Montuïri - miasteczko wiatraków

Jakiś czas temu, kiedy miałam zastój piśmienniczy, zastanawiałam się, gdzie leży jego przyczyna. Nie były to wciągające książki, które pochłaniałam jedna po drugiej. Nawet fotografia odeszła na drugi plan, a muszę przyznać, że w tym roku dość mocno się w nią wciągnęłam. Na szczęście długo szukać tych przyczyn nie musiałam. Naraz sobie uświadomiłam, że w przerwach pomiędzy czytaniem przeglądałam tylko zdjęcia ze słonecznej Majorki i wspominałam. Po kilku miesiącach poza wyspą, zaczęłam po prostu za nią tęsknić. Z tej tęsknoty powstaje wpis wspominający moje zeszłoroczne wojaże. Dokładnie rok temu pojechałam do niewielkiego miasteczka w centrum wyspy słynącego z wiatraków, do Montuïri i dzisiaj razem przeniesiemy się tam na wirtualny spacer. 

Nazwa Montuïri znaczy tyle, co górskie miasteczko. W górach co prawda nie leży, ale wybudowano je na wzniesieniu w centralnej części wyspy. Jest przykładem typowego rolniczego majorkańskiego miasteczka. Oficjalnie zostało założone w 1329 roku, choć pierwsze ślady osadnictwa pochodzą nawet z epoki brązu. W sąsiedztwie miasteczka znajduje się jedno z ważniejszych stanowisk archeologicznych na Majorce - Son Fornés. Miałam tam pojechać i stworzyć kompletny wpis na temat Montuïri i jego okolicy, niestety z przyczyn pandemicznych moje plany spaliły na panewce. Z tego samego powodu nie udało mi się także odwiedzić muzeum, w którym można zobaczyć eksponaty znalezione podczas wykopalisk. Wydawałoby się, że na Majorce mieszkałam wystarczająco długo, żeby wszystko zobaczyć, ale jak widać, wciąż jeszcze mam po co wracać. 

Młyny

Chociaż do muzeum nie weszłam, obejrzałam sobie przynajmniej jego budynek z zewnątrz. A jest to XVIII-wieczny wiatrak będący wówczas młynem - Molí d'en  Fraret. Niedawno został on odrestaurowany i prezentuje się naprawdę dostojnie. Tym bardziej, że góruje nad całym miasteczkiem. 

Molí d'en Fraret nie jest jedynym kamiennym wiatrakiem w tymże miasteczku. Nieco na obrzeżach znajduje się cała uliczka usiana wiatrakami - Carrer del Molinar. Jest ich tam więcej, ale nie robią już takiego wrażenia, jak ten zaadaptowany na muzeum. Poza tym nie wszystkie są zrekonstruowane do tego samego stopnia. Głównie można je poznać po krągłym kształcie, ale większość z nich nie ma drewnianych skrzydeł. Niemniej, nie znam innego miasteczka, w którym byłoby tyleż dawnych młynów na jednej ulicy. Co prawda jeszcze w San Joan pozostałości po wiatrakach było sporo, ale i tak to właśnie Montuïri może się szczycić mianem miasteczka wiatraków. Wszystkie z nich są nieczynnymi młynami już od prawie 100 lat, ale jak widać na załączonych obrazkach, wcale nie są pozostawione same sobie. Niestety nie wygląda to tak pięknie we wszystkich rejonach Majorki. Lądując na największej wyspie Balearów trudno nie zauważyć jak wiele z dawnych młynów teraz niszczeje. Co prawda słyszałam, że coś planuje się z tym zrobić i mam nadzieję, że się uda, ale póki co, rolnicze dziedzictwo Majorki umiera...

Zagadka pierwszej parafii

Wracając do Montuïri, byłam tam w sobotnie popołudnie, więc ulice świeciły pustkami. Mogłam swobodnie kluczyć wąskimi uliczkami w poszukiwaniu architektonicznych perełek. Oczywiście największą budowlą jest kościół p.w. św. Bartłomieja Apostoła (iglesia de San Bartolomé) leżący w centrum i wyróżniający się na tle panoramy miasteczka. Świątynia została wybudowana w XIV wieku i w późniejszych stuleciach była kilkukrotnie przebudowywana. Ostatnie prace remontowe miały miejsce w 1950 roku i pomimo, że odkryto wówczas oryginalne elementy gotyckie zabudowane w okresie baroku, zniszczono niestety posadzkę z nagrobkami. Podczas mojej wizyty w Montuïri kościół był zamknięty, więc nie pokażę zdjęć z wewnątrz. Mogę tylko przypuszczać, że prezentuje się przepięknie, z resztą jak wszystkie kościoły na Majorce. 

Obecny kościół nie był pierwszą świątynią w Montuïri. Istnieją zapiski z XIII wieku potwierdzające istnienie parafii Santa María de Montuïri, niestety nie ma pewności, w którym miejscu stała ówczesna świątynia. Niektórzy twierdzą, że na jej zgliszczach wzniesiono obecny kościół. Mówi się także, że mogła się mieścić w dzielnicy wiatraków, o której wspomniałam powyżej. Jak było naprawdę? Póki co nie odnaleziono żadnych dowodów na potwierdzenie ani jednego ani drugiego przypuszczenia co do lokalizacji pierwszego kościoła parafialnego. 

W labiryncie wąskich uliczek

W takich małych miasteczkach może nie ma wiele do zwiedzania, ale mogą się pochwalić niepowtarzalnym klimatem. Kamienna zabudowa zrobi wrażenie chyba na każdym przybyszu z północy. I muszę Wam powiedzieć, że te widoki nigdy się nie nudzą. Mogłam takimi uliczkami kluczyć codziennie i wciąż jestem nienasycona tymi spacerami. Nie wiem co w tych kamieniach takiego niezwykłego. 

Montuïri jest naprawdę niewielkie. Spędziłam tam góra półtorej godziny i wielokrotnie przechodziłam tymi samymi uliczkami, a i tak za każdym razem zachwycałam się nimi od nowa i za każdym razem zwracałam uwagę na coś innego. A to donice przy pięknych drewnianych drzwiach wejściowych, jakiś barwny balkonik, wyłaniający się w oddali widok na okolicę, schody prowadzące nie wiadomo dokąd, palma w zaułku... Jestem niemalże pewna, że stali mieszkańcy zupełnie tego wszystkiego nie dostrzegają i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że mogą uważać swoje miasteczko za brzydkie, ale dla kogoś obcego zgubienie się w labiryncie wąskich uliczek może się okazać nie lada przygodą i pięknym wspomnieniem z wakacji. 

Co prawda Montuïri nie jest na liście najważniejszych atrakcji turystycznych Majorki i pewnie mało kto tam zagląda, ale jeśli ktoś chce poznać prawdziwe oblicze wyspy, koniecznie powinien się wybrać na spacer po takim miasteczku. Lokalsi pewnie będę na takich przybyszów dziwnie patrzeć, może z zaciekawieniem, no bo w końcu Majorkanie to nie Andaluzyjczycy i nie są tak otwarci. Poza tym któż by się spodziewał ruchu turystycznego w tak spokojnym miasteczku w centrum wyspy, jak Montuïri? No właśnie, nikt. Dzięki temu miasteczko niczego nie maskuje; jest po prostu sobą. Osobiście taką Majorkę lubię najbardziej. I już się nie mogę doczekać, kiedy znów będą mogła się tam przenieść. 

W momencie kiedy chciałam się zabrać za zdjęcia do wpisu, potwornie się zdenerwowałam, bo wśród wielu folderów nie mogłam odnaleźć tego ze zdjęciami z Montuïri. Każdy z folderów opisuję nazwą miejscowości i datą, a tego po prostu nie było. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że powinnam szukać w folderze z 2020 roku, a nie 2021. A już myślałam, że zdjęcia przepadły. Kamień z serca.

Przed świętami już pewnie nic więcej nie uda mi się opublikować, dlatego już teraz składam Wam wszystkim najlepsze życzenia. Przede wszystkim dużo zdrowia i spokoju, bo to chyba teraz jest nam wszystkim najbardziej potrzebne. Niech te święta to będzie radosny czas odpoczynku spędzony w gronie najbliższych. 

Komentarze

  1. Kiedy spojrzałam na tytuł spodziewałam się następnego wpisu z Finlandii, bo pisownia też taka nietypowa. Ale kiedy popatrzyłam na zdjęcia (bo zawsze najpierw je oglądam, potem czytam), to wiedziałam już, że wróciłaś... Może tylko wirtualnie, ale jest Majorka! Nie dziwię Ci się wcale, że bo to niezwykły kraj. A tutaj czas się zatrzymał... Też uwielbiam takie miejsca!
    Wszystkiego najlepszego:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście nazwa może być troszkę myląca :) A kolejny wpis z Finlandii miał być dzisiaj, ale jest takie ładne słońce na zewnątrz, że wpadłam tutaj tylko na chwilę, odpisać na komentarze i zaraz lecę z aparatem na łowy. Pięknie jest.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Bajeczne miejsce. Zachwycam się wszystkim, błękitem nieba, krajobrazami, architekturą, wąskimi uliczkami...
    Dziękuję Julo za te przepiękne posty i zdjęcia i oczywiście za pamięć.

    Niech ten wspaniały dzień przyniesie Tobie i Twoim Bliskim zdrowie, miłość, szczęście, radość i pomyślność.
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zachwycam. Za każdym razem, jak patrzę na te zdjęcia. Ale zachwycam się też nasza tegoroczną zimą. Już dawno takiej nie było.
      Święta się udały, było rodzinnie i spokojnie, bez internetu :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Pięknie tam!
    Ta uliczka z otwarta na pobliskie góry - bajka. Zresztą wszystko bajka, ale tamto najbardziej w gust mi trafia.
    Sam nie wiem czemu ludzie tak bardzo lubią kamień - prostota, szlachetność, trwałość? To na pewno, ale może jeszcze jakiś atawistyczny zew powrotu do jaskiń? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię tę uliczkę, stałam tam i się zachwycałam. Naprawdę nie wiedziałam, jak oddać ten niesamowity widok na zdjęciu, bo muszę Ci powiedzieć, że w rzeczywistości wygląda to jeszcze piękniej.
      Na te jaskinie to bym w życiu nie wpadła :D Ale kto wie, może masz rację ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Podpisuję się, że te uliczki mają w sobie jakiś czar, że chce się nimi chodzić i chodzić... Dobrego poświątecznego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ja też tak właśnie chodziłam i chodziłam i było pięknie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Och jak się cieszę tym wpisem... serce się raduje patrząc na to klimatyczne uliczki, na słońce i same słowo Majorka... Fajnie wyglądają te wiatraki, podobne widziałam kiedyś na Sycylii i na Santorini... Jak dojadę kiedyś na Majorkę to będę miała super podpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż z jednej strony tęskniłam za taką białą zimą, jaką mamy teraz na Kaszubach, zawsze fajnie wrócić w ciepłe strony, nawet tylko wirtualnie.
      Sycylia i Santorini jeszcze przede mną :)

      Usuń
  6. Gdyby nie pewne elementy roślinności widoczne na pierwszym zdjęciu w dolnym lewym rogu 😊 to byłabym pewna, że nadal piszesz o Finlandii. Niemniej jednak bardzo się cieszę z tego majorkańskiego wpisu bo podobnie jak Ty ja też się za Majorką stęskniłam. Wiatraki bardzo lubię, mają w sobie coś przyciągającego uwagę. Brakuje mi Twojej włóczęgi po wyspie,zresztą mojej własnej po Hiszpanii też... Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, samych dobrych dni i spełnienia marzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ty jednak myślałaś, że to Finlandia :D Ale tak się stęskniłam za Majorką, że musiałam tam wrócić choć na chwilę.
      Dziękuję Ci za życzenia noworoczne. Mam nadzieję, że się spełnią. I Tobie również życzę wszystkiego najlepszego, dużo uśmiechów i wielu pięknych przygód. Niech 2022 będzie co najmniej tak dobry jak 2021. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Twój wpis jest miodem na moje serce. Miałam lecieć na Majorkę w maju 2020 roku, ale niestety C19 pokrzyżował moje plany. Miałam zapisane kilka wiatraków, które chciałam odwiedzić, ale o Montuïri nie doczytałam. Ja jestem wiatraczną maniaczką i niestety do Hiszpanii jeszcze nie dotarłam, ale mam nadzieję to nadrobić w niedalekiej przyszłości. Zostaję u Ciebie na dłużej, nie tylko ze względu na wiatraki. Pozdrawiam serdecznie z pochmrnej Anglii.
    https://windmillshunter.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłabyś zachwycona Majorką. Wiatraków jest tu mnóstwo i to różnych rodzajów. Mam nadzieję, że jeszcze uda się ten plan wyjazdu na Majorkę zrealizować. Może nawet uda nam się gdzieś tu spotkać :) Cieszę się, że do mnie zawitałaś i postanowiłaś zostać na dłużej.
      Pozdrawiam ze słonecznej Majorki ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego Twoją opinię.
Dziękuję za wizytę na blogu. I zapraszam częściej ;)

instagram