Son Fornés - wycieczka do prehistorii
Nie jestem jakąś wielką fanką zabytków archeologicznych i chyba wynika to z faktu, że są one po prostu przedstawione w mało interesujący sposób i bez dobrego przewodnika trudno nadać kupie kamieni jakieś sensowne znaczenie. Z drugiej strony fascynują mnie te miejsca, które były świadkami bytności naszych pra pra pra przodków, toteż zleciłam sobie taką niezobowiązującą misję opowiadania o tych miejscach w miarę możliwości w interesujący sposób, by nieco odświeżyć pamięć o tamtych ludziach i ich kulturze. Bo człowiek żyje, dopóki żyją o nim wspomnienia. Nie wiem w jakiej sytuacji zetknęłam się z tym stwierdzeniem, ale bardzo mnie ono uderzyło. Postanowiłam sobie wtedy, że chciałabym po sobie coś zostawić, postawić sobie taki pomnik trwalszy niż ze spiżu*, aby po mojej śmierci choć ktoś o mnie pamiętał choć przez moment. A póki żyję, chciałabym to samo zrobić dla tych, których już nie ma, również tych, których imion już nie znamy. Ponadto, nie powinniśmy zapominać o kulturach prehistorycznych, bo to na ich fundamentach powstała i nasza kultura. Tyle słowem wstępu, a teraz zabieram Was na wycieczkę do prehistorii.
Na Majorce zabytków archeologicznych jest całe mnóstwo. Niektóre są dobrze zachowane i zbadane przez archeologów, inne zupełnie zapomniane przez świat, ukryte gdzieś pomiędzy drzewami na polach. Jednym z największych parków archeologicznych na wyspie jest Ses Païsses niedaleko Arty. Jeśli jeszcze nie czytaliście o tym miejscu, to kliknijcie w nazwę i otworzy Wam się artykuł na temat tego miejsca. Dzisiaj natomiast przybliżę Wam historię Son Fornés.
Osada talajotyczna Son Fornés znajduje się na trasie pomiędzy Lloret de Vistalegre i Montuïri. Wejście na teren parku jest darmowe, obiekt jest otwarty 24h. Teren wykopalisk liczy sobie prawie 2200 m2. Niestety spacer pomiędzy dawnymi zabudowaniami jest dość nudny ze względu na brak jakichkolwiek informacji, więc krążymy sobie po tym terenie zupełnie po omacku. Ale dla Was nic straconego, wystarczy przeczytać do końca ten wpis i już będziecie mieć pewne wyobrażenia, czym jest Son Fornés.
Wykopaliska rozpoczęły się w 1975 roku. Odkryto wówczas mnóstwo artefaktów i utensyliów, które obecnie są wyeksponowane w muzeum archeologicznym Son Fornés w Montuïri. Na terenie wykopalisk natomiast możemy podziwiać pozostałości dawnych zabudowań pochodzących z różnych epok. Najstarsze i jednocześnie też najbardziej monumentalne budowle datowane są na VI w. p.n.e. i pochodzą z epoki talajotycznej. Nie powinno być zaskoczeniem, że owe budynki wzniesione na planie koła nazywamy talajotami (talayots). Na terenie Son Fornés mamy trzy takie talajoty, ale tylko dwa z nich są dokładnie zbadane i zostały zidentyfikowane ich dokładne funkcje w ówczesnej epoce.
Talayot 1 jest największym tego typu obiektem na Majorce, ma 17 metrów średnicy i niegdyś była to prehistoryczna rzeźna, gdzie przygotowywano mięso i dytrybuowano je do okolicznych domostw. Drugi co do wielkości talajot był miejscem obrad politycznych. Natomiast trzecia budowla w późniejszych epokach była przebudowywana w związku z czym archeolodzy póki co nie są w stanie określić jej pierwotnego przeznaczenia. Z okresu talajotycznego pochodzą również zabudowania mieszkalne, które były bezpośrednio połączone z kolistymi talajotami.
W późniejszym okresie osada została przeniesiona w nieco wyższe partie i otoczono ją murami, między innymi na skutek zagrożenia atakami ze strony innych społeczności, być może przybywających na Majorkę również drogą morską. W Son Fornés zaczęły wówczas powstawać pierwsze świątynie. Czasy nie były jednak już tak spokojne, toteż społeczność zaczęła się rozwijać głównie pod kątem militarnym. Najpopularniejszą bronią były proce. Bardzo często najlepsi ze strzelców zatrudniali się jako najemnicy i uczestniczyli w wojnach o dominację na zachodnich terenach basenu Morza Śródziemnego. Najemnicy przywozili na wyspę artefakty użytku codziennego znane na półwyspie, coraz popularniejsze stawało się wino. Ponadto powolutku zaczęto wprowadzać nowy system urbanizacyjny, między innymi w osadzie powstały drogi pomiędzy poszczególnymi budynkami. Niemniej w okresie klasycznym osada została opuszczona i od tego momentu konstrukcje architektoniczne już tylko niszczały. Natomiast samo miejsce absolutnie nie zostało zapomniane, bowiem archeolodzy odnaleźli na terenie Son Fornés obiekty datowane nawet na okres średniowiecza i panowania arabskiego.
Myślę, że świetnym uzupełnieniem wiedzy na temat tego miejsca byłaby również wizyta w muzeum poświęconym Son Fornés w Montuïri. Byłam tam nawet kiedyś, ale wówczas muzeum niestety było zamknięte. Bowiem sam spacer po wykopaliskach, owszem, może być przyjemny i odprężający, ale jednocześnie może się też wydawać nudny ze względu na brak kontekstu. Niemniej ja się bardzo cieszę, że udało mi się tam dotrzeć, bo Son Fornés już od dawna było na mojej liście, tak więc kolejna perełka Majorki zagościła w mojej kolekcji.
* fragment Exegi Monumentum, autorstwa Horacego
Gdyby skały umiały więcej mówić... Choć i tak wiele się można dowiedzieć o praprzodkach tych ziem. Ciekawy spacer w przeszłość, ale z aktualnymi majorkańskimi widokami. Dzięki, Julka:)))
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, Julka! W pełni się zgadzam, że bez kontekstu ruiny to tylko kupa kamieni, ale jak się je dobrze opowie, to nagle ożywają. No i super misja – dawać tym dawnym ludziom drugie życie w naszej pamięci. Dzięki za tę podróż w czasie, Majorka ma zdecydowanie więcej do zaoferowania niż tylko plaże!
OdpowiedzUsuń