Andratx - tam gdzie czas się zatrzymał

Mówi się, że gmina Andratx należy na Majorce do najbardziej rozwiniętych turystycznie. Nadmorskie miasteczka w tym rejonie wyspy są jednymi z najczęściej wybieranych przez przyjezdnych. Ale w odróżnieniu do miejscowości na wybrzeżu, miasteczko Andratx jest niepozorną mieściną, która skrywa się w cieniu turystycznych kurortów. Jest niezwykle spokojnym miasteczkiem, gdzie na każdego przyjezdnego patrzy się z ciekawością, gdyż turyści spacerujący uliczkami Andratx raczej należą do rzadkości. A przynajmniej takie właśnie wrażenie odniosłam.

Po naszej górskiej wyprawie do La Trapa, wykorzystałyśmy fakt, że byłyśmy w okolicy i wjechałyśmy na chwilkę do Andratx. Niedzielne popołudnie w tej niewielkiej mieścinie było bardzo leniwe. Na ulicach nie było prawie nikogo. Tylko główny plac tętnił życiem: dzieci biegały za piłką, rodzice głośno rozmawiali ze znajomymi, a starsi spokojnie się temu wszystkiego przyglądali siedząc na ławeczkach w cieniu drzew. Będąc w Andratx poczułam klimat nieturystycznej Majorki. Nie ma tutaj wymuskanych fasad kamiennych budynków. Nie ma sklepików z kolorowymi pamiątkami. Nawet brak tutaj typowych dla kurortów restauracji z jedzenie z najróżniejszych zakątków świata. Wydaje się, że Andratx nie uległ turystycznej nagonce, dzięki czemu mieszkańcy mogą tutaj spokojnie żyć z dala od gwaru kurortów.

Dzisiaj nie będę się rozwodzić na temat historii tego miasteczka, bo szczerze powiedziawszy niewiele mogę znaleźć na ten temat. Nie ma tam żadnych niezwykłych zabytków. Kościół i cmentarz chyba są tutaj największymi przykładami sztuki dawniejszej, jednak ani do kościoła ani na cmentarz tym razem nie dotarłam. Miasteczko jest zwyczajne, proste, normalne, w pewnym sensie nawet mało ciekawe, ale to właśnie przez to jest tak wyjątkowe. Bo prawda jest taka, że wraz z rozwojem turystki na Majorce, wiele z tutejszych pueblos zatraciło swój dawny charakter starając się wpasować w gusta turystów, a w Andratx czuć, że jest ono takie jakim było sto lat temu (i to jak najbardziej w pozytywnym znaczeniu).

 

Andratx jest położone w niewielkiej dolinie otoczonej licznymi wzniesienia należącymi do pasma górskiego Tramuntana. Pomimo, że miasteczko jest otoczone wyższymi szczytami, nadal góruje nad pobliskimi nadmorskimi miejscowościami, a więc mamy stąd przepiękne widoki. Najpiękniejsza panorama rozciąga nam się z pobliskiego wzgórza w najstarszej dzielnicy Andratx, czyli Pantaleu. Na wzgórzu stoi wiatrak sa Planeta. Obecnie jest tylko ciekawą konstrukcją architektoniczną, ale jeszcze do niedawna pełnił funkcje młyna, podobnie jak dwa kolejne wiatraki, które mu towarzyszyły; niestety nie miały takiego szczęścia jak sa Planeta i dzisiaj niewiele z nich pozostało. Co się zaś tyczy sa Planety, widać, że ktoś bardzo zadbał o lokalną spuściznę, bo wiatrak jest przepięknie odrestaurowany, nawet jego łopaty są w idealnym stanie. Wiatrak sa Planeta pochodzi z XVIII wieku, ale zanim na wzgórzu postawiono młyny, stały tam szubienice, na których wieszano przestępców, co miało być przestrogą dla innych, by lepiej prawa nie łamać.

W Andratx nie spędziłyśmy wiele czasu. Byłyśmy zmęczone po wcześniejszej wędrówce. Po drugie w miasteczku nie ma zbyt wielu atrakcji. Ale jeśli ktoś szuka autentycznego majorkańskiego klimatu to na pewno warto się tam zatrzymać. Tym bardziej, że czas tam jakoś tak wolniej płynie, a w okolicy jest mnóstwo szlaków pieszych, które jeszcze przede mną. Choć nie ukrywam, że jak mam jechać tak daleko, żeby wejść na szlak, to troszkę mi się odechciewa. I może właśnie dlatego ostatnio mniej wędruję po Majorce, bo w okolicy prawie wszystkie miejsca już mam zaliczone, a jak mam gdzieś dalej pojechać to dopada mnie leń. 

Komentarze

instagram