Zapomniane miasto zmarłych


Zapewne już wszyscy słyszeli o katastrofie, jaka miała miejsce w Paryżu. I chyba się ze mną zgodzicie, że jest to potworny cios nie tylko dla Francuzów, ale i dla całej naszej cywilizacji. Przykro jest patrzeć, jak dzieło, które od lat było symbolem Francji oraz perełką architektury romańskiej, w jedną noc uległo zniszczeniu. Ale to wydarzenie przypomina nam, że wszystko jest ulotne. I nieważne, czy uda nam się wybudować pomnik trwalszy niż ze spiżu, w pewnym momencie wszystko ma swój koniec.

Również ludzkie życie. W ciągu dnia, gdy jesteśmy zajęci naszą codziennością, zupełnie się o tym nie myśli. Dopiero, gdy zetkniemy się ze śmiercią, nadchodzi taki moment nostalgii. Podobnego wrażenia można doświadczyć podczas wizyty na cmentarzu. 


Podczas mojego krótkiego wypadu do Łodzi, udałam się zupełnie nieplanowanie na cmentarz żydowski. Dopóki tam nie dotarłam, nie miałam pojęcia, że w momencie jego powstawania, tj. pod koniec XIX wieku, był największym cmentarzem żydowskim w Europie (obecnie drugi największy w Europie). Dzisiaj jest cmentarzem-widmem. 



Jadąc do Łodzi, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie miałam żadnego planu, gdyż podróż była spontaniczna. Natomiast moja współtowarzyszka podróży spisała sobie luźno miejsca, które chciałaby zobaczyć. Nie było wśród nich cmentarza. Żadna z nas o nim nie wiedziała. Usłyszałyśmy o nim przy okazji wizyty w Muzeum Fabryki, gdzie pan przewodnik opowiadał historię rodu Poznańskich i wspomniał o ich grobowcu znajdującym się właśnie na łódzkim cmentarzu żydowskim. W tamtym momencie postanowiłam, że muszę go zobaczyć.



Z centrum Łodzi spacer na cmentarz to prawie godzinna przechadzka niezbyt ciekawymi ścieżkami. Raczej niewielu turystów zapuszcza się w tamte rejony, a już na pewno nie pieszo. Wreszcie dotarłyśmy do ulicy Brackiej, przy której znajduje się cmentarz i okazuje się, że brama została zamurowana, a kolejna, do której doszłyśmy - zamknięta na cztery spusty. Na stronie internetowej czytamy, że wejście na cmentarz jest tylko od strony ulicy Zmiennej, więc nasz spacer wydłużył się o kolejne kilkadziesiąt metrów. Przed bramą okazuje się, że mamy niemałe szczęście, bo w piątki cmentarz jest otwarty dla zwiedzających tylko do godziny 15:00, a my byłyśmy jakoś krótko po 14. W biurze zakupujemy bilety: 10 zł normalny, 8 zł ulgowy; otrzymujemy mapkę z zaznaczonymi kwaterami i najważniejszymi grobowcami i dowiadujemy się, że pomimo tego, że cmentarz zamyka bramy o 15:00, skoro już udało nam się wejść, możemy tam spacerować, aż do zmroku.



Większość grobów swoje lata świetności ma już dawno za sobą. Są omszałe, porośnięte bluszczem, potłuczone... Na innych natomiast widzimy wypalone świeczki i białe kamyki - o tych ktoś jeszcze pamięta. Co ciekawe, udało nam się wyłapać kilka całkiem świeżych pochówków, więc mimo pierwszego wrażenia zapomnienia, cmentarz nadal funkcjonuje, aczkolwiek widać, że społeczność żydowska w Polsce nie jest tak liczna jak kiedyś.






Spacer po cmentarzu może okazać się jeszcze ciekawszy dla kogoś znającego hebrajski. Bowiem na większości nagrobków widzimy właśnie inskrypcje w języku hebrajskim. Dla nas były to kolejne zapomniane groby, ale ktoś inny mógłby odkryć dzięki nim niezwykłe historie.



Natomiast historia powstania tegoż cmentarza jest bardzo dobrze znana. Pod koniec XIX wieku brakło miejsca na dawnym cmentarzu żydowskim i trzeba było utworzyć nowy. Jeden z największych przedsiębiorców łódzkich - Poznański wykupił tereny pod nowe pochówki. Ale zastrzegł sobie prawo do postawienia w centralnym punkcie nowego cmentarza sporych rozmiarów mauzoleum rodziny Poznańskich. Rzeczywiście grobowiec Poznańskich góruje nad innymi i wyróżnia się poprzez swoją nietypową formę zwieńczoną kamienną kopułą.




Na terenie cmentarza wydzielono też kwaterę, na której pochowano zmarłych w gettcie łódzkim. Prawdopodobnie wśród zmarłych byli również Cyganie. Ilość zachowanych nagrobków na terenie 42-hektarowego cmentarza szacuje się na 180 tysięcy, a pochowanych zmarłych na ok. 230 tysięcy. Przez wiele lat cmentarz był zapomniany przez co stopniowo niszczał. Dopiero pod koniec XX wieku rozpoczęto bardziej konkretne działania na rzecz jego restauracji. Mimo to, nekropolia nadal jest w opłakanym stanie. Cóż, niełatwo uporządkować tak duży teren, który przez tyle lat był zaniedbywany a teraz mało kto się nim interesuje. 



Już na zakończenie, małe wyjaśnienie ciszy na blogu. Nie było mnie tutaj prawie cały miesiąc. Był to dziwny okres. Życie jakoś się zatrzymało, niestety czas nadal płynął a ja po prostu utknęłam. Na szczęście ten spontaniczny wyjazd do Łodzi mnie obudził i już wracam do blogosfery.


Komentarze

  1. Nie słyszałam o tym cmentarzu. Rzeczywiście przykry i trochę straszny widok :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że mniejsze cmentarze wyglądają jeszcze gorzej, albo już zupełnie zostały zapomniane, o ile nie zlikwidowane.

      Usuń
    2. W Polsce nie tak łatwo zlikwidować cmentarz, Słyszałem zaledwie o kilku przykładach z Bieszczad i Beskidu Niskiego ( np. okolice Arłamowa i barbarzyństwo władz PRL), zniszczono wówczas cmentarz Łemkowski. Oraz o kilku cmentarzach z I wojny zniszczonych także za czasów PRL. te żydowskie są zabezpieczone przed zabudowanie, zalaniem asfaltem itp inwestycjami. Nawet jeśli w terenie nie są oznaczone.

      Usuń
  2. Też trwałam w takim "zawieszeniu" jakiś czas więc Cię rozumiem i "rozgrzeszam" :). Dzisiaj się zmobilizowałam do pisania ale szło opornie, czym mam dłuższą przerwę w blogowaniu tym trudniej mi wrócić do pisania. Więc cieszę się, że dzisiaj ( z trudem, bo z trudem ) ale się udało.
    Myślę, że najbardziej znanym cmentarzem żydowskim w Polsce jest ten na krakowskim Kazimierzu. Widać tam dbałość ludzi o grobowce i myślę, że nie jest to tylko zasługa społeczności żydowskiej.
    Każdy taki nagrobek to koniec historii jakiegoś Człowieka więc boli widok zaniedbania.
    Wraz z pożarem Notre Dame my ludzie utraciliśmy bezpowrotnie kawałek historii a arcydzieło sztuki sakralnej na zawsze zmieniło swoje oblicze. Smutne było dla mnie oglądanie Notre Dame w płomieniach ognia, tym bardziej się cieszę, że udało mi się ją zobaczyć w zeszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś szczęście, bo ja nigdy do Paryża nie dotarłam, a katedrę oglądałam tylko na zajęciach z architektury i na blogach.
      Kazimierz w ogóle sam w sobie jest bardzo znany i zadbany, więc nic dziwnego, że tamtejszy cmentarz jest w lepszym stanie.
      A z tym pisaniem to ostatnio bardzo ciężko. Ale chyba najważniejsze, żeby się za bardzo nie zmuszać, bo wtedy może być jeszcze gorzej. Jednak z drugiej strony, jak widzę zaległości jakie mam w czytaniu... To też mi się odechciewa, bo ten ogrom trochę przeraża.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Miejsce wprawiające w zadumę nad życiem, nad przemijaniem. W Łodzi jestem zwykle raz w roku i trochę miejsc już zwiedziłam, natomiast nie wiedziałam, że ten cmentarz jest tak duży. Nigdy tam nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jesteś tam tak często, to musisz kiedyś zajrzeć na ten cmentarz. Wiem, że nie wszyscy lubią takie miejsca, ale myślę, że warto choćby ze względu na fakt, że jest to w tej chwili drugi największy cmentarz żydowski w Europie; poza tym jest też częścią historii Łodzi. Zachęcam.

      Usuń
  4. Cmentarze żydowskie nigdy nie były miejscami o takim znaczeniu kulturowym jak cmentarze chrześcijańskie. Stąd też takie a nie inne wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ale mimo wszystko warto o nie dbać, bo są skrawkiem polskiej historii.

      Usuń
    2. W tej chwili już chyba 100% przeszło pod opiekę gmin żydowskich lub ma status zabytku. Nie tak łatwo "zadbać" o cmentarz żydowski. Mogę powyrywać zielsko, ale już np krzaczora mi nie wolno, nie mówiąc już o drzewach, bo to grozi naruszeniem pochówku! Tak samo jest z ustawianiem macew, o ile jeszcze któraś się przewróciła tak że nie wgniotła ziemi to nie ma problemu, ale wszelkie odkopywania są w/g tradycji rabinistycznej zakazane. Najlepiej jeśli organizowana jest akcja i pod okiem Rabinów są przeprowadzone prace konserwatorskie - wtedy widmo że niczyje zasady nie zostały naruszone.

      Usuń
    3. Nie znam kultury żydowskiej zbyt dobrze, ale szanuję i w żadnym wypadku nie miałam na myśli, by dbać o żydowskie cmentarze bez poszanowania kultury i tradycji. Nie musimy wyrywać własnymi rękoma krzaczorów, chodzi o to, by przyczynić się jakoś do zachowania w dobrym stanie tych cmentarzy; tak jak mówisz, jakaś zorganizowana akcja konserwatorska. Ale żeby coś takiego zorganizować, trzeba też uświadamiać.

      Usuń
  5. Nigdy nie byłam na tym cmentarzu (te miejsca odwiedzam z trudem). Jednak słyszałam o nim i często przejeżdżałam obok. Rzeczywiście miejsce unikalne, jak cała Łódź. Właśnie dzisiaj powtórnie dowiedziałam Księży Młyn dopiero po raz drugi. Czy o tym miejscu słyszałaś? Łódź jest odkrywcza i choć mieszkam na jej obrzeżach, ciągle odkrywam coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro mieszkasz tak bliziutko, powinnaś kiedyś wybrać się na ten cmentarz. Księży Młyn, nie byłam tam.

      Usuń
  6. Niesamowite miejsce. Uwielbiam odwiedzać kirkuty (cmentarze)Wiele cmentarzy to zapomniane miejsca, stopniowo trawione przez czas, warunki.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że cmentarze odchodzą w zapomnienie a wraz z nimi tamci ludzie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram