Dzwonią dzwonki sań...
Choć za oknem śniegu już nie widać (a szkoda, bo lubię białe Boże Narodzenie), trzyma się mnie taki zimowy nastrój. I kiedy tak sobie przeglądałam stare zdjęcia, postanowiłam, że tym razem zabiorę Was na krótką zimową, ale ciepłą przejażdżkę.
Usiądźcie wygodnie w saniach. Okryjcie się ciepłym kocem.
I w drogę!
A po niedługiej podróży, ogrzejmy się przy ognisku...
...i coś zjedzmy.
Kiedy oglądam te zdjęcia, robi mi się ciepło na duchu, choć pamiętam, że tamtego dnia było wyjątkowo mroźnie. Nigdy nie zapomnę tego kuligu. W górach jest zupełnie inny klimat. Zima wygląda inaczej niż na Pomorzu. Jest naprawdę wyjątkowo. Gdybym miała okazję, z przyjemnością jeszcze raz wzięłabym udział w takim kuligu. Konie, sanie, śnieg i ognisko. Czego chcieć więcej?
Kulig to zawsze piękna impreza. często zakończona pieczeniem kiełbasek albo talerzem gorącego bigosu...
OdpowiedzUsuńWidać, że w tym dniu był mróź, śnieg się błyszczy jak diamenciki...
Pozdrawiam serdecznie:)))
Mało kiedy mam okazję wziąć udział w kuligu, dlatego tamten dzień tak bardzo zapadł mi w pamięć i miło go teraz wspominam. Mróz rzeczywiście był. Pamiętam, jakby to było dzisiaj.
UsuńPozdrawiam.
Nigdy nie brałam udziału w kuligu...także zazdroszczę Tobie tej pięknej przyjemności...Musiałaś mieć wielką frajdę z tego kuligu...Zdjęcia są rewelacyjne...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKulig to niezła zabawa dla dużych i małych. Warto więc choć raz w życiu wziąć udział w takiej zabawie.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Kulig, bielszy odcień bieli, fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci białych świąt, niko i pozdrawiam najserdeczniej, j.
Kulig to zawsze świetna i nie zapomniana impreza. Widać na zdjęciach, że było pięknie:) ech, rozmarzyłam się!
OdpowiedzUsuńjak byłam mała, to tata ciągle organizował z mamą kuligi - nie końmi co prawda, bo autem, ale tyle sań... tyle dzieciaków... ach co to były za czasy... siarczysty mróz, śnieg po pachy i ubaw na całego! :))))
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi dzień, kiedy dziadek zabrał mnie i mojego brata na kulig właśnie autem. I los tak chciał, że sanki się po jakimś czasie odczepiły, a dziadek jechał dalej. My natomiast siedzieliśmy na tych sankach na środku drogi i wołaliśmy, żeby dziadek się zatrzymał. Ach, co to było za przeżycie :D
UsuńHi! This post couldn't be written any better! Reading this post reminds me of my previous room mate!
OdpowiedzUsuńHe always kept talking about this. I will forward this
article to him. Pretty sure he will have a good read.
Thanks for sharing!
Take a look at my web blog :: file share vista
Co za kulig! To ta lepsza strona zimy, zdecydowanie! :)
OdpowiedzUsuńOj, tak. To ta magiczna i ciepła strona zimy :)
Usuń