Pollença ~ 365 schodów do nieba

Nasz pierwszy dzień na Majorce zapowiadał, że pogoda będzie dopisywać. Niestety, kiedy otworzyłam oczy następnego dnia, okazało się, że niebo jest dosyć zachmurzone, a w nocy padało. Cóż, zderzenie z rzeczywistością. I było tak prawie codziennie. Ale miałyśmy duże szczęście, bo zawsze (oprócz jednego dnia), gdy wychodziłyśmy z mieszkania, przestawało padać i mogłyśmy spokojnie zwiedzać.


Na pierwszy ogień poszła Pollensa (Pollença), słynąca przede wszystkim ze wzgórza, na które prowadzi 365 schodów. Jest to wzgórze kalwaryjne, na którego szczycie stoi kapliczka. Oczywiście zamknięta dla zwiedzających :( W okresie Wielkiego Postu Calvaria służy jako tło dla inscenizacji Drogi Krzyżowej. A w ciągu roku jest to zwyczajna ulica, przy której toczy się codzienne życie.



Ze szczytu wzniesienia możemy podziwiać piękne widoki na całą okolicę. W promieniach słońca musiałyby być zachwycające, a tak były po prostu piękne.



To tam spotykamy parę z Polski. Byli to jedyni Polacy z jakimi się zetknęłyśmy w ciągu całego naszego pobytu na Majorce. Spotkałyśmy ich tam, a potem jeszcze tego samego dnia w Lluc. A tak to głównie Niemcy, jeśli chodzi o obcokrajowców. Niektórzy twierdzą, że Majorka to druga ojczyzna narodu niemieckiego. Nawet właściciel naszego domku wspomniał, że jak do tej pory gościł w tym domku tylko turystów z Niemiec, a my bez pardonu złamałyśmy tę niepisaną zasadę.


Wracając do Pollensy, jest to miasto nad wyraz spokojne. Albo to przez pogodę i brak sezonu turystycznego. Życie toczy się normalnym trybem. Mieszkańcy w pracy. Dzieci w szkołach. A my niespiesznie kluczymy między wąskimi uliczkami i obserwujemy tę codzienność, jakby była czymś niezwykłym.



Wreszcie dochodzimy do kolejnego ważnego kulturowo i historycznie miejsca, do mostu z czasów rzymskich, który zbudowano na rzeczce Sant Jordi przy wyjściu z miasta od strony północnej. Niby zwykły most, a jednak coś. Mnie bardzo spodobało się to miejsce. Sama konstrukcja mostu również zachwyca. Zawsze, gdy widzę jakieś starożytne budowle, podziwiam kunszt ówczesnych architektów i budowniczych. Współczesna architektura nie dorównuje tej z czasów rzymskich. Nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, jak bardzo rozwiniętymi technologiami się wówczas posługiwano.


Oglądając zdjęcia w sieci przedstawiające Pont Romà, na większości rzeka jest wyschnięta z racji gorącego klimatu wyspy. W okresie zimowym, nurt jest dosyć rwący, a ciemne chmury potęgują nieco mroczny klimat miejsca. Niemniej jednak, nawet w takiej scenerii, udało się zrobić romantyczne zdjęcie solo.


Spacerowałyśmy również po głównej części pubelo i dotarłyśmy między innymi do parku Joana Marcha (Jardins Joan March), który w cieniu starych drzew daje schronienie przed męczącym słońcem. Od razu w oczy rzuca się pomnik Joana Masa, lokalnego bohatera, który w momencie zagrożenia zorganizował niewielki oddział i odparł atak piratów na miasto w 1550 roku. 2 sierpnia upamiętnia się zwycięską bitwę rekonstrukcją historyczną.

Natomiast po drugiej stronie niewielkie parku stoi średniowieczna wieża, która niegdyś stanowiła część posiadłości rodziny Desbrull, z którą mieszkańcy Pollensy bardzo się liczyli. 

W okolicy parku działa punkt informacji turystycznej. 



Wartym uwagi obiektem jest także kościół Nostra Senyora dels Àngels, zbudowany przez templariuszy. Trudno go nie zauważyć, znajduje się bowiem w centralnej części Pollensy, przy Plaça Major. Do środka nie udaje się zajrzeć, ale z zewnątrz też jest ładny, tylko że przez jego umiejscowienie, trudno obejrzeć go w całej okazałości. 




Co prawda brakowało mi słońca, ale ogólnie Pollensa przypadła mi do gustu. Kiedyś przygotowywałam prezentację na zajęcia właśnie o Majorce i wówczas czytałam o Pollensie różne opinie, a większość z nich mówiłam, że jest to niczym nie wyróżniające się miasteczko. Miałam więc trochę obaw przed przyjazdem do tego miejsca, ale nie żałuję. Przekonałam się na własnej skórze, że warto tam pojechać. I gdybym miała jeszcze kiedyś okazję, chciałabym zobaczyć to miasto w promieniach słońca. 

Komentarze

  1. Uwielbiam takie miejsca, maja swój klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że ten klimat jest trochę inny w sezonie i poza nim :)

      Usuń
  2. Nawet taką porą Majorka jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi by też brakowało słońca, ale na pewno temperatura i widoki by to wynagradzały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temperatura też niezbyt wysoka, ale widoki cudne.

      Usuń
  4. Ciekawa relacja z trochę nietypowej pory na zwiedzanie. W zamian spokojniej niż w sezonie. Lubię takie klimatyczne miejsca.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram