Szczęśliwy jak ło(so)ś

Nie jest tajemnicą, że turystycznie kręci mnie głównie Hiszpania i inne kierunki hiszpańskojęzyczne. Ale wraz z kolejnymi podróżami, mój apetyt na odkrywanie innych miejsc na świecie stale rośnie. Między innymi dzięki Ani z bloga Norwegia i reszta świata uświadomiłam sobie, że na północy Europy, w tych teoretycznie zimnych krajach, też może być fajnie. W Szwecji, Finlandii i Estonii już byłam, ale Norwegia wciąż jeszcze na mnie czeka. U Ani mogę zobaczyć niesamowite krajobrazy i przepiękne zakątki. Zachęciły mnie na tyle, że postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej także o samych Norwegach i sięgnęłam po książkę innej blogerki - Anny Kurek Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach i dzisiaj powiem Wam, czy było warto.

źródło okładki: Lubimy Czytać

Bloga Anny Kurek nie znałam, dopóki nie przeczytałam książki. A książka zainteresowała mnie przede wszystkim swoim tytułem. Szczęśliwy jak łosoś? Cóż to za dziwne powiedzenie? Już by lepiej zrobili z tego łososia łosia. Ale okazuje się, że w Norwegii synonimem szczęścia jest jednak łosoś. Takich ciekawostek o Norwegii jest znacznie więcej w tej książce. Można się z niej naprawdę sporo dowiedzieć. Jednak wydaje mi się, że nie jest to książka dla każdego.

Treść książki jest bardzo dobrze przemyślana, opatrzona bibliografią oraz fotografiami. Autorka porusza najróżniejsze tematy: kultura, stereotypy, kuchnia, historia, a nawet Norwegia okiem Polaków. Jednakże odniosłam wrażenie, że to wszystko zostało przedstawione w sposób wyolbrzymiający, niekiedy prześmiewczy i karykaturalny. W niektórych rozdziałach nie było to problemem, taki prześmiewczy ton jak najbardziej pasował. Jednak czasami wydawało się, jakby autorka po prostu krytykowała Norwegię. Wątpię, żeby było to zamierzone, bowiem pani Anna od lat mieszka w Norwegii i wielokrotnie też w książce powtarza, że jest zafascynowana tym krajem. Szkoda więc, że nie udało jej się zarazić mnie tą norweską pasją. 

Merytorycznie jest to pozycja bardzo fajna, bo jak już wspomniałam, można w niej znaleźć sporo ciekawostek. My Polacy niewiele wiemy na temat Norwegów, a ta książka pozwala nam ich poznać trochę bliżej. W wielu kwestiach jesteśmy narodami podobnymi, ale wiele nas też różni. Chociażby obchody urodzin. 

Mam wrażenie, że urodziny wszędzie są świetną okazją do świętowania i zabawy, tylko w Polsce wiek jest tematem tabu. Z tego też względu ja swoich urodzin nie lubię, ale odkąd mam wielu hiszpańskich znajomych, zauważyłam, że nie ma się czego wstydzić. To jest Twój dzień. Warto się nim radować i zrobić coś szalonego. Zdziwiło mnie więc trochę, że Norwegowie, naród, który jest raczej zdystansowany, tak wesoło świętuje urodziny: 

Norweski odpowiednik naszego Sto lat nie jest jednak smętną przyśpiewką, podczas której wszyscy tylko czekają na koniec męki. Norwegowie [...] podczas urodzin śpiewają piosenkę i wykonują przy tym odpowiednią choreografię. [...] należy też maszerować, ukłonić się, obrócić wokół własnej osi i podskoczyć kilka razy...

Zaskoczyła mnie również nadgorliwa punktualność Norwegów. Ja nie lubię się spóźniać, ale Hiszpania nauczyła mnie, by zanadto też się nie spinać. Jednak zawieranie obowiązku punktualnego przybycia na zajęcia w siłowni w regulaminie jest aż przesadą. 

Jeśli przykładowo zajęcia zumby zaczynają się o siedemnastej, to należy się stawić na siłowni minimum dziesięć minut wcześniej, by odebrać bilet z terminalu. Na tym jednak nie koniec. To, że odebraliście bilet na czas, nie znaczy, że przyszliście punktualnie na zajęcia. Następnie trzeba się bowiem stawić pod salą na co najmniej pięć minut przed rozpoczęciem ćwiczeń, by prowadzący mogli zebrać bilety od uczestników i wpuścić ich do sali.  

Podejrzewam oczywiście, że wszystko zależy od siłowni i tak jak w innych kwestiach, autorka i tutaj trochę wyolbrzymia. Cała książka miała taki właśnie wydźwięk. Cytowany fragment idealnie oddaje styl, w jakim jest napisana ta książka. I choć treść jest naprawdę interesująca, przeczytanie całości zajęło mi dość sporo czasu, gdyż nie potrafiłam się wciągnąć. Zabrakło mi jakiejś takiej lekkości. Niemniej jednak, jeśli ktoś interesuje się Norwegią i ogólnie krajami północnymi, to powinien sięgnąć po tę pozycję. Chociażby po to, aby skonfrontować ją z innymi publikacjami.

A jeśli Norwegia jest Wam zupełnie obca, to najpierw zajrzyjcie na bloga Ani Norwegia i reszta świata. Ania ciekawie pisze i robi piękne zdjęcia niesamowitych miejsc. Jeśli ktoś miałby Was zachęcić do wizyty w Norwegii, to tylko Ania. Bo niestety recenzowana książka autorstwa innej Ani niezbyt mnie zachęciła do wojaży po północy. Jak widać okładka i fajny tytuł to nie wszystko. 

Komentarze

  1. Rzeczywiście tytuł ciekawy! I widać, że co kraj to obyczaj. Mam tam rodzinę i też mówią różnie, jedne rzeczy im się podobają, inne nie bardzo. Dobre są choćby... zarobki! A zdjęcia Ani z wymienionego bloga są naprawdę fantastyczne!
    Pięknego weekendu Julka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wszędzie, są rzeczy fajne i niefajne. Majorka też nie jest miejscem idealnym.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Wycieczka do Norwegii na pewno byłaby ciekawym doświadczeniem. Ja się nie wybiorę, ale na bloga Anny Kurek zajrzę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj też koniecznie na bloga Norwegia i reszta świata ;)

      Usuń
  3. Julcia kochana dziekuje bardzo, aż się zarumieniłam czytając Twój wpis przy porannej kawie :) dodałaś mi skrzydeł i od razu dzień stał się piękniejszy :) slicznie dziekuje za piękne słowa.
    Nie znałam bloga mojej imienniczki, ale okładkę tą już gdzies widziałam. Powiem szczerze, że po Twojej opinii mam ochotę sięgnąć po książkę Ani i zobaczyć jak ona widzi ten kraj. Ja tu mieszkam już 20 lat i nadal nie znam Norwegów. Ciężko poznać tych ludzi ich obyczaje i tradycje. Niby jesteśmy podobni, a zarazem zupełnie inni. Jak się spotkamy to opowiem Ci o Norwegach i samej Norwegii. Nie pisze o tym na bogu bo pisać nie lubię i zdecydowanie wolę pokazywać miejsca tego kraju niż pisać o nim i o jego mieszkańcach. Na pewno mają wiele zalet, a jedną z nich jest czesty uśmiech na twarzy. Mimo czestych deszczy i ponurych dni zawsze się uśmiechają, nikt do pracy nie przychodzi z musu i za karę jak w naszym kraju... Julcia więcej na ten temat innym razem ❤ dziekuje bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś miała ochotę na tę książkę, to ja jestem szalenie ciekawa Twojej opinii. A o Norwegach możemy oczywiście sobie porozmawiać, ale będzie to raczej wykład z Twoje strony, bo ja niewiele na ten temat wiem :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Brawa pierwsze recenzja i od razu napisana z polotem i brawurą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc recenzje zawsze staram się być szczera z samą sobą i pokazać emocje i wrażenia, jakie rzeczywiście dana książka we mnie wywołała. Oczywiście jestem świadoma, że każdemu podoba się co innego i jeden się zgodzi z moją opinią, a inny już nie. Jednocześnie uważam, że recenzja nie ma mówić, że książka jest super i trzeba ją przeczytać, czy też w drugą stronę, że książka jest słaba i nie warto, bo wówczas dochodzi do niepotrzebnych rozczarowań. Recenzja przede wszystkim powinna zachęcać do sięgnięcia po daną książkę, aby samemu wyrobić sobie o niej swoją własną opinię. Bo wiadomo, ile ludzi, tyle opinii, jednemu się podoba, a innemu już mniej.
      Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram