Alicante od kuchni


W podróży możemy uciec od pracy i codziennych problemów, ale nie od jedzenia. Ale nie musimy znowu zaczynać dnia od owsianki, która przypomina nam o tym, że zaraz będziemy stać w korku. Na obiad nie musimy jeść schabowego, który przypomina nam u ciotce wypytującej o najbardziej intymne szczegóły naszego życia. Natomiast podczas kolacji zrezygnujmy z nudnych kanapek, które przełykamy ostatkiem sił po ciężkim dniu z myślą, że kolejny będzie jeszcze gorszy. Na szczęście w podróży mamy mnóstwo okazji do posmakowania czegoś nowego, do skosztowania lokalnych przysmaków, które być może utkwią w pamięci naszych kubków smakowych i zechcemy je na stałe wprowadzić do naszego jadłospisu.

Przeciwników kuchni hiszpańskiej jest tak dużo, jak ich zwolenników. Warto wyrobić sobie własne zdanie na temat tego jedzenia. Ja mam swoich ulubieńców i dania mniej lubiane, za którymi zdecydowanie nie tęsknię. A dzisiaj zaproponuję przegląd miejsc i potraw, jakie można w nich zjeść, w Alicante i okolicach. Więc jeśli wybieracie się w tamte strony, koniecznie przeczytajcie do końca.

Restauracje i bary w Alicante


EL BUEN COMER
(Calle Mayor, 8, 03002 Alicante)
Czyli pierwsza restauracja na mapie Alicante, do jakiej trafiłyśmy. Trochę na chybił trafił. Zachęciła nas przemiła obsługa. Na pewno wiecie jak to jest w takich turystycznych miastach, gdzie kelnerzy zaczepiają przechodniów próbując ich przekonać do zjedzenia właśnie w tej restauracji a nie innej. Kelnerzy w El Buen Comer nie byli nachalni, a mimo to skuteczni :D

Na przystawkę zamówiłyśmy hiszpańskie patatas bravas. Będąc w Hiszpanii wręcz należy wybrać się na tapas posmakować tych ziemniaczków. Natomiast daniem głównym była paella, a właściwie odmiana paeilli w formie zupy. Dobra, ale jak na mój gust, trochę przesolona. Na szczęście wyśmienite wino złagodziło smak soli. Szkoda, że nie pamiętam nazwy wina, bo naprawdę jest warte polecenia. Poproście kelnera, żeby Wam coś zaproponował, a nie pożałujecie. Ewentualnie ucierpi na tym trochę Wasz portfel. Ale przecież na wakacjach można sobie pozwolić ;) Choć i tak wydaje mi się, że wcale dużo nie zapłaciłyśmy - 40 euro na trzy osoby.



EL MIRADOR
(Calle Virgen del Socorro, 37, 03002 Alicante)
Jeśli podczas spaceru po Alicante, poczujecie, że zaczynacie robić się głodni, wejdźcie do niewielkiego baru El Mirador z widokiem na morze i w spokojniejszej okolicy niż starówka. Duży wybór kanapek, które można wziąć na wynos lub zjeść na miejscu, w restauracyjnym ogródku (w środku raczej jest niewiele miejsca). Albo możecie wypić tam kawę i zjeść, któryś z proponowanych deserów lodowych. My próbowałyśmy tylko kanapki i zdecydowanie mogę polecić. Niedrogie a smaczne.


PAPIZZA
(Rambla de Méndez Núñez, 18, 03002 Alicante)

Z dań szybkich, tzw. fast food, proponuję pizzę sprzedawaną kawałkami. Jeśli się nie mylę, między godziną 17 a 19 jest tam happy our i kawałek pizzy można kupić za 1 euro. Normalnie kosztuje 2 euro. Różne smaki do wyboru, a wybieramy z tego co widzimy.



TGB (The Good Burger)
(Plaza de los Luceros, 7, 03001 Alicante)
Natomiast alternatywą dla McDonald'sa itp. może być właśnie TGB, ale powiedziałabym, że bez szału. Tylko dla tych, którzy naprawdę mają ochotę na fast food, a znudziły im się bardziej znane sieciówki.


ALMA DEL SUR
(Calle de Muñoz, 2, 03002 Alicante)
Ja jednak proponuję, żeby mimo wszystko spróbować lokalnej kuchni, która również istnieje w wersji fast. I właśnie bar Alma de Sur jest numerem jeden na mojej liście restauracji w Alicante. Jest to niewielki i niepozorny lokal. Gdybym nie wiedziała, że chcę iść konkretnie tam, przez przypadek raczej byśmy nie trafiły do tego baru. Są tam tylko trzy stoliki, mały bar i pewnie również niezbyt duża kuchnia. Natomiast wybór dań jest całkiem spory, ale królują głównie owoce morza smażone na głębokim oleju. Zbyt zdrowe to pewnie nie jest, ale za to jakie smaczne. I te marynowane oliwki. Nie mam pojęcia jak zostały przyrządzone, ale lepszych nie jadłam. Szczerze polecam. Poza tym przemiła obsługa. I bardzo klimatyczny wystrój. Głównie stołują się tam miejscowi.

Jeśli kiedykolwiek miałabym wrócić do Alicante, z pewnością wróciłabym i do tego baru. A podczas naszego tygodniowego pobytu, byłyśmy tam aż dwa razy i pewnie gdyby nie fakt, że tak późno odkryłyśmy to miejsce, zajrzałybyśmy tam jeszcze kilka razy.



Restauracje i bary w okolicach Alicante


EL BRASERO
(Av. del Port, 32, 03570 Villajoyosa)
Restauracja w Villajoyosie, niedaleko portu, ale z dala od centrum. Wielojęzyczna obsługa. Dania kuchni hiszpańskiej i europejskiej. Czyli każdy znajdzie coś dla siebie. Warto wspomnieć, że porcje są ogromne. Sami spójrzcie na tę sałatkę. A wydawałoby się, że sałatka to takie nic, a tym naprawdę można się było najeść.



CASA RAMOS
(Calle d'en Mitg-tabarca, 6, 03138 Tabarca)
Czyli jedyna czynna restauracja na Tabarce. Jak widzicie, zbyt dużego wyboru nie miałyśmy, ale na jedzenie nie narzekałyśmy. Paella była naprawdę dobra i ładnie podana.


EL TRASTERO
(Carrer Hospital, 11, 03203 Elche)
W Elche trochę się nachodziłyśmy, zanim zdecydowałyśmy, w którym lokalu odpocząć. W końcu padło na El Trastero, w którym to było całkiem sporo gości. Jest to raczej bar, gdzie głównym napojem jest piwo. Ale spokojnie można tam zjeść tapas, czy po prostu wypić kawę.


Kawiarnie i lodziarnie


LANEU
(Calle San Francisco, 12, 03001 Alicante)
Domowe lody wyrabiane ze składników najlepszej jakości i na podstawie tradycyjnych receptur, tak siebie samą reklamuje lodziarnia. Moim koleżankom lody bardzo smakowały, mnie nie koniecznie przypadły do gustu.

BORGONESSE
(Rambla Méndez Núñez, 7, 03002 Alicante)
Zdecydowanie bardziej smakowały mi lody w kawiarnio-lodziarni Borgonesse. Gorzka czekolada była wyśmienita. W dodatku bardzo duże porcje. W kawiarni można zamówić deser lodowy w pucharku, gofry lub naleśniki z gałką lodów o wybranym przez siebie smaku lub jakieś zwykłe ciasto w towarzystwie kawy. Albo po prostu można kupić gałkę lodów na wynos.


LIVANTI
(Calle de Muñoz, 6, 03002 Alicante)
Bardzo dobre lody jadłyśmy też w Livanti, niby sycylijska receptura. Nawet cenowo wychodzą trochę taniej niż w dwóch poprzednich lodziarniach. Poza tym lokal znajduje się tuż obok baru Alma del Sur ;)

SIRVENT MIRALLES
(Paseo Juan Aparicio, 13, 03182 Torrevieja)
Przy okazji relacji z Torrevieja wspominałam również o lodach, które nie koniecznie przypadły mi do gustu. Można się skusić, a można się podpytać Mo. z bloga trzymając się chmur, co by poleciła. Mo., mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko :)





Niektóre ze zdjęć wykonała moja koleżanka, która nie zapomina, do czego służy aparat, nawet w restauracji :) Serdecznie dziękuję za ich udostępnienie.

Więcej o kuchni hiszpańskiej, a dokładniej o smakach Majorki, przeczytacie tutaj - Majorka od kuchni ~ czyli co i gdzie zjeść.

Komentarze

  1. Zrobiłem się głodny :) szczególnie na taką kuchnię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tęsknię za tamtymi smakami. A jeszcze bardziej za smakami Majorki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo lubię jeść, wręcz kocham, właśnie połykam nasionka chia z rodzynkami zalane mlekiem kokosowym.
    Generalnie często mam problem z kuchniami świata, choć coraz więcej serwują dań jarskich.
    Ufam sobie, coby nic czego nie jem, nie trafiło mi przypadkiem do żołądka.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie mam żadnej specjalnej diety i mogę jeść wszystko na co mam ochotę. A bardzo lubię próbować nowości :) co niestety nie znaczy, że zawsze mi smakują :D

      Usuń
  3. Nie jem owoców morza ale uwielbiam kuchnię hiszpańską. Ślinka mi cieknie na widok lodów.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy lubi jeść "robale", jak to określiła owoce morza moja koleżanka, i ja to szanuję. Przecież nie trzeba lubić wszystkiego ;) Ale nowe smaki zawsze warto poznawać ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Variada carta de menús comistes Juja. Rica esa típica paella.
    Buena semana.
    Besos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tampoco tan variada :D Podía probar más platos nuevos pero aproveché el viaje para comer lo que más me gusta de la cocina española :)
      Besos

      Usuń
  5. We Włoszech będzie jadło, lubię ich kuchnię. Choć najcznajczę i tak jadamy w jakiś italiańskich odmianach fastfudów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smakowity wpis. Przy okazji podróży bardzo lubię kosztować lokalnych przysmaków. Jedliśmy paellę podaną w taki sam sposób jak na zdjęciu o lodach nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie od tego są podróże - żeby próbować nowych rzeczy :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Byliśmy w Alicante dawno temu i bardzo mam się podobało :) a do tego bardzo lubimy jeść wszystko i wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram