City break ~ spacerkiem po Krakowie
Dzisiaj wspomnienie ostatniego dnia wakacyjnego wyjazdu w Bieszczady. Powrót do domu, który trwał całą dobę. Niemało się działo. Ale o tym, jak to wyglądało zanim dotarłyśmy do Krakowa, pisałam już tutaj. A teraz zatrzymam się na samym Krakowie, w którym zrobiłyśmy sobie prawie całodzienny postój. Zapraszam na spacer po dawnej stolicy Polski.
Cóż, słońce nieźle dawało w kość. Cieszyłam się, że zabrałam ze sobą sandały i nie musiałam chodzić po mieście w ciężkich butach trekkingowych. Jednak co innego łazikować w upale po górach, a co innego po mieście.
Nie zwiedziłyśmy dużo. Po prostu kluczyłyśmy krakowskimi uliczkami. Najpierw po Rynku, potem po Kazimierzu, by ponownie wrócić w okolice Rynku.
Nie zwiedziłyśmy dużo. Po prostu kluczyłyśmy krakowskimi uliczkami. Najpierw po Rynku, potem po Kazimierzu, by ponownie wrócić w okolice Rynku.
Wstąpiłyśmy na lody sycylijskiej receptury do lodziarni Katanè. Smakiem plasują się zaraz obok tych toruńskich od Lenkiewicza. Takich lodów czekoladowych jeszcze nigdy w życiu nie jadłam. Naprawdę smakowały jak czekolada. Czułam w nich kakao. A cytrynowe bardzo orzeźwiające. Idealne na taki upalny dzień.
Nie będę wiele pisać, bo i nie ma za bardzo o czym. Nie będę przecież opisywać całego spaceru ze szczegółami. Tym bardziej, że większość z Was Kraków pewnie zna i wie, co można tam zobaczyć.
Żałuję jedynie, że po raz kolejny byłam w Krakowie i nadal nie odwiedziłam żadnego muzeum. A sporo ich jest na mojej liście do zobaczenia. Mam jednak nadzieję, że tak jak mówi przysłowie, co się odwlecze, nie uciecze.
Żałuję jedynie, że po raz kolejny byłam w Krakowie i nadal nie odwiedziłam żadnego muzeum. A sporo ich jest na mojej liście do zobaczenia. Mam jednak nadzieję, że tak jak mówi przysłowie, co się odwlecze, nie uciecze.
Niby miałyśmy sporo czasu do odjazdu pociągu, a jednak bardzo szybko nam minął. Nim spostrzegłyśmy, słońce schowało się gdzieś za budynkami i zaczął zapadać coraz ciemniejszy wieczór. Temperatura wówczas zelżała i zrobiło się całkiem przyjemnie.
W mojej opinii Kraków jest bardzo ładnym miastem. A przynajmniej ta jego część, którą miałam okazję zobaczyć. Kamienice są odrestaurowane i nie straszą odpadającym tynkiem. Ponadto odchodząc nieco od głównego rynku, można znaleźć naprawdę spokojne miejsca, gdzie oprócz gołębi może nie być żywej duszy.
| Jak przystało na ulicę Gołębią, bez gołębi obejść się nie może. |
Jak widać po dzisiejszym poście, kiedy nie ma się na plecach plecaka ciężarem przygniatającego do ziemi, jakoś łatwiej skupić się na fotografowaniu. Mam nadzieję, że miło Wam się oglądało te w miarę ciepłe zdjęcia w zimne dnie.

ah ten moj Kraków, magiczny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńMiło spojrzeć na słoneczny Kraków w ten pochmurny, zimny dzień:)
OdpowiedzUsuńSzwendaczka po Krakowie to coś co lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńJulo, jak zwykle świetna relacja z mojego ulubionego Krakowa.
OdpowiedzUsuńZ całego serca życzę Tobie i Twoim Bliskim, aby ten szczególny czas Bożego Narodzenia był czasem radości, przebaczenia, jedności, pokoju i miłości...
Pięknych Świąt Bożego Narodzenia!!!
Dziękuję bardzo za piękne życzenia ;)
UsuńOooo, mój ukochany Kraków!
OdpowiedzUsuńJulo -
Życzę Ci radosnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku 2017! :))
Buziaki :*
Dziękuję bardzo ;)
UsuńPrzepięknego Czasu!
OdpowiedzUsuńWielkimi krokami piękny czas nadchodzi,
niech Ci jak najlepiej w życiu się powodzi,
także w Nowym Roku o każdej godzinie,
niechaj nic co dobre Ciebie nie ominie.
JULU!
✰ Życzę Ci z całego serca radosnych i zdrowych
Świąt Bożego Narodzenia …
serdecznie pozdrawiam, j. ✰
Mocno spóźnione, ale jak najbardziej szczere dziękuję :)
UsuńPo Krakowie mogę spacerować i spacerować o każdej porze roku. Uwielbiam to miasto. Miłego świętowania !
OdpowiedzUsuń