Zapach pergaminu #14 Skazany na Dożywocie
Anioł stróż o wdzięcznym imieniu Licho, który od śnieżek wolał lepić bałwanki, bo nie wpadały tak za kołnierz. Nieszczęsny poeta Szczęsny - dwukrotny samobójca, który w wolnych chwilach zaszywa się w bibliotece i dzierga na drutach. Kucharz - Krakers o ośmiu mackach, który potrafi oswoić Yorka. Cztery utopce zamieszkujące łazienkę na piętrze. Kotka Zmora. I różowy królik. A to wszystko, wraz z gotycką willą, Konrad otrzymał w spadku od krewnego, o którego istnieniu nie miał najmniejszego pojęcia.
lubimyczytac.pl |
Przeprowadzka z miasta do ukrytego przed cywilizacją gotyckiego domu, który ledwo się trzyma kupy, nie jest łatwa. Tym bardziej dla Konrada, rozwijającego się pisarza. Jednak życie trochę mu dopomogło podjąć decyzję. Jego związek się rozpadł. Tak naprawdę nic go w mieście nie trzymało. Spakował wszystkie swoje rzeczy do malutkiego Tico i rozpoczął nowy etap. A tymczasem siła wyższa postanowiła udowodnić, że dysponuje niekończącymi się pokładami czystej, małpiej złośliwości.
Także korek na trasie wylotowej z miasta [...] był jej zasługą, podobnie jak atrakcje uprzyjemniające dalszą jazdę. Ot, kilka kontroli radarowych, peletony półgłuchych rowerzystów i bezstresowo hodowane, hasające po szosie krowy.Wreszcie po wielu perypetiach Konrad dociera do willi w środku lasu, na pustkowiu.
Miał [...] komórkę z aparatem fotograficznym, odtwarzacz mp3, laptopa i elektryczną szczoteczkę do zębów, czyli wszystko, czego potrzebował prawdziwy mężczyzna w prawdziwej dziczy.
Tam poznaje swoich współlokatorów, których również otrzymał w spadku. Są to bohaterowie nietuzinkowi. Nigdzie indziej takich nie znajdziecie. Bardzo oryginalni. Nieidealni. Czasami denerwujący swoim zachowaniem, ale bez nich ta opowieść nie byłaby już taka sama. Mimo pewnych zgrzytów między poszczególnymi postaciami, tworzyły one nierozerwalny zespół.
Język. Jest, najprościej mówiąc, genialny. Autorka, z wykształcenia polonistka, bawi się słowami. Czytasz i nie dowierzasz. Jest dowcipnie i kąśliwie. I właściwie trudno powiedzieć coś więcej. Żeby zrozumieć fenomen Dożywocia, trzeba po prostu książkę przeczytać. Szczerze polecam. Marta Kisiel udowadnia, że polski jest naprawdę wyjątkowym językiem i ma wiele twarzy.
Ciągnąc za sobą pękatą czerwoną walizeczkę w kwiatki, Licho człapało niczym skazaniec schodami na parter. Półtora nieszczęścia w bamboszkach, krzywo ostrzyżonego, ze zwisającymi smutno skrzydłami i różowym królikiem kicającym przy nodze.
Blond loki, zwykle opadające swobodnie na ramiona, panicz zebrał w klasyczną cebulę i związał wściekle błękitną frotką z koronkowym kwiatkiem. Efekt był wstrząsający.Sama fabuła jako taka. Normalnie by mnie nie porwała. Gotycki dom, jego dożywotni mieszkańcy i spadkobierca. Można by powiedzieć standardowy pomysł na horror. Ale Dożywocie to nie żaden horror, ani nawet thriller a już tym bardziej nie standardowa powieść, jakich w bibliotekach i księgarniach wiele.
- Przeszkadzały, gdym haftował na tamborku, więc je okiełznałem. - Nie wydawał się zbyt przejęty tym, że wygląda jak Fragles na sterydach.
Język. Jest, najprościej mówiąc, genialny. Autorka, z wykształcenia polonistka, bawi się słowami. Czytasz i nie dowierzasz. Jest dowcipnie i kąśliwie. I właściwie trudno powiedzieć coś więcej. Żeby zrozumieć fenomen Dożywocia, trzeba po prostu książkę przeczytać. Szczerze polecam. Marta Kisiel udowadnia, że polski jest naprawdę wyjątkowym językiem i ma wiele twarzy.
Słuchaj, cholero, moja cierpliwość to nie Schengen, ma swoje granice.
Tego roku zima postanowiła być wyjątkowo podstępna. Długo czekała na właściwy moment, tocząc wielce wyrachowaną wojnę psychologiczną, aż wreszcie, mniej więcej w połowie grudnia, sypnęła śniegiem aż miło i odniosła spektakularny sukces. Drogowcy byli bardzo zaskoczeni. Nikt natomiast nie był zaskoczony zaskoczeniem drogowców i chyba tylko dlatego obyło się bez zamieszek.Mam nadzieję, że jeśli nie swoimi słowami, to chociaż cytatami, zachęciłam Was do sięgnięcia po Dożywocie. Sama bym pewnie o tej książce nie wiedziała, gdybym nie przeczytała innej recenzji. Nie zawiodłam się tą książką. Mogę nawet powiedzieć, że byłam mile zaskoczona. Naprawdę polecam.
Widać że nie dla młodzieży - nie znają Fraglesów... ;-)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że zachęciłaś mnie do tej książki! Póki co wyląduje ona na mojej liście, gdyż i tak już przekroczyłam budżet na książki w tym roku (a miałam ich w ogóle nie kupować!).
OdpowiedzUsuńMam to samo. Mówię sobie, że nie będę kupować - zawsze przecież można wypożyczyć z biblioteki, a jak wejdę do księgarni, nawet tej online, to z pustymi rękoma jej nie opuszczę :) Ale akurat tę książkę dostałam w prezencie.
UsuńZapisuję na listę, zachęciłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńCo do budżetu książkowego to już na luty zero kasy, ale marzec już tuż tuż:D
P.s. na książki mam miesięczne budżety, bo inaczej byłabym bankrutem:(
Język powieści to jest to, co chyba cenie najbardziej w książkach. Sama też jestem polonistką i zabawa słowem, sensami to jest to, co naprawdę uwielbiam i sama staram się osiągnąć w pisaniu. A po Dożywocie będę musiała z pewnością sięgnąć!
OdpowiedzUsuńBARDZO FAJNIE OPISAŁAŚ TĘ POZYCJĘ :) MOŻE KIEDYŚ SIĘGNĘ, BO TERAZ NIESTETY BRAK CZASU NA COKOLWIEK ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie dosc ciekawie, jak wpadnie w rece to przeczytam.
OdpowiedzUsuń