W poszukiwaniu księcia na białym koniu ~ czyli wizyta w Lednicach
Będąc na Morawach nie można pominąć wizyty w Lednicach. Region Lednice-Valtice wraz z posiadłościami książęcymi jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. I chyba nikogo nie powinno to dziwić. Pałac Lednicki i przylegający do niego park są po prostu przepiękne i będąc w okolicy trzeba je zobaczyć.
Publikuję niechronologicznie, ale właściwie nie ma to większego znaczenia, czyż nie. Dzisiaj przedstawiam ten niesamowity pałac, który miałam możliwość zobaczyć, dzięki wycieczce z grupą hikingową, o której już wspomniałam przy okazji postu o wyprawie na Babi Lom.
Wędrówkę rozpoczęliśmy w Brzecławie. Stamtąd niestety nie mam żadnych zdjęć, gdyż tylko szybko przeszliśmy przez miasto, ale kto wie? może wrócę tam na krótką wizytę (tylko czasu co raz mniej). Większość naszej trasy prowadziła przez lasy. Ale droga była głównie asfaltowana i cały czas po prostym, więc raczej był to przyjemny niedzielny spacer.
Pogoda nie taka zła. Trochę zimno i pochmurno z rana. W lesie jednak wiatr tak mocno nie dokuczał. Mniej przyjemnie było, kiedy zbliżaliśmy się do Lednic i las już nie chronił przed listopadowymi podmuchami wiatru. Ale za chwilę wyszło słoneczko i ogrzało nas swoimi już słabymi promieniami. Ogólnie na pogodę nie można było narzekać tamtego dnia. Wystarczyło dobrze się ubrać.
Kiedy doszliśmy do celu, było kilka opcji do wyboru: wejście do środka na zwiedzanie, obiad w jakiejś restauracyjce lub spacer przez park do minaretu. Chociaż miałam ochotę na obejrzenie wnętrza pałacu, ostatecznie zdecydowałam się na dalszą wędrówkę. Prawdopodobnie wystawa muzealna i tak by mnie nie powaliła na kolana (chociaż fajnie by było zobaczyć schody wykonane z jednego kawałka dębu), a tak zaoszczędziłam i mogłam podziwiać przepiękne widoki ze szczytu minaretu.
Jeśli macie wystarczając dużo czasu, naprawdę polecam spacer po parku i oczywiście wejście do meczetu (koszt to 50CZK bilet normalny, 40CZK bilet ulgowy).
Jeśli ktoś poszukuje informacji dla zwiedzających, tutaj podaję stronę internetową pałacu (również po polsku) --> zamek-lednice.com
Z minaretu wracamy z powrotem przez park (tym razem idziemy po drugiej stronie jeziora) na teren pałacu. Jeszcze tylko krótki odpoczynek i obowiązkowo piwo (ale ja chyba nigdy się nie przekonam do tego osławionego czeskiego napoju) i wsiadamy do autobusu, który zawozi nas prosto do Brna.
Jeszcze w drodze do Lednic, mieliśmy krótki postój przy innym zamku. Architektura zupełnie różna od tej pałacowej, ale równie piękna. Janův hrad - zamek Jana. Prawdopodobnie funkcjonuje tam teraz hotel, ale pewna nie jestem. Nie mogę znaleźć żadnych informacji w innym języku, niż czeski. Jeśli ktoś jest bardziej biegły w czeskim, zapraszam do poczytania: januv-hrad.cz
Muszę przyznać, że ten pałac jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńBardzo atrakcyjne miejsce, które zapisuję sobie na mojej podróżniczej liście.
Pozdrawiam:)
Warto :)
UsuńAleż piekny ten pałac, aż sie nie spodziewalam. Cala ta architektura, witraze, wieżyczki... Cos wspanialego!
OdpowiedzUsuńNawet mimo, że pogoda nie do konca dopisala, to widać, ze wycieczka udana :)
Pozdrawiam.
Masz rację, można by tak się przyglądać tej architekturze i przyglądać; jest niesamowita, z wieloma szczegółami.
UsuńFajny wypad. Niejedno można zobaczyć przy takiej przygodzie.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPałac w Lednicach jest prześliczny. Może pojedziemy tam w przyszłym roku?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Zachęcam :)
UsuńSzukałam właśnie inspiracji na wycieczkę ze zwiedzaniem "zamkowo-pałacowym" i trafiłam tutaj :) Piękne miejsce! Dziękuję za ten wpis - pałac dopisuję do listy "must see"!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam pomóc :)
Usuń