City break ~ Wiedeń moimi oczami

Cóż za paskudny dzień. Wieje, gwiżdże, leje. Nie mam najmniejszej ochoty wychodzić poza cztery ściany. Postanowiłam więc w końcu wziąć się w garść i zrobić coś produktywnego. Z wielkim wysiłkiem, ale w końcu jest nowy post. Kolejna porcja Wiednia. Tym razem centrum austriackiej stolicy, które tonie pod falami turystów z całego świata.



Po spacerze przy pałacu Schonbrunn, przeniosłyśmy się za sprawą metra, do głównej części Wiednia. I nie będę ukrywać, że nie jest to moje ulubione miasto. Tłumy. Tłumy. I jeszcze raz tłumy. A ja lubię spokojniejsze miejsca. I chociaż nie był to weekend, ani środek urlopowego sezonu, i tak nie dało się zrobić porządnego zdjęcia, bo ludzie już na ciebie nacierali. O tym, żeby się na chwilę zatrzymać, nie było mowy. Trzeba było podążać z falą tłumu.








Niektóre zabytki byłyby naprawdę godne uwagi, jak na przykład katedra św. Szczepana, niestety nie miałam sił, żeby im się lepiej przyjrzeć. Po prostu pchana przez ludzi szłam przed siebie i pstrykałam jakieś bezsensowne fotki.

W końcu oddaliłyśmy się trochę od centralnej części miasta. Tam ludzi znacznie mniej. Teraz można było swobodnie iść, nie przejmując się, że zaraz ktoś na ciebie wpadnie.








Starówka była bardzo elegancka, sklepy z ciuchami od najlepszych projektantów, kawiarnie, w których obowiązuje specjalny dress-code i wszystko to, co sprawia, że jest to miasto dla bogaczy. Ale wystarczyło odejść kawałek dalej, gdzie trudno było spotkać przeciętnego turystę, i można było zauważyć, że Wiedeń to wcale nie takie idealne miasto. Tutaj też są bezdomni i biedni.












Wizyta we Wiedniu byłaby totalnie bez sensu bez tortu Sachera. Niestety i w tej kwestii okropnie się rozczarowałam. 5 euro za kawałek czekoladowego ciasta, które aż wykręcało ze słodkości. Nigdy więcej. Ale marzenie spełnione i to najważniejsze. Okazuje się jednak, że nie zawsze nasze piękne marzenia przeistaczają się w równie piękną rzeczywistość.





Już na sam koniec naszej wizyty w austriackiej stolicy, udałyśmy się w stronę Belwederu. Piękne, spokojne i zadbane miejsce. Można tam było odetchnąć od całego tego wiedeńskiego hałasu. I ludzi znacznie mniej niż Schonbrunnie :) Tylko, że teren nie taki rozległy. 





Cieszę się, że do Wiednia pojechałam i zobaczyłam go na własne oczy. Dzięki temu wyrobiłam sobie własną opinię na temat tego miasta i już wiem, że nie są to moje klimaty...


Mam sporo zaległości na tym blogu, ale też na Waszych. I szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak je nadrobię. 
Pozdrawiam. 

Komentarze

  1. Pięknie pokazałaś nam Wiedeń.
    Miasto jest niezwykłe. Trzeba przyznać, że ma ogromną klasę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłam w Wiedniu. Powiem szczerze, że jakoś mnie nie ciągnęło w tamte strony. Zawsze jakoś na pierwszym miejscu stawiałam atrakcje bardziej "naturalne" niż miejskie. Choć przyznam, że zdjęcia bardzo malownicze. Kto wie, może kiedyś zaliczę City Break w Wiedniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo jak ty, ale nie pogardzę też ładną architekturą, a we Wiedniu jest jej mnóstwo. Tylko szkoda, że miasto jest bez duszy, a przynajmniej ja jej nie znalazłam.

      Usuń
  3. Cóż, nie jesteś Galicjanką (grzech to nie jest, ale i nie powód do dumy), dla Galicjan Wiedeń to kwintesencja duszy, dostojeństwa, smaku i piękna.
    Nie jest to jedyne ruchliwe miasto na swiecie, choćby w Krakowie czy Gdańsku tłumy nie mniejsze, za to Wiedeń ma swietne metro więc mozna go zwiedzac bez wariactw komunikacyjnych.
    Ps. Galicjanie wiedzą ze ów tort to test w stylu swój/obcy swój wie że je się tam kremówki i pishingery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, w Polsce też mamy tłumne miasta, ale taki Gdańsk, czy Kraków to miasta, które mają duszę, a we Wiedniu mi tego zabrakło. Ale każdy ma prawo do własnej opinii i moja jest taka, że Wiedeń nie powala na kolana.

      Usuń
  4. Nie podzielam Twojego zdania, ale je szanuję... w każdym zdaniu brzmi jakiś pretensjonalizm... Wiedeń to piękne miasto, i ma duszę, być może jej nie odnalazłaś... Niestety tłumy możemy spotkać w każdym pięknym mieście, i wlaśnie te tlumy to dowód na to że "coś" tych ludzi przyciąga... ja za chwilę będę piątry raz w Wiedniu i na pewno nie ostatni :) Więcej optymizmu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staram się z optymizmem podchodzić do odwiedzanych miejsc :) Kierunki, które wybieramy na swoje podróże zależą od naszych upodobań i gustu i Wiedeń akurat nie przypadł mi do gustu, a o gustach się nie dyskutuje ;) Ale rozumiem, że innym się podoba i bardzo się z tego powodu cieszę, bo nie wszystkim musi się podobać to samo :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram