć się widokami i generalnie urlopem, denerwowaliśmy się tylko, czy w ogóle tam dojedziemy i czy stamtąd wrócimy o przyzwoitej porze, by mieć czas na zwiedzanie jeszcze innych miejsc. Tworzyły się ogromne korki. Natomiast obecnie na Formentorze panuje względny spokój. Nadal jest to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc, ale nie ma tam już takiego chaosu, jak kiedyś.