Najbardziej włoskie miasto w Czechach

Zeszłoroczne wakacje pozwoliły mi spędzić kilka dni w Bośni. Przy okazji podróży autokarem do celu, dostrzegłam wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia w przyszłości. Ale nie sądziłam wtedy, że ta przyszłość tak szybko nastąpi. Wówczas obiecywałam sobie, że wrócę na Morawy, żeby je lepiej poznać. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę mieszkać w tym regionie. Życie potrafi zaskoczyć. Skorzystałam więc z okazji i pojechałam na wycieczkę do miasteczka, które zauroczyło mnie najbardziej - Mikulov.



Widziane zza szyby autokaru zamkowe wzgórze skąpane w lipcowym słońcu jawiło się jako miasteczko bajkowe. I takim też się okazało, gdy dotarłam tam pod koniec października tego roku. 

Południowomorawska pogoda jesienią bardzo mnie rozczarowała. Ale w żadnym wypadku nie przeszkodziła w odkrywaniu czeskich perełek. Zimny wiatr nie popsuł mi pobytu w Mikulovie. Sprawił jedynie, że chciałabym tam jeszcze wrócić. Zimą, wiosną i latem. Chciałabym zobaczyć to przepiękne klimatyczne miasteczko o każdej porze roku. I jestem pewna, że bez względu na aurę, zawsze jest tak samo wyjątkowe. 



Wycieczkę rozpoczynamy od wspinaczki do centralnej części miasta i na wzgórze zamkowe. Nie zwiedzamy żadnych obiektów od wewnątrz, gdyż osobiście uważam, że to co najładniejsze jest na zewnątrz. Jednak z tego, co czytałam o pałacu, który niegdyś był warownym zamkiem, oferuje on zwiedzanie wielu różnorodnych ekspozycji m.in. jedna dotyczy winiarstwa, które na Morawach jest bardzo rozwinięte. 





Obecny kształt pałacu jest wynikiem przebudowy dokonanej przez rodzinę Dietrichsteinów, którzy byli jego właścicielami niemalże do końca II wojny światowej, oraz prac restauratorskich muzeum czechosłowackiego, które odbudowało pałac po pożarze w 1945. Pałac jest najbardziej charakterystycznym obiektem Mikulova. Kolejnym punktem widokowym jest ruina wieży na Kozim Wierchu, która niegdyś była częścią całego systemu warownego miasteczka. I ostatnim, najwyższym wzniesieniem w tej okolicy jest Święty Pagórek (Svatý kopeček), na którym wznosi się biała kaplica św. Sebastiana. 





Święty Pagórek jest nieco odcięty od miasta, ale jest nieodłącznym elementem turystycznych wycieczek. Najlepiej wybrać się tam na początku lub na końcu zwiedzania Mikulova. Wejście jest przystosowane do ruchu pieszych, ale jak to z górami bywa, trochę trzeba się wysilić. Po drodze zobaczymy kapliczki symbolizujące kolejne stacje drogi krzyżowej. Na szczycie oprócz widocznej z dołu kaplicy św. Sebastiana są jeszcze inne, ale znacznie mniejsze. Przy dobrej pogodzie na górze można by spędzić sporo czasu podziwiając nie tylko architekturę, ale również widoki na winnice, łąki, jeziora, a w oddali nawet i Austrię dostrzeżemy. 




Dlaczego Mikulov jest tak wyjątkowy? Ponieważ nie przypomina żadnego czeskiego miasteczka, które również są niczego sobie. Mikulov zachwyca swoim włoskim klimatem. Przepiękna, zadbana architektura. Magiczne uliczki, w których można się zgubić. Zapierające dech w piersi widoki z trzech wzgórz na usiane winoroślami pagórki. 


Miałam spore oczekiwania co do tego miasteczka. Widząc je ponad rok wcześniej z drogi, wyobrażałam sobie, jak piękne jest jego wnętrze. I kiedy tam dotarłam, wcale się nie zawiodłam. Byłam pod wrażeniem, bo nawet moja wyobraźnia nie potrafiła przewidzieć, że będzie tam tak pięknie. Ja się w Mikulovie zakochałam i będę robić wszystko, żeby jeszcze tam wrócić. 




Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że w Mikulovie znajduje się największy żydowski cmentarz na Morawach. Ponieważ nie przygotowałam się za bardzo do tej wycieczki (chciałam po prostu pochodzić po mieście i je odkrywać krok po kroku), weszliśmy na chwilę do informacji turystycznej i poprosiliśmy o plan miasta. Zauważyłam, że zaznaczono na niej cmentarz, a cmentarzy w Czechach jak do tej pory nie widziałam zbyt wielu, więc z racji, że mieliśmy czas, postanowiliśmy udać się w tamtą stronę. Idziemy sobie nieśpiesznie przeciskając się wąskimi uliczkami. Dochodzimy do synagogi, ale nie wchodzimy, bo ja już widzę cmentarz i nie oglądając się na boki, podążam w jego kierunki. Moim oczom ukazały się przepiękne nagrobki, ale do bramy pozostało jeszcze 5 metrów i wtedy zatrzymał nas stanowczy głos wrzeszczący coś po czesku. Tak więc się wycofujemy i grzecznie mówimy panu, że nie rozumiemy po czesku, a on do nas tylko money money. Jako że nas nieco zaskoczył swoją obecnością i tak znienacka się na nas rzucił po prostu się wycofaliśmy i tyle było ze spaceru po cmentarzu. I to jest kolejny powód, by jeszcze do Mikulova powrócić. 


Komentarze

  1. Ileż ja razy przejeżdżałam koło Mikulova.
    Zamek fotografowałam z samochodu i zawsze sobie obiecywałam, że w najbliższym czasie odwiedzę to prześliczne miasto. Mam nadzieję, ze zobaczę je w tym roku.
    Julo, zachęciłaś mnie do odwiedzenia Mikulova.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mikulov to wyjątkowe miasto.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Im bliżej Wiednia tym piękniej.
    Pobieranie opłat za wstęp!na cmentarz budzi mój głęboki sprzeciw. Nie mam nic przeciw kweście na remonty i utrzymanie, ale biletowanie to barbarzyństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to nie była jakaś wielka kwota, może faktycznie na utrzymanie cmentarza, ale pan dozorca tak nas zaskoczył, że po prostu stamtąd uciekliśmy :D Ale cmentarz pewnie warto zobaczyć, bo ten kawałek, który widziałam, naprawdę piękny.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. We Lwowie również trzeba zapłacić/opłacić cegiełkę za wstęp na teren cmentarza. Warto zrozumieć gospodarzy takich miejsc, że też chcą odnowić zabytek, a często nie mają za co.

      Usuń
    3. A jak to jest z warszawskimi Powązkami?

      Usuń
    4. An Ja - akurat we Lwowie to pieniądze idą niekoniecznie wiadomo na co, bo nagrobki remontuje się za pieniądze zebrane na kwestach u nas.

      Usuń
  3. Piękne miasteczko, które chętnie bym odwiedziła.
    Znam tylko Pragę, a Czechy mają tyle atrakcji.
    Rzeczywiście patrząc na Twoje zdjęcia, w Mikulovie panuje włoski klimat.
    Życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku 2018:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praga jest piękna, ale Czechy to znacznie więcej. Warto trochę lepiej poznać naszego południowego sąsiada.
      Dziękuję za życzenia :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Przepiękne miejsce, tak urokliwe i przepełnione magią. Rzeczywiście Włochy przypomina, a to kraj, o którym marzę codziennie. Fantastyczne zdjęcia. Chętnie zostanę z Tobą i wspólnie zwiedzę nowe miejsca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię gościć w skromnych progach tego bloga :)
      Czechy to nie Włochy, ale Morawy Południowe to czeska Toskania, także warto tu przyjechać.

      Usuń
  5. Warto udać się również do wieży kozła (Kozí Hrádek) skąd rozpościera się piękny widok na miasto i jego okolice. Dla tych co dysponują jeszcze jednym dniem, polecam spacery po wzgórzach Pálava. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, o wieży wspomniałam :)
      A wzgórza Pálava prezentują się przepięknie na fotografiach i w rzeczywistości również, ale żeby je zobaczyć z bliska, już nie miałam okazji :(

      Usuń
  6. Aż sobie na mapie sprawdziłam gdzie to dokładnie jest :-) Idealny jednodniowy przystanek w drodze do Wiednia. Zanotowane dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Mikulova do Wiednia to już rzut beretem, ale naprawdę warto się zatrzymać. Miasteczko jest przepiękne.

      Usuń
  7. Jestem w Morawach zakochana i w tym roku planuję odwiedzenie kilku miejscowości.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się w Morawach nie zakochać. Jest to przepiękny region.
      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram