Podsumowanie roku 2015
Z racji, że wkroczyliśmy w nowy rok kalendarzowy, chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Życzę Wam 366 radosnych dni. Spełnienia marzeń zaczynając od małych, a kończąc na tych największych. Mnóstwa podróży, które nie będą służyć jedynie odhaczeniu kolejnego miejsca na liście "must see", ale staną się częścią pięknych wspomnień. I, może to oklepane, ale bardzo ważne, życzę Wam zdrowia, bo bez niego ani rusz. Bądźcie szczęśliwi.
Pamiętajcie jednak, że za wyjątkiem ostatniej cyfry w dacie, nic się samo nie zmieni. Jeśli więc macie nadzieję, że rok 2016 okaże się przełomowy w Waszym życiu, musicie coś w tym kierunku zrobić. 2016 ma być lepszy niż jego poprzednik? Więc takim go uczyńcie!
A w dalszej części posta zapraszam na szybkie podsumowanie 2015 na blogu.
Forma ubiegłorocznego podsumowania bardzo przypadła mi do gustu i myślę, że Wam również, dlatego rok 2015 zamknę tym samym akcentem.
Pamiętajcie jednak, że za wyjątkiem ostatniej cyfry w dacie, nic się samo nie zmieni. Jeśli więc macie nadzieję, że rok 2016 okaże się przełomowy w Waszym życiu, musicie coś w tym kierunku zrobić. 2016 ma być lepszy niż jego poprzednik? Więc takim go uczyńcie!
A w dalszej części posta zapraszam na szybkie podsumowanie 2015 na blogu.
Forma ubiegłorocznego podsumowania bardzo przypadła mi do gustu i myślę, że Wam również, dlatego rok 2015 zamknę tym samym akcentem.
Ostatnie 365 dni było czasem wielu zawirowań. Oj, działo się. Niestety nie przełożyło się to na atrakcje na blogu. A przynajmniej nie tak, jakbym tego oczekiwała. W każdym razie nie było też aż tak źle. 43 opublikowane posty (o 4 więcej niż w roku 2014 - z roku na rok coraz lepiej :) ), ponad 30tys. odwiedzin od początku istnienia tej małej przestrzeni i 1169 komentarzy, z czego 501 w 2015. Jestem pod wrażeniem. Myślę, że blog się rozwija. Pojawił się znacznie lepszy (w mojej opinii) szablon. Jestem z niego dumna tym bardziej, że sama go stworzyłam przy pomocy instrukcji na blogach graficznych. Posty również zmieniły nieco swoje oblicze. Więcej zdjęć, tekst bardziej rozbudowany. Zaraz sobie pomyślicie, że chwalipięta jestem. A co tam, nie wolno mi raz do roku :) ? Jestem po prostu zadowolona, że kolejny rok na blogu minął przy wtórze wielu wyjazdów.
Najchętniej czytanym postami były te z moimi pseudorecenzjami książek. Poza tym interesowały Was miniatury latarni morskich i nadbałtyckie klimaty. A najwięcej komentarzy uzbierały Twierdza Srebrna Góra i Frankenstein. Natomiast statystycznie najgorzej wypadł wpis o Malborku.
Teraz przejdźmy od ogółu do szczegółu. O ile w ogóle macie jeszcze chęci, żeby to czytać. Trochę się rozpisałam.
Najchętniej czytanym postami były te z moimi pseudorecenzjami książek. Poza tym interesowały Was miniatury latarni morskich i nadbałtyckie klimaty. A najwięcej komentarzy uzbierały Twierdza Srebrna Góra i Frankenstein. Natomiast statystycznie najgorzej wypadł wpis o Malborku.
Teraz przejdźmy od ogółu do szczegółu. O ile w ogóle macie jeszcze chęci, żeby to czytać. Trochę się rozpisałam.
CO SIĘ DZIAŁO W 2015?
Styczeń
był miesiącem powolnego wkraczania w nowy okres. A na blogu pojawiły się posty odnośnie książki znalezionej pod choinką i wspomnienia z zaśnieżonych Tatr.
Luty
W lutym były trzy miejsca z trzech różnych zakątków Polski. Z Kaszub - Kartuska Kolegiata od wewnątrz, z Małopolski - Kopiec Kościuszki i z Dolnego Śląska - Twierdza Srebrna Góra. Był to też moment, kiedy postanowiłam iść przez życie przy wtórze marzeń, aniżeli w poszukiwaniu stabilnej przyszłości. Nie żałuję swoje decyzji. Choć budownictwo było moim marzeniem z dzieciństwa, okazało się, że w międzyczasie nieco się pozmieniało. Moja rezygnacja ze studiów zaskoczyła moją rodzinę, która próbowała zmienić moją decyzję, ale w końcu przekonałam ich, że nie warto marnować czasu na coś, czego później się i tak nie wykorzysta.
W lutym były trzy miejsca z trzech różnych zakątków Polski. Z Kaszub - Kartuska Kolegiata od wewnątrz, z Małopolski - Kopiec Kościuszki i z Dolnego Śląska - Twierdza Srebrna Góra. Był to też moment, kiedy postanowiłam iść przez życie przy wtórze marzeń, aniżeli w poszukiwaniu stabilnej przyszłości. Nie żałuję swoje decyzji. Choć budownictwo było moim marzeniem z dzieciństwa, okazało się, że w międzyczasie nieco się pozmieniało. Moja rezygnacja ze studiów zaskoczyła moją rodzinę, która próbowała zmienić moją decyzję, ale w końcu przekonałam ich, że nie warto marnować czasu na coś, czego później się i tak nie wykorzysta.
Marzec
W marcu opowiedziałam Wam, jaki jest związek między Frankensteinem a Ząbkowicami Śląskimi, a także mieliście okazję obejrzeć Gdańsk zza steru pirackiego statku. Nie obyło się również bez recenzji kolejnej podróżniczej książki, tym razem autorstwa Beaty Pawlikowskiej. Podjęłam się również wyzwania tydzień bez Internetu. Mam nadzieję i w tym roku zrobić sobie taką przerwę od komputera. Jeszcze nie wiem kiedy, ale zapewne Was poinformuję. Już teraz zachęcam Was do podjęcia podobnej próby. Internet jest pomocny, ale bez niego też da się żyć - i to jak fajnie :)
Kwiecień
okazał się miesiącem rowerowym. Ładna pogoda sprzyjała przejażdżkom po okolicy. Dzięki temu przybliżyłam Wam trochę krajobrazy Kaszub.
okazał się miesiącem rowerowym. Ładna pogoda sprzyjała przejażdżkom po okolicy. Dzięki temu przybliżyłam Wam trochę krajobrazy Kaszub.
Maj
rozpoczął się powrotem nad Bałtyk. Udało mi się też w końcu uczestniczyć w Nocy Muzeów. Jak nie zapomnę, to i w tym roku wyruszę na nocny podbój jakiegoś muzeum.
rozpoczął się powrotem nad Bałtyk. Udało mi się też w końcu uczestniczyć w Nocy Muzeów. Jak nie zapomnę, to i w tym roku wyruszę na nocny podbój jakiegoś muzeum.
Czerwiec
był pełen wrażeń. Na samym początku miesiąca odwiedziłam po raz kolejny swój ukochany Toruń. Poza tym dotarłam do jednego z fajniejszych muzeów w Gdańsku. Był też powrót do Lęborka i przedsezonowej Łeby (posty ukazały się w lipcu). I oczywiście nie mogę zapomnieć, że spełniło się wówczas jedno z moich marzeń - stanęłam na murawie przed meczem naszej kadry narodowej.
był pełen wrażeń. Na samym początku miesiąca odwiedziłam po raz kolejny swój ukochany Toruń. Poza tym dotarłam do jednego z fajniejszych muzeów w Gdańsku. Był też powrót do Lęborka i przedsezonowej Łeby (posty ukazały się w lipcu). I oczywiście nie mogę zapomnieć, że spełniło się wówczas jedno z moich marzeń - stanęłam na murawie przed meczem naszej kadry narodowej.
Lipiec
to przede wszystkim bieganina po uczelni z papierami, ale też odwiedziłam województwo Zachodnio-Pomorskie, które do tej pory było dla mnie jedną wielką niewiadomą. Zrelacjonowałam wyjazd do Kołobrzegu, zapominając opisać na blogu jeszcze jedno piękne miejsce - ale co się odwlecze, to nie uciecze. Poza tym w lipcu pojawiły się relacje z czerwcowych wyjazdów do Lęborka i Łeby.
to przede wszystkim bieganina po uczelni z papierami, ale też odwiedziłam województwo Zachodnio-Pomorskie, które do tej pory było dla mnie jedną wielką niewiadomą. Zrelacjonowałam wyjazd do Kołobrzegu, zapominając opisać na blogu jeszcze jedno piękne miejsce - ale co się odwlecze, to nie uciecze. Poza tym w lipcu pojawiły się relacje z czerwcowych wyjazdów do Lęborka i Łeby.
Wrzesień
Ostatni miesiąc długich wakacji nie bardzo udało mi się wykorzystać. Głównie jeździłam po okolicy, czy to na rowerze, czy samochodem. Ale pod koniec miesiąca wybrałam się z koleżankami na wyprawę Jarem Raduni, o której pisałam w październiku.
Ostatni miesiąc długich wakacji nie bardzo udało mi się wykorzystać. Głównie jeździłam po okolicy, czy to na rowerze, czy samochodem. Ale pod koniec miesiąca wybrałam się z koleżankami na wyprawę Jarem Raduni, o której pisałam w październiku.
Październik
Musiałam się pogodzić z faktem, że od teraz będzie mniej wyjazdów, a więcej ślęczenia nad książkami. Po raz kolejny rozpoczęłam studia. Po raz kolejny postawiłam sobie w tym temacie wysoko poprzeczkę, ale tym razem mam większą motywację. Na blogu pojawiły się trzy posty. Dwa z nich dotyczyły wycieczek odbytych w ubiegłych miesiącach. A jeden był recenzją książki Autostopem przez życie.
Musiałam się pogodzić z faktem, że od teraz będzie mniej wyjazdów, a więcej ślęczenia nad książkami. Po raz kolejny rozpoczęłam studia. Po raz kolejny postawiłam sobie w tym temacie wysoko poprzeczkę, ale tym razem mam większą motywację. Na blogu pojawiły się trzy posty. Dwa z nich dotyczyły wycieczek odbytych w ubiegłych miesiącach. A jeden był recenzją książki Autostopem przez życie.
Listopad
Kolejne wspomnienia z wakacji. Podróż w czasie do prehistorii, jak i do średniowiecza w Gniewie. Nie obyło się bez recenzji książki, która okazała się największym zawodem roku, choć tematyka naprawdę ciekawa.
Kolejne wspomnienia z wakacji. Podróż w czasie do prehistorii, jak i do średniowiecza w Gniewie. Nie obyło się bez recenzji książki, która okazała się największym zawodem roku, choć tematyka naprawdę ciekawa.
Grudzień
W grudniu królowały gotyckie zamki, które zadziwiają nie tylko architekturą, ale i historią, a także ciekawymi legendami. Na sam koniec miesiąca pojawiła się recenzja książki, która zmieniła moje spojrzenie na świat. Poza tym byłam na spotkaniu z Przemkiem Skokowskim - blogerem, autostopowiczem, podróżnikiem, który inspiruje swoimi podróżami.
W grudniu królowały gotyckie zamki, które zadziwiają nie tylko architekturą, ale i historią, a także ciekawymi legendami. Na sam koniec miesiąca pojawiła się recenzja książki, która zmieniła moje spojrzenie na świat. Poza tym byłam na spotkaniu z Przemkiem Skokowskim - blogerem, autostopowiczem, podróżnikiem, który inspiruje swoimi podróżami.
2015 nie był zły. Nastąpiło sporo zmian. Mam nadzieję, że na lepsze. Plany na 2016? Na blogu nie zamierzam na razie nic zmieniać. Chyba, że macie jakieś sugestie. Jestem otwarta na propozycje. Zachęcam do wyrażania swoich opinii. Plany podróżnicze? Marzy mi się kilka miejsc, jednak biorąc pod uwagę moje zabiegane studenckie życie, może być ciężko. Ale w końcu przecież nie ma rzeczy niemożliwych ;)
Cieszę się, Niko, że masz coraz więcej komentarzy na blogu i że go rozwijasz.
OdpowiedzUsuńJak ciekawy blog, to i komentujących więcej.
Lubię to być, choć nie zawsze komentuję.
Mam tak, że czasem wolę milczeć.
Życzę powodzenia i wielu sukcesów na blogu i na studiach. :)))
Pozdrawiam, wszystkiego spełnionego życzę, j.
Jakoś mi się NIKA utrwaliła, Julko, mam nadzieję, że się nie gniewasz?
OdpowiedzUsuńWcale mi to nie przeszkadza, że Nika Ci się utrwaliła. Szczerze powiedziawszy nawet się nie zorientowałam czytając Twój pierwszy komentarz ;)
UsuńJa też czytam, a nie zawsze komentuję.
I dziękuję za życzenia.
Gratuluję. Twój blog cieszy się uznaniem bo jest ciekawy.
OdpowiedzUsuńMasz świetne wyniki. To jest normalne, że Cię to cieszy.
Oczywiście, nie ma rzeczy niemożliwych.
Życzę Ci w Nowym Roku spełnienia marzeń, powodzenia na studiach.
Wszystkiego najlepszego!
Dziękuję, Łucjo. Wszystkiego dobrego.
UsuńJula, wszystkiego najlepszego w Nowym Roku oraz spełnienia podróżniczych marzeń i nie tylko! :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tobie i Twojej rodzinie też jeszcze raz wszystkiego dobrego.
UsuńKochana, działo się u Ciebie działo:) Życzę Ci, by Nowy Rok był jeszcze lepszy niż poprzedni:)
OdpowiedzUsuńNo, aż tak dużo to się nie działo, ale nie było źle :) Dziękuję.
UsuńZycze spelniania marzen i wszystkiego dobrego w tym Nowym jeszcze Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tobie również życzę wszystkiego dobrego :)
UsuńJa tam podsumowań nie lubię, za starty na nie jestem
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńDalszego rozkwitu :)
Kurcze jak czytam Twoje statystyki to powalają mnie na kolana. Mam nadzieję, że i mi się kiedyś uda do takich rezultatów dobrnąć ;)
OdpowiedzUsuńBez przesady, aż takie super nie są, ale fakt faktem, że sama jestem dumna z takiego wyniku. Nie spodziewałam się tego. Nawet nie miałam takich planów, kiedy zakładałam bloga.
UsuńTy też się w końcu zdziwisz patrząc na statystyki swojego bloga i nie będziesz dowierzał, że masz tylu czytelników ;)