City break ~ Szczecin

Jeśli ktoś mi proponuje jakiś wyjazd turystyczny, a ja w dodatku mam w tym terminie wolne, to nie jestem w stanie i nie chcę odmawiać. Nie zastanawiam się ani chwili, tylko mówię: JADĘ. A potem to już nie ma odwrotu. Takim spontanicznym wyjazdem był weekendowy wypad do Szczecina - mój pierwszy raz w tym mieście i dzisiaj Wam co nieco opowiem o swoich wrażeniach. Zapraszam do dalszej lektury. Zapraszam również tych, którym nie chce się czytać, pooglądajcie sobie chociaż zdjęcia ;)


Szczecin nie znajduje się na liście najbardziej turystycznych miejsc w Polsce, raczej niewiele się mówi o jego walorach turystycznych, a jednak coś w tym Szczecinie można zobaczyć. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że aż tak wiele. 

Nocleg miałyśmy w samy centrum miasta, więc na starówkę miałyśmy rzut beretem, grzechem by było nie pójść tam za dnia i w nocy. Nie jest to wielki obszar. Główny plac, Stary Ratusz i kilka ładnie odrestaurowanych kamienic, które go otaczają, a w nich kawiarnie i restauracje. W sobotni wieczór było tam bardzo spokojnie, mimo przyjemnej pogody. Nie wiem, czy Szczecinianie nigdzie nie wychodzą w weekend, czy po prostu nie przychodzą akurat w tamto miejsce.


Nieco oddalony od tego placyku jest Zamek Książąt Pomorskich, chyba największy zabytek w całym Szczecinie. Miałyśmy szczęście trafić na jakieś wydarzenie kulturalne, na które zjechali się rycerze z całego kraju a także z zagranicy i toczyli ze sobą potyczki w szrankach. W międzyczasie odbył się pokaz sów, a później koncert czeskiego zespołu grającego muzykę średniowieczną.



Zamek można zwiedzać, ale my się nie skusiłyśmy. Nie miałyśmy bowiem w planie dogłębnego zwiedzania Szczecina a jedynie spacer jego uliczkami i podziwianie architektury miasta z zewnątrz. Zamek Książąt Pomorskich również można obejrzeć z zewnątrz wchodząc na dziedziniec zupełnie za darmo, gdzie własnie miał miejsce wspomniany festiwal średniowieczny.

Czego żałuję, że nie zobaczyłyśmy, to podziemna trasa turystyczna pod Dworcem Głównym, która prezentuje schron przeciwlotniczy z czasów II wojny światowej. Niestety wejścia odbywają się tylko o wyznaczonych godzinach i przeoczyłyśmy naszą szansę. Ale jest to powód, żeby do Szczecina wrócić, tym bardziej, że nie byłam także na szczecińskim cmentarzu, a ponoć warto, z resztą bardzo lubię zwiedzać stare cmentarze.


Nasz niedzielny spacer rozpoczęłyśmy od Wałów Chrobrego - pasaż spacerowy nad Odrą powstały w miejscu dawnego fortu Leopolda I. Można stamtąd podziwiać nie tylko Odrę, ale również przepiękne budynki reprezentujące odmienne style architektoniczne: Urząd Wojewódzki (neorenesans), Muzeum Narodowe (barok wilhelmiński) i Akademia Morska (neobarok).




Następnie skierowałyśmy się w stronę Szczecińskiej Filharmonii. Po drodze zobaczyłyśmy kościół św. Piotra i Pawła i doszłyśmy do betonowego parku z Pomnikiem Ofiar Grudnia 1970. Plac jest o tyle ciekawy, że jest pagórkowaty mimo betonowej konstrukcji. Natomiast tuż za parkiem widzimy nowoczesny gmach Filharmonii. 




Przechodząc przez Plac Solidarności widzimy na pl. Hołdu Pruskiego barokową Bramę Królewską nazywaną niegdyś Bramką Anklamską lub Nakielską. Jest ona pozostałością po twierdzy szczecińskiej i została umiejscowiona na gruzach dawnych murów miejskich. Jeszcze do roku 2000 wewnątrz Bramy działała galeria sztuki, dzisiaj natomiast jest tam niewielka kawiarenka. 

Po drugiej stronie pl. Hołdu Pruskiego zadziwiła mnie pewna konstrukcja, która z daleka nic nie przypominała. Już myślałam, że jest to jakaś współczesna rzeźba, ale gdy podeszłam bliżej, okazała się, że jest to najzwyklejszy zegar słoneczny. Niestety przy pochmurnej pogodzie niedziałający. 



Kolejnym obiektem na mapie Szczecina była bazylika archikatedralna p.w. św. Jakuba Apostoła - budowla gotycka wiele razy przebudowywana, ale zachowała swój gotycki charakter. Jednak zanim do niej doszłyśmy, przeszłyśmy przez niewielki park, której centralnym punktem jest rzeźba Flory - rzymskiej bogini urodzaju i wiosny. Co bardzo mi się spodobało, to tabliczki informacyjne, które były chyba przy każdym obiekcie, który w jakiś sposób przykuwa uwagę, czyt. przy zabytkach.  





Przechodzimy nad ul. ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego i idziemy w stronę Dworca Głównego zahaczając po drodze o budynek Pomorskiej Akademii Medycznej, wybudowany na początku XX wieku w stylu renesansu niemieckiego. Stamtąd na horyzoncie wyłania się czerwony gmach Nowego Ratusza z końcówki XIX w. 




Przechodząc przez park przy pl. Tobruckim, dochodzimy do Poczty Polskiej, gdzie niegdyś znajdowała się siedziba Cesarskiego Urzędu Pocztowego. A tuż obok Stara Drukarnia. Neobarokowa kamienica z elementami secesji mieściła w sobie fabrykę i sklep odzieży męskiej, restaurację i biura firm handlowych, a z czasem stała się siedzibą drukarni dziennika polityczno-gospodarczego. Natomiast po wojnie swoje miejsce znalazła tam pierwsza polska Drukarnia Państwowa a później Szczecińskie Zakłady Graficzne. Niestety wraz z zamknięciem tych ostatnich, kamienica zaczęła podupadać i woła o pomoc. 




Pokazałam Wam te zabytki, które znajdują się najbliżej starówki, ale jeśli odejdzie się kawałek dalej od centrum, również można zobaczyć przepiękną architekturę. Osobiście byłam pod wrażeniem, jak wiele zabytków architektonicznych znajduje się w tym niepozornym Szczecinie. Tak właściwie na każdym kroku, coś pięknego przykuwa naszą uwagę. Niektóre obiekty są już ładnie odrestaurowane, inne natomiast wciąż czekają na swoją kolej, oby nie musiały czekać zbyt długo. 




SZCZECIN OD KUCHNI ~ czyli gdzie zjeść w Szczecinie
A na zakończenie dwie propozycje kulinarne. Ponieważ w Szczecinie byłam tylko przez weekend, nie miałam zbyt wiele czasu by "zwiedzać" restauracje, odwiedziłam tylko i aż dwie i obie mogę polecić.

BACHUS
(ul. Sienna 6)
Restauracja znajduje się w samym centrum, więc nietrudno tam trafić. Serwuje różnorakie dania, mięsne, wegetariańskie i makarony, więc myślę, że chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny za danie główne wahają się w granicach 30 - 40 zł. Jedzenie smaczne, poza tym również wystrój wnętrza zachęca. Było tam miło. 



HOSPUDKA 
(ul. Kaszubska 12/U3)
druga propozycja, to kuchnia czeska. Jakimś cudem udało nam się dostać stolik bez rezerwacji. A wcale się nie dziwię, że jest tam tak tłumnie, bo jedzenie jest smaczne, obsługa miła, a ceny adekwatne do jakości. Poza tym, każdy stolik na czas oczekiwania dostaje coś na przystawkę. 



Życzę Wam udanego weekendu i radosnego świętowania Dnia Niepodległości.
Pozdrawiam cieplutko

Komentarze

  1. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze Szczecinem jest ten problem iż miasto zbudowali Prusacy na modę niemiecką. Nigdy nie dorówna wyrafinowanemu przepychowi Wiednia, nigdy nie będzie tak dostojnie mieszczański jak Berlin czy Norymberga, ani też tak przytulnie ciasny jak szereg małych niemieckich miasteczek. Nie ma też szans na zostanie drugim Krakowem ani nawet Poznaniem. Trzeba bić prawa dla jego dzisiejszych mieszkańców że z powodzeniem wykorzystują to co mają i umieją stworzyć miasto łącznik, miasto most między kulturami.
    Sam pamiętam Szczecin jeszcze z czasów PRLu i wtedy panowała tam atmosfera bez mała oblężonej twierdzy, było duszno i nieufnie względem przyjezdnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Szczecin wielu miastom nie dorównuje, ale z powodzeniem wykorzystuje to, co ma i można tam spędzić całkiem miło czas :) A co do czasów PRLu to się nie wypowiadam, bo znam je jedynie z opowiadań.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Byłam kiedyś i mam wiele miłych wspomnień. Gdybym miała też zdjęcia to mogłabym opisać Szczecin u siebie i podzielić się wrażeniami. No ale może kiedyś wrócę bo miasto ma potencjał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wróć, może teraz wrażenia będą trochę inne, ale mam nadzieję, że nadal miłe :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram