Na dużym ekranie #1 Kamienie na szaniec
W podstawówce po raz pierwszy spotkałam się z literaturą podejmującą tematykę II wojny światowej. I szczerze powiedziawszy po Dywizjonie 303 byłam bardzo zniechęcona. Dlatego dość sceptycznie podeszłam do lektury Kamieni na szaniec. Ale ta książka naprawdę miło mnie zaskoczyła. Po jej przeczytaniu moje nastawienie do tego typu literatury zmieniło się o 180 stopni. Od tego momentu zaczęłam się interesować historią, w szczególności historią II wojny światowej. A także częściej sięgałam po książki podejmujące tę problematykę.
Cóż, byłam tak zakochana w historii trójki przyjaciół, że kiedy dowiedziałam się o ekranizacji historii, nie mogłam przegapić seansu kinowego. I tak oto dopiero co wróciłam z kina. I teraz muszę wspomnieć, że nie planowałam tego postu, nie zamierzałam pisać o tym filmie, ale wzbudził we mnie takie emocje, że trudno mi się powstrzymać. Niestety z racji tego, iż nie zdążyłam jeszcze w pełni ochłonąć, moja opinia będzie w dużym stopniu subiektywna.
źródło: Google |
źródło: Google |
Chciałabym zaznaczyć, że film nie był wiernym odzwierciedleniem książki, ale mimo to miał coś w sobie. Wciągnęłam się do tego stopnia, że nawet nie wiem, kiedy się zleciał. Nie nudził, co było dla mnie dużą odmianą, gdyż ostatnio nie mogę trafić na żaden ciekawy film. Jednak Kamienie na szaniec spełniły moje oczekiwania. Akcja była wartka. Jednocześnie nie było możliwości, by się pogubić. Muzyka idealnie dopasowana, przez co można było bez problemu wczuć się w sytuację. Podobał mi się również fakt, że grali tam młodzi aktorzy, których nie mieliśmy okazji zbyt często oglądać, dzięki czemu nie oglądałam filmu przez pryzmat aktorów.
Film śmieszył, trzymał w napięciu i wzruszał. A w moim przypadku naprawdę trudno o wzruszenie. Mogę polecić wszystkim, którzy polubili Rudego, Zośkę i Alka czytając książkę i tym, którzy lubią filmy z historią II wojny światowej w tle. Bo muszę nadmienić, że historia ta nie opowiada jedynie suchych faktów historycznych, ale jest to przede wszystkim opowieść o młodych ludziach, którym przyszło żyć w tak trudnym okresie dla naszego kraju, którzy nie byli biernymi widzami zagłady, lecz odważnie stawiali opór okupantowi i dzielnie walczyli za Ojczyznę. Trzeba przyznać, że gdyby nie ci wszyscy młodzi stale przypominający, że jesteśmy Polakami, Armia Krajowa nie miałaby tyle sił. Bo nie liczy się ilość żołnierzy i amunicji. Najważniejsze są wiara, nadzieja i miłość.
Najbardziej (choć nie tylko) przemawia do mnie fakt w tym filmie, ze grają w nim mało znani aktorzy. Bo ostatnio trudno o takie filmy. Wciąż tylko te same twarze i marne aktorstwo...
OdpowiedzUsuńJeszcze tego filmu nie oglądałam, ale dziękuję za recenzję :)
Dopiero w maju będę w Polsce i jeśli jeszcze będzie w kinach to pójdę z wielką chęcią.
OdpowiedzUsuńOgladalam pierwsza wersje 'Kamieni na szaniec' dawno, dawno temu, wzruszyla mnie bardzo, powiem ze zbyt bardzo:) Do tej nowej sie nie pale wcale.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że film nie porwał mnie za bardzo. Nie powiem, żeby był zły, bo mimo wszystko oceniam pozytywnie, jednak czegoś mi w nim zabrakło. :)
OdpowiedzUsuń