Ex luto Marienburg
Pewnie już zdążyliście zauważyć, że mam słabość do cegły. Malbork jest jednym z moich ulubionych miejsc właśnie ze względu na tak duże skupisko czerwonej cegły. Drugiego takiego zamku na świecie nie znajdziecie. Największa budowla ceglana wzniesiona rękami człowieka. Najpotężniejsza warownia gotycka. Najnowocześniejsze w ówczesnych czasach rozwiązania techniczne.
Krzyżacy są niezbyt mile wspominani na kartach polskiej historii. Ale jedno trzeba im przyznać - zapomnieć o nich się po prostu nie da. Pozostawili po sobie niesamowitą spuściznę. Mamy szczęście, że udało nam się docenić średniowieczne budownictwo. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, by malborski zamek miał popaść w ruinę. Taki skarb na polskich ziemiach. Największy tego typu zabytek na świecie. Mamy z czego być dumni, choć przecież to nie my jesteśmy konstruktorami tego cuda, a ci przez nas znienawidzeni Krzyżacy. Niestety ich dzieło zostało zniszczone po I rozbiorze Polski. Na szczęście dzięki pracy konserwatorów możemy dzisiaj oglądać zamek w całej swej okazałości.
Nie będę się roztrząsać nad historią budowli i jej mieszkańców, bo każdy z grubsza ją zna, a jak ktoś chciałby lepiej ją poznać, zapraszam na zwiedzanie. Przewodnik na pewno zrobi to lepiej aniżeli ja. Tymczasem mam nadzieję zainteresować Was kilkoma ciekawostkami odnośnie tej "kupy cegieł".
Zamek w Malborku zyskał na znaczeniu przypadkowo. Wielki mistrz postanowił przenieść stolicę Zakonu z Wenecji, ponieważ Europa Zachodnia była coraz bardziej nieprzychylna zakonowi. Prusy Wschodnie wydawały się jedynym rozwiązaniem. W rzeczywistości stolica powinna zostać ustanowiona w Elblągu, jednak tam rezydowała większość przeciwników wielkiego mistrza Zygfryda i ostatecznie padło na Malbork. Ale równie dobrze to Gniew mógł stać się tym najokazalszym zamkiem krzyżackim.
Ulrich von Jungingen nie zginął z rąk chłopa, jak to przedstawiali Jan Matejko, czy Henryk Sienkiewicz, a najprawdopodobniej zabił go rycerz Mszczuj ze Skrzynna.
Jednymi z obecnych mieszkańców zamku są nietoperze "wynajmujące" najciemniejsze i niedostępne dla turystów zakamarki.
O malborskim zamku jest też wiele ciekawych legend. Dzisiaj przytoczę jedną z nich.
Rzecz działa się, kiedy zamek należał już do rąk polskich. Ubogi, ale dobry i waleczny rycerz zakochał się ze wzajemnością w córce ówczesnego zarządcy zamku. Gdy troskliwy ojciec dowiedział się o potajemnych schadzkach kochanków, kazał natychmiast ich rozdzielić. Córkę rozkazał zamknąć w komnacie, a rycerza wrzucić do lochów.
Po kilku dniach rycerz zorientował się, że w jego celu cały czas jest przeciąg, choć było tam tylko jedno okienko. Przeszukał więc dokładnie całe pomieszczenie, aż natrafił na żelazną klapę w podłodze przysypaną ziemią i gruzem. Od razu pomyślał, że może właśnie odnalazł legendarny tunel prowadzący aż do Elbląga. Niestety nie zdążył tego sprawdzić, gdyż usłyszał odgłos zbliżających się kroków. Do celi weszli żołnierze gwardii zamkowej. Wyprowadzili rycerza z lochów. Ten myślał, że są to jego ostatnie chwile życia, ale szczęśliwie okazało się, iż burgrabia postanowił potajemnie uwolnić swojego dawnego podopiecznego. Dostał pieniądze i wskazówki, jak niepostrzeżenie wydostać się z zamku. Kiedy zapadł zmierzch, rycerz cichaczem przekradł się przez dziedziniec zamkowy. Już miał przejść przez bramę, gdy ujrzał swoją ukochaną przechadzającą się pod czujnym okiem macochy. Nie mógł jej opuścić. Naśladując kosa zwiódł macochę i zbliżył się do damy swego serca. Kochankowie padli sobie w ramiona i postanowili jak najszybciej uciec odkrytym niedawno tunelem.
Przez długi czas szli w ciemnościach, aż w oddali dostrzegli wątłe światło. Pospieszyli w tamtą stronę. Ich oczom ukazał się paskudny widok. W purpurowej poświacie stały trzy kościotrupy. Z kości zwisały im kawałki mięsa. Na ramionach pozostały strzępki białych płaszczy z czarnymi krzyżami. Nagle postacie zaszczękały zębami. Rycerz wyciągnął zza pasa sztylet, ale ukochana go powstrzymała mówiąc, że oni bardziej potrzebują modlitwy niż nienawiści. W tym momencie oboje zaczęli się modlić. Po chwili makabryczne postacie zniknęły, a kochankowie mogli ruszyć dalej. Podobno później widziano ich razem w Gdańsku, gdzie żyli długo i szczęśliwie.
Jednak gorszy los spotkał pogoń, która ruszyła za uciekinierami. Również natrafili na zjawy zakonników. Ale zachowali się zupełni inaczej - ruszyli na nie z mieczami. Ojciec, który stał na czele pogoni, był tak wściekły, że nawet nie zauważył, że ostrze nie czyni krzywdy kościotrupom, a uderza w wąskie ściany tunelu. W końcu strop runął z wielkim hukiem, grzebiąc na zawsze ciała okrutników.
Tunel istniał w rzeczywistości. Został odkryty w czasach II wojny światowej i zaraz potem zasypany, ale prawdopodobnie sfotografowano go, a zdjęcia opublikowana w gazecie z tamtych czasów.
W tym roku do Malborka trafiłam dzień przed oblężeniem. Tłumy ogromne, ale wydaje mi się, że w wakacje zawsze tam tak wygląda. Przy zamku powstawały osiedla rycerskie, gdzie kwaterowali się rekonstruktorzy, dzięki czemu naprawdę można było się poczuć jak w średniowieczu.
Gdyby nie ta kolejka po bilety, a widzicie tylko jej część, pewnie byśmy skusili się na zwiedzanie. Ale drugim głosem przemawiającym na "nie", był fakt, że jednak wolałabym się wybrać na nocne zwiedzanie. Cóż, nie udało się jeszcze zrealizować tego marzenia, ale jest jeszcze czas.
Dla tych, którzy do Malborka na razie się nie wybierają, a chcieliby obejrzeć zamek - wirtualny spacer.
Zamek w Malborku zyskał na znaczeniu przypadkowo. Wielki mistrz postanowił przenieść stolicę Zakonu z Wenecji, ponieważ Europa Zachodnia była coraz bardziej nieprzychylna zakonowi. Prusy Wschodnie wydawały się jedynym rozwiązaniem. W rzeczywistości stolica powinna zostać ustanowiona w Elblągu, jednak tam rezydowała większość przeciwników wielkiego mistrza Zygfryda i ostatecznie padło na Malbork. Ale równie dobrze to Gniew mógł stać się tym najokazalszym zamkiem krzyżackim.
Ulrich von Jungingen nie zginął z rąk chłopa, jak to przedstawiali Jan Matejko, czy Henryk Sienkiewicz, a najprawdopodobniej zabił go rycerz Mszczuj ze Skrzynna.
Jednymi z obecnych mieszkańców zamku są nietoperze "wynajmujące" najciemniejsze i niedostępne dla turystów zakamarki.
O malborskim zamku jest też wiele ciekawych legend. Dzisiaj przytoczę jedną z nich.
Rzecz działa się, kiedy zamek należał już do rąk polskich. Ubogi, ale dobry i waleczny rycerz zakochał się ze wzajemnością w córce ówczesnego zarządcy zamku. Gdy troskliwy ojciec dowiedział się o potajemnych schadzkach kochanków, kazał natychmiast ich rozdzielić. Córkę rozkazał zamknąć w komnacie, a rycerza wrzucić do lochów.
Po kilku dniach rycerz zorientował się, że w jego celu cały czas jest przeciąg, choć było tam tylko jedno okienko. Przeszukał więc dokładnie całe pomieszczenie, aż natrafił na żelazną klapę w podłodze przysypaną ziemią i gruzem. Od razu pomyślał, że może właśnie odnalazł legendarny tunel prowadzący aż do Elbląga. Niestety nie zdążył tego sprawdzić, gdyż usłyszał odgłos zbliżających się kroków. Do celi weszli żołnierze gwardii zamkowej. Wyprowadzili rycerza z lochów. Ten myślał, że są to jego ostatnie chwile życia, ale szczęśliwie okazało się, iż burgrabia postanowił potajemnie uwolnić swojego dawnego podopiecznego. Dostał pieniądze i wskazówki, jak niepostrzeżenie wydostać się z zamku. Kiedy zapadł zmierzch, rycerz cichaczem przekradł się przez dziedziniec zamkowy. Już miał przejść przez bramę, gdy ujrzał swoją ukochaną przechadzającą się pod czujnym okiem macochy. Nie mógł jej opuścić. Naśladując kosa zwiódł macochę i zbliżył się do damy swego serca. Kochankowie padli sobie w ramiona i postanowili jak najszybciej uciec odkrytym niedawno tunelem.
Przez długi czas szli w ciemnościach, aż w oddali dostrzegli wątłe światło. Pospieszyli w tamtą stronę. Ich oczom ukazał się paskudny widok. W purpurowej poświacie stały trzy kościotrupy. Z kości zwisały im kawałki mięsa. Na ramionach pozostały strzępki białych płaszczy z czarnymi krzyżami. Nagle postacie zaszczękały zębami. Rycerz wyciągnął zza pasa sztylet, ale ukochana go powstrzymała mówiąc, że oni bardziej potrzebują modlitwy niż nienawiści. W tym momencie oboje zaczęli się modlić. Po chwili makabryczne postacie zniknęły, a kochankowie mogli ruszyć dalej. Podobno później widziano ich razem w Gdańsku, gdzie żyli długo i szczęśliwie.
Jednak gorszy los spotkał pogoń, która ruszyła za uciekinierami. Również natrafili na zjawy zakonników. Ale zachowali się zupełni inaczej - ruszyli na nie z mieczami. Ojciec, który stał na czele pogoni, był tak wściekły, że nawet nie zauważył, że ostrze nie czyni krzywdy kościotrupom, a uderza w wąskie ściany tunelu. W końcu strop runął z wielkim hukiem, grzebiąc na zawsze ciała okrutników.
Tunel istniał w rzeczywistości. Został odkryty w czasach II wojny światowej i zaraz potem zasypany, ale prawdopodobnie sfotografowano go, a zdjęcia opublikowana w gazecie z tamtych czasów.
W tym roku do Malborka trafiłam dzień przed oblężeniem. Tłumy ogromne, ale wydaje mi się, że w wakacje zawsze tam tak wygląda. Przy zamku powstawały osiedla rycerskie, gdzie kwaterowali się rekonstruktorzy, dzięki czemu naprawdę można było się poczuć jak w średniowieczu.
Kilka informacji praktycznych:
Muzeum zamkowe w Malborku
godziny otwarcia:
sezon letni: 9-19
sezon zimowy: 10-15
bilety:
normalny: 35zł, 29,50zł - sezon zimowy
ulgowy: 25zł, 20,50 - sezon zimowy
Warto zaznaczyć, że na ok. godzinę przez zamknięciem, ceny biletów są obniżone, a w poniedziałki nie płacimy za wstęp, a jedynie za przewodnika. Również nieco inne ceny obowiązują dla biletów rodzinnych czy grupowych, albo, gdy chcemy zwiedzać z przewodnikiem mówiącym w języku obcym.
parking: przy zamku funkcjonuje kilka parkingów, gdzie dokonuje się jednorazowej opłaty w granicach 20zł (jeśli dobrze pamiętam).
I tym oto sposobem, zamiast pracy na krajoznawstwo napisałam post, który tak naprawdę powinien pojawić się już dawno temu. W tym miesiącu planuję na pewno jeszcze jeden post z recenzją książki i być może, jak czas pozwoli, uda mi się zabrać Was na jeszcze jedną wycieczkę po Polsce. Tymczasem żegnam Was takim oto słonecznym spojrzeniem na zamek krzyżacki w Malborku.
Malbork - legenda ale i szpan. Dużo podałaś ciekawostek, a legendy nie znałem, bardzo mądra, choć w te tunele to ja nie wierzę, nawet dziś było by to potężne wyzwanie inżynierskie. Łączność zapewniały znaki z wież a wojsk tak wąskim przejściem przeprowadzić by się nie dało, kilku owszem, kilkunastu z męką, kilkudziesięciu pewnie by się podusiło.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że jakieś tunele były, ale nie aż tak długie, chociaż wszystko jest możliwe. Architektura starożytna i średniowieczna nieraz pokazały, że i bez najnowszych technologii można było budować niezwykłe konstrukcje, które dzisiaj byłyby nie lada wyzwaniem.
UsuńTunele były, ale nie łączyły ze sobą jakichś odległych punktów, jak przeważnie chcą legendy. Były to tzw. wycieczki, czyli po prostu tajne wyjścia z zamku, które kończyły się gdzieś w jego pobliżu. Służyły do ataków na tyły oblegającego nieprzyjaciela albo po prostu do tego, by bezpiecznie i niezauważenie opuścić oblegany zamek. Budowa daleko sięgających tuneli była zwyczajnie zbyt droga.
UsuńJak ja lubię legendy, uważam, że zawsze w nich jest odrobina prawdy. Ach ten Malbork, też marzę o nocnym zwiedzaniu.
OdpowiedzUsuńEstive a ver e ler algumas coisas no seu blog que achei muito interessante,e espero voltar mais algumas vezes,deu para ver a sua dedicação e sempre a prendemos ao ler blogs como o seu.
OdpowiedzUsuńGostei de tudo o que vi e li.
Vim também desejar muita paz,saúde e grandes vitórias.
São os votos do Peregrino E Servo.
Abraço.
http://peregrinoeservoantoniobatalha.blogspot.pt/
Kolejki wyglądają jak na nocy muzeów. Zawsze tak to wygląda w sezonie? ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie mam pojęcia. Być może ja akurat trafiłam na taki dzień. Pogoda była idealna na zwiedzanie zamku, do tego zbliżało się oblężenie Malborka, więc być może tego dnia ludzi trochę więcej przyjechało. Aczkolwiek wcale bym się nie zdziwiła, gdyby każdy dzień w sezonie tak by tam wyglądał. Zabytek na skalę świata przyciąga turystów z najróżniejszych zakątków.
UsuńByłam w Malborku jako dziecko, ale pamiętam, że baaaardzo mi się tam podobało. Zamek jest ogromny! A w dodatku przepiękny - cegła ma coś w sobie :) Jestem dumna z tego, że takie cudo stoi u nas w Polsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Malbork był również następcą wcześniejszego grodu-miasta Zantyr. Był to największy ośrodek wczesnośredniowiecznego Powiśla, jak można wnioskować z nazwy, pierwotnie pruski, chociaż w czasach przedkrzyżackich opanowany już przez książąt pomorskich (którzy z zagrożeniem pruskim potrafili radzić sobie znacznie lepiej, niż usiłujący złapać 2 sroki za ogon Konrad Mazowiecki). Dokładnie nie wiadomo, gdzie Zantyr się znajdował i w ogóle chyba cieszy się on najmniejszym zainteresowaniem historyków i archeologów ze wszystkich większych ośrodków wczesnośredniowiecznych, znajdujących się na terenie obecnej Polski. Gdyby nie deklaratywna pobożność Krzyżaków (zwykle człowiek tym bardziej obnosi się z pobożnością, im mniej ma to wspólnego z prawdą), którzy nazwali nowy zamek i miasto "Grodem Marii", Malbork nazywałby się z pewnością Nowy Zantyr. Tak więc, wbrew temu, co się uważa (przypisując stanowczo zbyt dużą rolę Krzyżakom), Malbork nie powstał całkowicie na "surowym korzeniu" i zresztą po prostu nie było to możliwe na terenach nadmorskich, mających od IX w. duże znaczenie handlowe.
OdpowiedzUsuńA to ciekawostka. Dziękuję za uzupełnienie.
UsuńPozdrawiam